W sobotę Polacy przegrali z Norwegią 28-30. Była to pierwsza porażka naszej reprezentacji na Euro. Podopieczni Bieglera zagrali zdecydowanie najsłabszy mecz na tych mistrzostwach. Słabo spisywali się praktycznie w każdej strefie boiska. Sławomir Szmal zanotował zaledwie cztery skuteczne obrony. Obecnie nasza reprezentacja zajmuje czwarte miejsce w grupie. Do pierwszej Francji, która z lepszym bilansem bramkowym wyprzedziła Norwegię, Polacy tracą dwa punkty. Co musi się stać, żeby podopieczni Bieglera awansowali do półfinału? Oczywiście najpewniejszą drogą byłoby wygranie przez naszych szczypiornistów meczów z Białorusią i Chorwacją. Wtedy Polska awansuje do półfinału, niezależnie od wyników pozostałych spotkań. Jeśli podopiecznym Bieglera powinęłaby się jednak noga w którymś z tych starć, przy dobrym układzie wyników w innych meczach, nadal możemy grać dalej. Warunkiem są dwie wygrane Norwegów (z Macedonią i Francją) oraz zwycięstwo Polaków z Białorusią. Jeśli taki scenariusz miałby miejsce, nasza kadra już przed spotkaniem z Chorwacją będzie pewna gry w półfinale. Nie może jednak ponieść z Chorwatami zbyt wysokiej porażki. Gdybyśmy przegrali pięcioma bramkami, Francuzi by nas wyprzedzili. Jest jeszcze jedna opcja, która może zadecydować o awansie, ale to raczej mało prawdopodobny scenariusz. Może się bowiem zdarzyć, że trzy najlepsze zespoły po rozegraniu wszystkich meczów będą miały taką samą liczbę punktów (8). Wtedy o awansie zadecyduje lepszy bilans bramkowy między tymi drużynami. Dla Polaków decydującym meczem będzie środowe spotkanie z Chorwacją, która w sobotę wysoko przegrała z Francją (24-32). Chorwaci to jednak bardzo solidna drużyna, z którą o zwycięstwo na pewno trzeba będzie stoczyć zacięty bój. W starciu z Białorusią, która na mistrzostwach wygrała tylko jeden mecz, podopieczni Bieglera nie powinni mieć problemów. ME w piłce ręcznej: wyniki, terminarz, tabela