As dnia: Arjen Robben. Zdecydowanie najlepszy piłkarz "Oranje" na tych mistrzostwach. Przed meczem narzekał na sens rozgrywania spotkania o brąz, ale jak już zagrał, to pokazał wielką klasę. Miał udział przy wszystkich bramkach dla reprezentacji Holandii, a jak tylko przyspieszył, obrona Brazylii rozsypywała się jak domek z kart i w panice uciekała się do fauli. Bardzo udany mundial, w którym as Bayernu Monachium udowodnił, że zalicza się do ścisłej czołówki najlepszych piłkarzy świata. Do pełni szczęścia zabrakło mu występu w finale, ale Arjen Robben i jego koledzy do domu mogą wracać z podniesionymi głowami. Cienias dnia: David Luiz. Przy bramce na 2-0 dla Holandii w niegroźnej sytuacji, zamiast wybić piłkę na rzut rożny, podał ją na środek pola karnego pod nogi Daleya Blinda. Holender skorzystał z prezentu doświadczonego obrońcy i pokonał Julio Cesara. Nie popisał się też Thiago Silva, który nie upilnował na początku meczu Arjena Robbena. Warto też zapytać, gdzie był wtedy asekurujący go zazwyczaj David Luiz? O karnym z kapelusza podyktowanym w tej sytuacji przez sędziego piszemy piętro niżej. Kontrowersja dnia: Thiago Silva w 2. minucie sfaulował przed polem karnym wychodzącego na czystą pozycję Arjena Robbena. Koszmarny błąd popełnił sędzia Djamel Haimoudi. Algierczyk podyktował rzut karny, chociaż przewinienie miało miejsce metr przed linią pola karnego! "Jedenastkę" pewnym strzałem zamienił na bramkę Robin van Persie. Poza tym za taki faul Haimoudi powinien usunąć z boiska Silvę. Co nas czeka w niedzielę: Finał MŚ: Niemcy - Argentyna, Rio de Janeiro (godz. 21.00). Transmisja w TVP1 i TVP Sport, komentarz: Dariusz Szpakowski, Grzegorz Mielcarski. Pora na najważniejszy mecz mundialu. W finale mistrzostw świata Niemcy zagrają na Maracanie w Rio de Janeiro z Argentyną. Faworytem bukmacherów są nasi zachodni sąsiedzi, ale w obozie "Albicelestes" nikt się tym nie przejmuje. "Wyżej stoją szanse Niemców? I dobrze! Jak ktoś chce wygrać pieniądze, niech postawi na nasze zwycięstwo" - apeluje Sergio Aguero. Finał mistrzostw świata będzie konfrontacją znakomicie naoliwionej niemieckiej maszyny, która dała popis skutecznej i efektownej gry w meczach z Portugalią i Brazylią i twardej, nieustępliwej defensywy. Argentyna nie oszałamia, ale skutecznie uprzykrza grę kolejnym rywalom. Wystarczy wspomnieć, że "Albicelestes" w fazie pucharowej nie stracili nawet jednej bramki, a po raz ostatni Sergio Romero wyciągał piłkę z siatki po strzale Nigeryjczyka Ahmeda Musy w meczu ostatniej kolejki grupy F. W kolejnych spotkaniach ze Szwajcarią (1-0 po dogrywce), Belgią (1-0) i Holandią (0-0, wygrana w karnych 4-2) Leo Messi i spółka nie rozpieszczali swoich kibiców popisami w ofensywie, ale docierając do finału osiągnęli największy sukces od 1990 roku. W Argentynie wszyscy wybaczą zespołowi mało efektowną grę, jeżeli w niedzielę zatrzyma rozpędzonych Niemców. "Wiemy, że Niemcy mają zawodników, którzy grają ze sobą od kilku lat i prezentują się naprawdę dobrze. Musimy w niedzielę zwyciężyć. Nie ma znaczenia, czy zagramy dobrze czy nie"- dodaje Sergio Aguero. Dla Argentyny to piąty finał mundialu. Dotąd bilans mają remisowy. Wygrali turniej w 1978 i 1986 roku, porażek doznali natomiast w 1930 i 1990 roku. Niemcy o tytuł mistrzów świata powalczą już po raz ósmy. Z siedmiu dotychczasowych wygrali trzy - w 1954, 1974 i 1990 roku, a przegrali w 1966, 1982, 1986 i 2002 roku. "Musimy zagrać na maksimum możliwości. To okropne uczucie przegrać w finale, więc przyszła pora, żeby tym razem zwyciężyć" - mówi Miroslav Klose, rekordzista pod względem ilości bramek (16) zdobytych na mistrzostwach świata. Kto wygra? Argentyna, czy Niemcy? Decyduj! INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z finału mundialu! Tu przeprowadzimy relację na żywo w wersji mobilnej