Eksperci i specjaliści po meczach pierwszej fazy grupowej ME są pod wrażeniem gry reprezentacji Polski. Drużyna Michaela Bieglera z meczu na mecz gra coraz lepiej, a w starciu z piekielnie mocną kadrą Francji dała prawdziwy koncert. "Biało-czerwoni" rozbili największą potęgę światowego szczypiorniaka 31-25 i wysłali do Europy głośny sygnał: "W tym turnieju gramy o wszystko". Polacy w meczu z Francją nie tylko zaprezentowali żelazną dyscyplinę w defensywie, ale także całą gamę znakomitych akcji w ataku. Doskonale prezentował się bramkarz Sławomir Szmal, na światowym poziomie zagrali Karol Bielecki i Przemysław Krajewski. Komentatorzy, którzy przed starciem z "Trójkolorowymi" ostrzegali, że rywale grają "galaktyczną" piłkę, po meczu przecierali oczy ze zdumienia i podkreślali, że to Polacy zaprezentowali kosmiczny poziom. - Po takim meczu chciałoby się pochwalić każdego zawodnika z osobna. Ja pochwalę wszystkich, bo są tego warci. Cieszmy się z awansu, ale pamiętajmy o tym, że dopiero teraz, w drugiej fazie grupowej, tak naprawdę zaczyna się turniej - podkreślił w rozmowie z Interią były reprezentant Polski i ekspert Polsatu Artur Siódmiak. Siódmiak to postać znakomicie znana wszystkim kibicom szczypiorniaka w Europie. To właśnie popularny "Siudym" zdobył dla "Biało-czerwonych" historyczną bramkę w ostatnich sekundach meczu z Norwegią na MŚ w 2009 roku. Dzięki tamtemu trafieniu Polacy awansowali do półfinału turnieju, przy okazji zyskując opinię "specjalistów od horrorów". - Horrory były także tym razem. Pierwsze dwa mecze naszej reprezentacji na mistrzostwach były nerwowe, bo chłopaki byli pod ogromną presją - zaznacza Siódmiak. Rzeczywiście, w spotkaniach z Serbią (29-28) i Macedonią (24-23) wynik do ostatnich sekund pozostawał sprawą otwartą. W tym drugim meczu Polacy prowadzili na kilka minut przed końcem czterema bramkami, ale na własne życzenie zafundowali sobie thriller w ostatnich minutach. KLIKNIJ I CZYTAJ DALEJ - CO CZEKA POLAKÓW JUŻ WKRÓTCE?