Serbowie są obok Polaków głównymi faworytami grupy A. W pierwszym meczu bez większych problemów pokonali 3-1 Belgię, a w piątek postawili drugi krok w drodze do 1/8 finału. Ukraińcy zaprezentowali się z dobrej strony, ale w końcówkach setów przeważyło doświadczenie i umiejętności mistrzów Europy. Tym razem selekcjoner Serbów Slobodan Kovać od początku posłał w bój Aleksandara Atanasijevicia, który pierwsze spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych. Jego zespół już w pierwszych akcjach seta otwierającego rywalizację wypracował sobie niewielką przewagę, ale Ukraińcy szybko ją zniwelowali. Później mistrzowie Europy ponownie odskoczyli, w końcówce seta przeżyli jednak bolesne zderzenie z ukraińskim blokiem i sporo nerwów. Ostatecznie spryt Urosa Kovacevicia pomógł Serbom wygrać 27-25. Wyrównana partia nie mogła być zaskoczeniem, bo mecze obu drużyn w ostatnich latach zazwyczaj są zacięte. Przed dwoma laty do takiego spotkania doszło w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Dla kroczących po złoty medal Serbów Ukraina okazała się niezwykle trudną do przeskoczenia przeszkodą - o awansie drużyny z Bałkanów do strefy medalowej przesądził dopiero tie-break. Najnowsze informacje z ME w siatkówce mężczyzn - Sprawdź! ME siatkarzy. Uros Kovacević kontra ukraiński blok W drugim secie ukraiński blok zaczął funkcjonować jeszcze szybciej, dzięki czemu drużyna prowadzona przez Ugisa Krastinsa szybko odskoczyła rywalom na trzy punkty. Serbia odrobiła stratę dzięki zagrywkom Atanasijevicia. Ukraina wciąż dobrze łączyła jednak mocny serwis ze szczelnym blokiem, obejmując prowadzenie 17-14, ale ponownie je straciła. Końcówka jeszcze raz była wyrównana, w niej dał o sobie w końcu znać również serbski blok: jak wtedy, gdy Marko Podrascanin zatrzymał Ołeha Płotnickiego. Mimo to Ukraina zdołała obronić aż trzy piłki setowe. Partię rozstrzygnął jednak Kovacević, który najpierw skończył ważny atak na lewym skrzydle, a potem posłał na drugą stronę zagrywkę, której rywale nie byli w stanie odebrać. Ukraińcy przewagę mieli na trybunach krakowskiej Tauron Areny. W hali widoczne były niebiesko-żółte flagi, kibice z tego kraju byli też zaopatrzeni w werbel. Przed meczem dominowały wśród nich pozytywne nastroje - gdy spiker pytał ich o typy, wszyscy stawiali na zwycięstwo swojej drużyny. Na widowni zasiadł również sztab reprezentacji Polski z Vitalem Heynenem na czele. W trzeciej partii trenerzy "Biało-Czerwonych" długo oglądali dominację Serbów, z którymi ich drużyna zmierzy się już w sobotę. Po znakomitym początku seta mistrzowie Europy prowadzili 10-3. Później nieco krwi napsuł im serwis Jurija Semeniuka oraz blok rywali i ich przewaga zaczęła topnieć. W końcu Ukraina doprowadziła do remisu 16-16, a przed końcówką, po błędzie Kovacevicia, objęła nawet prowadzenie. Przyjmujący szybko się jednak zrehabilitował, do tego doszedł blok Srecko Lisinaca. Serbia znów rozstrzygnęła ostatnie akcje na swoją korzyść, wygrywając 25-21. Po dwóch zwycięstwach drużyna z Bałkanów jest liderem grupy A. Ukraina ma natomiast na koncie dwa punkty za wygraną po tie-breaku z Grecją. trzecie starcie czeka ją w niedzielę, przeciwnikiem będzie Portugalia. Serbia - Ukraina 3-0 (27-25, 26-24, 25-21) Damian Gołąb