Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Przed pierwszym meczem XII Mistrzostw Europy w katowickim Spodku, pomiędzy Chorwacją a Białorusią przedsięwzięto najwyższe środki ostrożności. Szczegółowo sprawdzano wszystkie wozy transmisyjne, po kilka razy zaglądano do każdego miejsca. Wszystko z uwagi na bezpieczeństwo. Hala w Spodku była jeszcze pusta, kiedy na boisku, 1,5 godziny przed rozpoczęciem spotkania, na rozgrzewce pojawili się pierwsi chorwaccy zawodnicy. Widać, że ekipa prowadzona przez trenera Żeljko Babicia, jednego z głównych faworytów imprezy, nie zaniedbuje żadnych szczegółów. Co ciekawe oba zespoły spotkały się ze sobą podczas ME dwa lata temu w Danii. Wtedy Chorwaci pewnie wygrali 33-22, co jest rekordową wygraną w historii ich występów w finałach mistrzostw Starego Kontynentu. Dzisiaj nie było tak łatwo, a w pierwszych minutach pewni faworyci do wygranej i kilka tysięcy kibiców na trybunach, przecierało oczy ze zdumienia. Przez całą pierwszą połowę utrzymywała się jedno lub dwubramkowa przewaga Białorusinów. W bramce świetnie radził sobie 21-letni Wiaczesław Sałdacenka, który raz za razem powstrzymywał rzuty w wykonaniu gwiazd rywala. Chorwaci nie potrafili zaskoczyć białoruskiego bramkarza nawet z rzutów z siedmiu metrów. Z kolei w polu nie do powstrzymania był Siergiej Rutenka. Doświadczony rozgrywający do przerwy osiem razy rzucał na bramkę rywala, z czego aż 7-krotnie celnie! Stuprocentową skuteczność miał za to prawoskrzydłowy Andriej Jurynok, który zaliczył 3 trafienia. Zespół z Bałkanów dopiero w końcówce odrobił straty. W dużej mierze stało się tak dzięki skutecznym rzutom skrzydłowego Vive Tauron Kielce Ivana Cupicia. Dwie jego kolejne bramki pozwoliły Chorwatom wyrównać rezultat, tak, że do szatni oba zespoły schodziły z wynikiem 15-15. Dobrze spisywał się też klubowy kolega Cupicia Manuel Strlek (4 bramki w I części). W 34. minucie po celnym rzucie Cupicia drużyna trenera Babicia po raz pierwszy objęła prowadzenie (16-15). Siódemka z Chorwacji poprawiła grę w defensywie, a w bramce słabo spisującego się Mirko Alilovicia, zastąpił Ivan Stevanović. W 38. minucie, po kolejnych bramkach skrzydłowych Vive Cupicia i Strleka, było już 20-17 i trener Jurij Szewcow musiał prosić o czas. Na niewiele się to zdało, bo rywale kontrolowali już przebieg wydarzeń na boisku i powiększali przewagę, mimo, że nie przebierali w środkach, otrzymując sporo dwuminutowych kar. Ostra gra skończyła się w końcu dla Marino Marcia czerwoną kartką w 43. minucie. Taką samą karę w końcówce otrzymał Białorusin Alaksandr Tsitou. Na dziesięć minut przed końcem, po kolejnym karnym wykorzystanym przez Strleka, Chorwaci prowadzili już czterema trafieniami (24-20). Choć waleczni Białorusini starali się jak mogli, to nie byli już jednak w stanie odrobić strat. Ostatecznie skończyło się na wyniku 27-21. 9 bramek dla chorwackiej siódemki zdobył Strlek, a pięć Cupić. Obaj należeli do najskuteczniejszych w swoim zespole. W ekipie z Białorusi 8 celnych rzutów zanotował z kolei 34-letni Rutenka. Z Katowic Michał Zichlarz Grupa B mistrzostw: sprawdź szczegóły! Wynik meczu grupy B: Chorwacja - Białoruś 27-21 (15-15)