Przenosiny z Krakowa do Gdańska, gdzie reprezentacja Polski rozgrywa pierwsze mecze fazy pucharowej turnieju, najwyraźniej dobrze zrobiły "Biało-Czerwonym". W pierwszym meczu w Trójmieście Polacy wreszcie pokazali pełną moc. W spotkaniu z Finlandią ani przez moment nie pozostawili wątpliwości, kto tego dnia był lepszy. Przewaga mistrzów świata była tak duża, że trener Vital Heynen już dobrych kilka minut przed końcem poszczególnych partii mógł dać odsapnąć Bartoszowi Kurkowi czy Wilfredo Leonowi. Blok, zagrywka, ale przede wszystkim wielka energia i entuzjazm - to mogło zrobić wrażenie na każdym przeciwniku. Ta atmosfera udzieliła się polskim siatkarzom również po meczu. - Na igrzyskach w Tokio trybuny świeciły pustkami, słyszeliśmy każdy pisk buta, każde słowo na boisku. Przychodzenie na salę, gdzie są tylko zawodnicy i dziennikarze, było smutne. Jesteśmy przyzwyczajeni do pełnych trybun w Polsce, czy to na meczach klubowych, czy reprezentacji. W czasie spotkania z Finlandią atmosfera była fantastyczna. Z Rosją będziemy walczyć do ostatniej piłki, będzie ogień - zapowiada Fabian Drzyzga, rozgrywający polskiej kadry. Polska - Rosja. "Sborna" wezwała nowego zawodnika Jeśli jednak 31-letni siatkarz przed startem ME spoglądał w turniejową drabinkę, mógł zakładać, że do ewentualnego starcia z Rosją dojdzie dopiero w walce o medale. “Sborna" była zdecydowanym faworytem grupy C, niespodziewanie zajęła w niej jednak drugie miejsce, ustępując Holandii. W fazie grupowej Rosjanie przegrali z Turcją, a i w meczu 1/8 finału przeciwko Ukrainie nie pozostawili po sobie najlepszego wrażenia. Mimo wygranej 3-1 nie przypominali zespołu, który na igrzyskach olimpijskich roznosił kolejnych rywali, zatrzymując się dopiero w finale. Na ME Rosja musi jednak zmagać się z problemami. Na turniej z powodu problemów ze zdrowiem nie przyjechał Maksim Michajłow, kontuzjowany jest także jego zmiennik Wiktor Poletajew, a już w czasie turnieju urazu nabawił się kolejny atakujący Kiriłł Klec. Trener Tuomas Sammelvuo musiał łatać braki na tej pozycji, przesuwając na nią przyjmującego Jegora Kliukę. I chociaż siatkarz radzi sobie na niej całkiem dobrze, po jednym z meczów stwierdził, że gra tylko w ataku... go nudzi. Rosja wezwała więc na pomoc dodatkowego atakującego Maksima Żygałowa, który będzie do dyspozycji Sammelvuo w meczu z Polską. Kiedy i gdzie oglądać Polaków na ME? - sprawdź już teraz! Polska - Rosja. Wyjątkowy przeciwnik "Biało-Czerwonych" I choć po igrzyskach Rosja spuściła z tonu, a Polacy z każdym kolejnym meczem z tysiącami kibiców na trybunach jakby się rozkręcali, mało kto obwieszcza “Biało-Czerwonych" faworytem spotkania. Rosja to bowiem dla polskich siatkarzy przeciwnik wyjątkowy, niczym Anglia czy Niemcy dla piłkarzy. To właśnie triumfy nad Rosją pamięta się najbardziej - czy to cofając się do czasów “złotej" drużyny Huberta Wagnera, czy też 2006 r. i drogi po medal mistrzostw świata ekipy Raula Lozano. Gdy jednak zwycięstwa polskich piłkarzy z Anglią trzeba szukać niemal 50 lat temu, siatkarze od kilku lat z Rosją grają jak równy z równym. Z pięciu ostatnich spotkań wygrali trzy, w tym 3-1 konfrontację w tegorocznej Lidze Narodów. Powtórka będzie mile widziana, w końcu jeden ważny ćwierćfinał Polacy już w tym sezonie przegrali. - Tak się utarło, że gramy z Rosjanami historyczne mecze. Polski zespół w tym turnieju idzie jednak do przodu, na twarzach zawodników widać więcej uśmiechu. Nie ma tak dużego ciśnienia, jak na igrzyskach. Wszyscy spotkali się, by zrobić coś fajnego, nikt nie zrezygnował. A zwycięstwa napędzają. Chciałbym, by zagrywka drużyny utrzymała się na obecnym poziomie. Wtedy zagramy z Rosjanami bardzo dobrze - podkreśla w rozmowie z Interią Piotr Gruszka, były kapitan siatkarskiej reprezentacji Polski. Początek spotkania Polska - Rosja w Ergo Arenie o godz. 20.30. Relacja tekstowa w Interii, transmisja w Polsacie Sport. Trzy godziny wcześniej na parkiet w Trójmieście wyjdą reprezentacje Holandii i Serbii. Tu możesz oglądać mecze ME siatkarzy i spotkania Ligi Mistrzów: ZOBACZ. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz! Damian Gołąb