Francuzi bez większych kłopotów rozprawili się z Serbami. W pierwszej połowie jeszcze drużynie z Bałkanów udawało się trzymać blisko rywali - co Francuzi odskakiwali na 3-4 bramki, to tracili tę przewagę. Olbrzymi udział miał w takim obrocie meczu bramkarz Thierry Omeyer. Mecz był całkowicie pod kontrolą mistrzów świata i Europy. Na luzie, bez wielkiego napięcia zdobywali bramki kiedy chcieli. Bawili się w atakch na serbską bramkę, gubili piłkę i fantazja często ich kosztowała utratę gola. W pierwszej połowie w ten sposób jeszcze karmili serbskie nadzieje, ale w drugiej dosyć szybko powiększyli przewagę do 5-6 goli, a w ostatnim kwadransie z boiska wiało już nudą i zakończyło się 10-bramkowym pogromem. Trener Francuzów Claude Onesta systematycznie ogrywa kilku zawodników, którzy szykują się do przejęcia warty w galaktycznej drużynie "Trójkolorowych" i taki mecz jak z Serbią był ku temu świetną okazją. Po piątkowej wygranej z Macedonią Francja ma 4 punkty i jest pewna wyjścia grupy. O tym, z którego miejsca, zadecyduje wtorkowy mecz z Polakami. Z kolei Serbia jest bez punktu i we wtorek zagra z Macedonią o to, by nie jechać po pierwszej fazie do domu. W dodatku będą to bałkańskie derby i dla obu drużyn spotkanie będzie mieć znaczenie prestiżowe. Francja - Serbia 36:26 (19:16) Najwięcej bramek - dla Francji: Guy Olivier Nyokas 8, Luc Abalo 6, Kentin Mahe 5; dla Serbii: Żarko Sesum 7, Petar Nenadić 4, Novak Bosković 3, Darko Djukić 3, Ivan Nikcević 3. Autor: Leszek Salva