Niemcy - Szwecja 27-26 (grupa C) Gdyby Niemcy przegrali, w ostatnim meczu mieliby nóż na gardle. I długo wszystko wskazywało, że tak będzie, bo Szwedzi odskoczyli na kilka bramek.Po przerwie Niemcy zaczęli jednak przypominać solidną maszynę, która w końcu trafiła na właściwy tor. Punktowali rywali, zwiększali przewagę i pewnie zmierzali ku wygranej. Wtedy jednak coś się zacięło...Jeszcze sześć minut przed końcem Niemcy przeprowadzili kolejną efektowną i efektywną akcję, dzięki której prowadzili trzema bramkami. Później jednak szybko stracili gola, a także zawodnika, który otrzymał dwie minuty kary. Jakby tego było mało, to Christian Dissinger ostro potraktował jednego ze Szwedów, zobaczył czerwoną kartę, a rywale wykorzystali rzut karny i było już tylko 27-26 dla Niemców. Zawodnicy Dagura Sigurdssona stracili kolejnego zawodnika, ale także pewność siebie. Przestali trafiać, popełniali błędy w ataku, a gdy mieli piłkę meczową, to w sytuacji sam na sam rzucili wysoko nad poprzeczką. W efekcie ostatnią minutę Niemcy musieli bronić jednobramkowego prowadzenia, ale dzięki wielkiemu wysiłkowi udało im się zatrzymać Szwedów i wygrali 27-26. A początek takiego rozstrzygnięcia nie zapowiadał. Szwedom np. wystarczyło pół minuty, by zdobyć dwie bramki. Zdobywanie goli szło im też zdecydowanie łatwiej niż rywalom - błyskawicznie atakowali bramkę rywali, podczas gdy Niemcy mozolnie budowali każdą akcję.W 8. minucie doszło do groźnie wyglądającego zderzenia dwóch Niemców. Dłuższą chwilę byli opatrywani, ale w końcu wrócili na parkiet. Następnie Niemcy mieli dwa rzuty karne, które pewnie wykorzystali i zbliżyli się do rywali na dwie bramki. W 14. minucie Niemcy w końcu mieli Szwedów na wyciągnięcie jednej bramki (8-9), by cztery minuty później doprowadzić do remisu (10-10).Następnie przeżywali jednak ciężkie chwile, bo przez półtorej minuty musieli grać w podwójnym osłabieniu i stracili aż trzy bramki, nie rzucając żadnej. Gdy stracili kolejną, trener próbował ratować sytuację prosząc o czas. Na niewiele się to jednak zdało, bo Szwedzi uciekli na cztery bramki, a kolejne gole zdobywali bez większych problemów. Na przerwę Niemcy schodzili przegrywając 13-17.- Mamy teraz pojedynek bramkarzy - zachwycali się komentatorzy spotkania, gdy na początku drugiej części Szwed i Niemiec świetnie odbijali piłki. Szybciej sposób na bramkarza znaleźli jednak Niemcy i po pięciu minutach był już remis, a trener Szwedów nie miał wyjścia i musiał wziąć czas. W zatrzymaniu Niemców to jednak nie pomogło, bo uciekli na dwie bramki (22-20).Na dodatek nie powiedzieli też ostatniego słowa. Świetnie bronili, pomagał im bramkarz, a rzucanie goli okazywało się tak proste jak na treningu. Później przytrafiła im się słabsza końcówka, ale Szwedzi tego nie wykorzystali. Sprawdź sytuację w grupie C Dania - Czarnogóra 30-28 (grupa D) Mecz zaczął się od pokazu siły - zarówno bramkarzy, jak i rzucających. Efekt? 1-1. Później oba zespoły wyprowadziły po ciosie, ale najpotężniejszy otrzymał bramkarz Duńczyków, który został trafiony piłką w twarz. Czarnogórcy mieli problemy z zatrzymanie Duńczyków i każdy rzut rywali lądował w siatce. Drużynie z Bałkanów ciężej szło konstruowanie akcji, ale cały czas mieli kontakt z przeciwnikiem. Z czasem jeszcze zaczęli się rozkręcać i wyszli nawet na prowadzenie 6-5, ale Duńczycy nie pozwalali im na ucieczkę. W 22. minucie przy stanie 11-11 trener Czarnogóry wziął czas i długo coś tłumaczył swoim zawodnikom. Przez kolejnych kilka minut trwała walka bramka za bramkę.Czarnogórcy nie przestraszyli się bardziej utytułowanych rywali i na przerwę schodzili z dwubramkowym prowadzeniem (16-14).Minęła jednak niewiele ponad minuta drugiej części, a był już remis 16-16, a po kolejnych 40 sekundach Duńczycy wyszli na prowadzenie.Drużyna z Bałkanów nagle zaczęła jednak lepiej bronić i dzięki temu miała okazje do kontr. Dwie z nich wykorzystała i to znów rywale musieli gonić wynik (22-23). 10 minut przed końcem był już jednak remis (26-26).Czas płynął, a drużyna w ataku tylko się rozkręcały. Bramka za bramkę, a jedno trafienie ładniejszego od drugiego. W tej sytuacji chyba nikt nie miał wątpliwości, że emocje będą trwały do końca. W 59. minucie Duńczycy prowadzili dwoma golami i było wiadomo, że rywali czeka bardzo ciężkie zadanie.Wtedy nieodpowiedzialnie zachował się jednak jeden ze Skandynawów i otrzymał dwuminutową karę. Czarnogórcy nie potrafili jednak tego wykorzystać i przegrali drugiej spotkanie w grupie. Duńczycy z dwoma zwycięstwami są już pewni awansu. Sprawdź sytuację w grupie D