- Mieliśmy, jak wy to mówicie, autostradę do półfinału. Z Białorusią był to mecz o wszystko, a widać było od początku, że wyszliśmy na pełnym zaangażowaniu. I przyniosło to efekty - ocenia Bartosz Konitz. - Białoruś wcale nie jest słabym zespołem. Pokazali to m.in. w meczu z Chorwacją - dodaje.- Może przez kontuzję Rutenki, ta gra nie układała się Białorusinom tak, jak we wcześniejszych meczach. Końcówka Polakom nie wyszła. Prowadzili 10 bramkami, a w ostatnich minutach Białorusini przycisnęli i skończyło się pięciobramkową wygraną.- Było trochę rotacji w składzie, a w końcówce było chyba trochę za dużo luzu. Białorusini się spięli, zaczęli biegać kontry i dorzucili parę bramek - tłumaczy Konitz.Po spotkaniu nasz rozgrywający wpadł w ramiona żony i dzieci. - Są ze mną od początku turnieju. Takie wsparcie pomaga - kończy Konitz.