Berge przed dziesięciu laty przebył chorobę nowotworową, na skutek której nastąpiły nieodwracalne komplikacje w układzie słuchu i podczas meczów używa specjalnych zatyczek do uszu. Skonstruowała mu je żona, która z zawodu jest audiologiem. - Podczas meczu z Polską lewe ucho miałem szczelnie zatkane, a prawe częściowo, lecz i tak krzyk na trybunach był dla mnie straszny. W wyniku hałasu dostaje zawrotów głowy i tracę koncentrację, tak jakbym był kompletnie pijany bez wypicia kropli alkoholu. Po meczu w Krakowie mój słuch był tak nadwerężony, że byłem zmuszony spać z zatkanymi uszami, pomimo że w hotelu panowała cisza - powiedział Berge norweskim mediom. Szkoleniowiec jeszcze w poniedziałek podczas meczu z Macedonią, chociaż poziom hałasu był znacznie niższy niż w sobotę, miał lewe ucho szczelnie zatkane, co było widoczne w kamerach telewizyjnych. Ocenił, że będzie musiał używać zatyczek do końca turnieju. W środę Norwegia zmierzy się w swoim ostatnim meczu grupy 1 z Francją.