"Canarinhos" przegrywali po samobójczej bramce Marcelo, ale zdołali odwrócić losy spotkania, w czym pomógł im... sędzia. Wynik 1-1 utrzymywał się aż do 71. minuty, gdy doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Japoński arbiter Yuichi Nishimura podyktował rzut karny po wątpliwym faulu Dejana Lovrena na Fredzie. "Jedenastkę" wykorzystał Neymar, który jeszcze w pierwszej połowie strzelił pierwszego gola dla gospodarzy. W doliczonym czasie gry kropkę nad "i" postawił Oscar. - Jeśli tam był rzut karny, to powinniśmy grać w koszykówkę, a nie w piłkę nożną - mówił na gorąco po meczu wściekły trener Chorwatów Niko Kovacz. - To hańba. Sędzia miał inne zasady dla nas, a inne dla Brazylii. Kompromitujące sędziowanie na mundialu - nie krył złości Kovacz. - Jestem dumny z moich graczy - powiedział szkoleniowiec. - Moi chłopcy zostali okradzeni. Zagrali, jak mogli najlepiej, ciężko pracowali przez 90 minut na dobry wynik, a jeden fałszywy gwizdek sędziego wszystko popsuł. Wszyscy wokół mówią o fair play i szacunku. To słowo znajduje się nawet w logo FIFA. Dziś tego szacunku wobec reprezentacji Chorwacji zabrakło. Wszyscy na stadionie oraz dwa i pół miliarda ludzi przed telewizorami widziało, że żadnego karnego nie było. To był cyrk. Mimo wszystko wierzę, że możemy znaleźć się w 1/8 finału. Musimy tylko zapomnieć o tym, co się stało w Sao Paulo i znów wysoko unieść nasze głowy. Myślę, że gra, jaką zaprezentowaliśmy, daje powody do optymizmu - podsumował Kovacz na konferencji prasowej.