W trzech z czterech rozegranych w czwartek setów Polacy mieli wyraźną przewagę i wygrali bez większych problemów. Inaczej było jednak w drugiej partii, w której to rywale przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. - To był mecz, jakiego się spodziewałem. Chciałbym wygrać w godzinę 3-0, ale nie było to zbyt realistyczne marzenie. Były lepsze i gorsze momenty. W drugim secie popełniliśmy pewnie z 8 błędów serwisowych i 7 w ataku, oddaliśmy rywalom mnóstwo punktów. W takim przypadku trudno wygrać seta - przyznaje Heynen. Co ciekawe, przed mecze Belg przed spotkaniem dokładnie wytypował jego wynik. Po meczu uśmiechał się więc, mówiąc, że każdy dobry trener potrzebuje trochę szczęścia. - Może nie był to normalny mecz. Ale można było spodziewać się takiego spotkania po tym, co spotkało nas w ostatnich tygodniach - zaznacza szkoleniowiec. ME siatkarzy. Jak skupić się na nich po porażce w Tokio? Mistrzostwa Europy mogą być ostatnią imprezą, w jakiej Heynen prowadzi polski zespół. Drużyna rozpoczynała przygotowania do zawodów w fatalnych nastrojach po olimpijskiej porażce z Francją - w końcu to igrzyska były głównym celem dla kadry Heynena. - Przez trzy lata zdobywaliśmy medale, teraz się nie udało, ale wciąż jesteśmy dla siebie mili. To interesujące móc to obserwować. Nadal cieszę się z przebywania z tym zespołem. A to, że być może przez całe życie będę rozczarowany niepowodzeniem na igrzyskach, to osobna sprawa - podkreśla Belg. W “polskiej" grupie A niespodzianek na razie nie było, choć Ukraina męczyła się z Grecją, wygrywając dopiero po tie-breaku. Do sensacji doszło jednak w grupie C, gdzie Rosjanie, srebrni medaliści z Tokio, przegrali 1-3 z Turcją. - To jest to, o czym mówię od trzech tygodni. Niewiarygodnie trudno przygotować się do takich zawodów tuż po igrzyskach. Wszystkie twoje myśli skupiały się na tym turnieju i będziesz o nim pamiętać. Dotyczy to nawet Rosji, która zdobyła srebrny medal, ale jednak nie zapomina, że przegrała w finale. Może tylko Francuzi będą na innej fali. Ten problem dotyczy wszystkich uczestników igrzysk, nas też - zaznacza Heynen. Po grze przy pustych trybunach w Tokio jego zawodnicy mogli w Krakowie wreszcie poczuć prawdziwie meczową atmosferę. Mistrzostwa Europy są jedynym dużym turniejem w tym roku, który z trybun mogą obserwować prawdziwe tłumy. W czwartek w krakowskiej Tauron Arenie pojawiło się kilka tysięcy kibiców, którzy między innymi odśpiewali a cappella “Mazurka Dąbrowskiego". - To niesamowite już przed meczem słyszeć, jak śpiewają “Polska, Biało-Czerwoni" i inne piosenki. Muszę wtedy aż przygryzać zęby z emocji. To niesamowite móc to znowu poczuć - przyznaje Heynen. DG