Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Chorwacja! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Zgodzi się pan z opinią, że przystąpimy do meczu z Chorwacją w roli faworyta? Jacek Będzikowski, asystent selekcjonera "Biało-czerwonych" Michaela Bieglera: - Nie, nie zgodzę się z tą opinią. Będzie to całkiem inny mecz i drużyna z Chorwacji na pewno będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony i nie ułatwi nam zadania. Na co musimy zwrócić szczególną uwagę? - Na wszystko. Na to, żeby nie pozwolić im zbytnio rozpędzić się w ataku, wyeliminować kontratak, który jest ich bardzo mocną stroną, grać bardzo agresywnie w obronie i z tego zyskać jakiś kapitał w postaci łatwo zdobytych bramek z kontry. Kluczem będzie gra w obronie. Oprócz Krzysztofa Lijewskiego są jeszcze jakieś poważne problemy z urazami? - Wiadomo, że zawodnicy są poobijani, ale w takim turnieju to normalne. Z dnia na dzień zmęczenie i obciążenia narastają. Na razie nie mamy poważniejszych sygnałów od naszego sztabu medycznego, że coś się dzieje. W mistrzostwach Europy każdy mecz jest ważny, ale przed starciem z Chorwacją stawka jest szczególna. Czy wyczuwacie w kadrze większe napięcie przed tym spotkaniem? - Nie. Myślę, że złość sportowa po przegranym meczu z Norwegią bardzo dobrze podziałała na zawodników w kolejnym spotkaniu z Białorusią. Było widać, że są naładowani złością i chcą się pokazać z najlepszej strony. Myślę, że wyzwolą jeszcze większe jej pokłady w meczu z Chorwacją. Śledzi pan na pewno sytuację w grupie drugiej. Kto według pana awansuje z niej do półfinału? - Po fazie grupowej widać było, że faworyci to Hiszpania i Dania. Awansowały z czterema punktami do fazy głównej i chyba się tam nic więcej nie zmieniło. To drużyny, które były rozstawione w pierwszym koszyku w losowaniu i dalej pozostają faworytami. Czyli nie daje pan większych szans na awans Niemcom? - Wiele rzeczy musiałoby się wydarzyć, poza tym Niemcy mają problemy zdrowotne. Odpadło dwóch zawodników. Oczywiście, to jest turniej, mecz meczowi nie jest równy i każdy jest kolejną bitwą. Pokazali to choćby Macedończycy, którzy byli skazani na pożarcie w starciu z Norwegią, a przez większą część meczu prowadzili i po remisie to bardziej Norwegowie mogli mówić, że uratowali punkt. W mistrzostwach Europy nie ma słabszych drużyn i każdy może z każdym wygrać. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz