- W meczu praktycznie o nic cała hala była wypełniona. Byliśmy to winni kibicom - ocenił Konitz spotkanie ze Szwecją. W turnieju Konitzowi przypadła rola rezerwowego. Do tej pory grał mało, ale w ostatnim spotkaniu trener Biegler dał mu pograć dłużej i rozgrywający zaprezentował się bardzo korzystnie. - Nie mam pretensji, że mało grałem. Wiedziałem, że taka będzie moja rola. Cieszę się, że we Wrocławiu zagrałem w większym wymiarze - dodał. Rozgrywający zdradził kulisy tego, co wydarzyło się po meczu z Chorwacją. Nie była to najlepsza noc dla "Biało-czerwonych". - Nie da się spać po czymś takim. Długo siedzieliśmy razem na dole w hotelu. Mieliśmy taki pokój, w którym mogliśmy porozmawiać. Siedzieliśmy tam do późna i ta noc nie była łatwa - zdradza Konitz. - Rozmawiamy o tym na spokojnie, każdy pyta, co się stało. Ciężko znaleźć odpowiedzieć. Chorwaci postawili warunki w obronie, a my mieliśmy ogromne problemy. Gdy bramkę rzuca się w dziewiątej minucie, to coś jest nie tak - dodaje. 32-letni rozgrywający przyznaje, że ciężko było się zmobilizować przed spotkaniem o siódme miejsce. - To siedzi w głowie i jeszcze przez parę dni zostanie. Musimy jednak już patrzeć na to, co będzie za dwa miesiące. W piątek ciężko było wyrzucić to z głowy, ale chcieliśmy zagrać dla kibiców - tłumaczy. Teraz szczypiornistom przydałoby się kilka dni odpoczynku, by doszli do siebie. Przede wszystkim pod względem fizycznym. - Problem jest taki, że za tydzień zaczynamy rozgrywki ligowe. Dostaniemy kilka dni wolnego, ale nie będzie zbyt wiele czasu do przemyśleń - kończy Konitz. Z Wrocławia Łukasz Szpyrka