Można mówić, że reprezentacji Polski pomagały słupki i poprzeczki, ale nie do końca oddałoby to obraz fenomenalnego spotkania z Francuzami. Od początku bowiem "Biało-czerwoni" postawili na szczelną obronę, a w końcowym rachunku przyniosło to znakomity efekt. Francja to przecież zespół, który do wtorkowego meczu grał na największej skuteczności w tym turnieju. W dodatku miała najwięcej bramek ze wszystkich drużyn. Czy taką drużynę można w ogóle zatrzymać? Polacy nie bali się największych gwiazd światowej piłki ręcznej. Luc Abalo, Nikola Karabatić czy Daniel Narcisse to zawodnicy, których fanom tej dyscypliny sportu nie trzeba przedstawiać. Kim przy takich nazwiskach są gracze pokroju Bartosza Konitza, Jakuba Łucaka czy Przemysława Krajewskiego? W starciu z wielkimi szczypiorniaka pokazali jednak pazur i przez cały mecz walczyli jak lwy! I właśnie to pomogło zawodnikom Bieglera osiągnąć sukces. Np. gdy mierzący blisko dwa metry Nikola Karabatić wbiegał w nasze pole bramkowe jak z podziemi wyrósł niewysoki Krajewski. A gdy graliśmy w osłabieniu Michał Szyba, Piotr Chrapkowski i Michał Jurecki radzili sobie fenomenalnie z ogromnym Luką Karabaticiem. Polacy byli elastyczni w defensywie. Zmieniali krycie, sposób obrony czy w końcu - co najważniejsze - pomagali sobie nawzajem. Właśnie to był klucz do zwycięstwa. W dodatku znaleźli sposób na legendarnego bramkarza Thierry’ego Omeyera. Po kilku bombach Karola Bieleckiego czy Krzysztofa Lijewskiego zaczęły opadać mu ręce. W taki sposób jak jeden bokser rozbija drugiemu gardę. Omeyer w tym meczu nie miał nic do powiedzenia. Nie to co jego vis a vis Sławomir Szmal, który tego dnia był nie do zatrzymania. Zresztą od udanej interwencji rozpoczął to spotkanie, a znakomitą paradą zakończył, co było wyśmienitą puentą tego meczu. Chwilę potem odebrał nagrodę dla najlepszego gracza meczu. Z Krakowa Łukasz Szpyrka