Pod Wawelem, gdzie Polacy rozgrywali mecze fazy grupowej, wszystko potoczyło się zgodnie z planem, choć nie obyło się bez nerwowych chwil. Na długo w pamięci utkwi zapewne pięciosetowy bój z obrońcą tytułu Serbią, wygrany przez mistrzów świata 3:2. Niespodziewane problemy podopieczni Vitala Heynena mieli z niżej notowanymi rywalami Portugalią i Grecją. W obu tych spotkaniach zwyciężyli po 3:1, ale niewiele brakowało, a Grecy doprowadziliby do tie-breaka. Z Belgią oraz Ukrainą "Biało-Czerwoni" wygrali w przekonującym stylu bez straty seta. Bilans fazy grupowej Orłów - 5 zwycięstw, 0 porażek. Takim osiągnięciem mogą pochwalić się jeszcze tylko dwa zespoły - Francja i Włochy. Heyen w Krakowie dał szansę gry wszystkim zawodnikom, którzy zostali powołani na ME. Jest to istotne przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, Belg oszczędził siły liderów Wilfredo Leona i Bartosza Kurka, co może mieć kluczowe znaczenie w fazie pucharowej. Po drugie, zawodnicy, którzy zazwyczaj pełnią role rezerwowych, dostali okazję pokazania swoich umiejętności, poczucia turniejowej rywalizacji na boisku. Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk czy Grzegorz Łomacz udowodnili Heynenowi, że może na nich liczyć. Na słowa uznania zasługuje Piotr Nowakowski, który w czempionacie Starego Kontynentu spisuje się znakomicie. 33-letni środkowy imponuje zwłaszcza w bloku. Tym elementem siatkarskiego rzemiosła Nowakowski zdobył aż 22 punkty i jest zdecydowanym liderem wśród najlepszych blokujących turnieju. Dwukrotny mistrz świata nie zawodzi również w ataku. Jego współpraca z Fabianem Drzyzgą lub Grzegorzem Łomaczem wygląda bardzo dobrze, czego efektem jest wysoka skuteczność Nowakowskiego z ataków ze środka. Kibicuj Polakom na Mistrzostwach Europy - sprawdź terminarz mistrzostw Blok to groźna broń Orłów w tym turnieju. - Cieszy fakt, że cała drużyna gra lepiej blokiem, ale duża w tym zasługa Piotra Nowakowskiego. Oby tak dalej - stwierdził były siatkarz, a obecnie prezes Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle Sebastian Świderski. - Wydaje mi się, że jesteśmy drużyną, która ma bardzo wysokie umiejętności, jeśli chodzi o blok. Oprócz tego jesteśmy też całkiem nieźle przygotowani do meczów z poszczególnym przeciwnikiem. Wydaje mi się, że to w połączeniu daje taki efekt, że blok funkcjonuje na wysokim poziomie - tłumaczył środkowy Jakub Kochanowski. Zgubić nasz blok będzie próbował 43-letni Mikko Esko. Weteran siatkarskich parkietów kieruje grą Finów ponieważ kontuzji już w drugim spotkaniu ME'2021 doznał podstawowy rozgrywający Eemi Tervaportti. Polacy muszą uważać na Urpo Sivulę, który w dotychczasowych spotkaniach turnieju zdobył 91 punktów (w tym 22 przeciwko Turcji). Faworytem pojedynku są oczywiście mistrzowie świata. Świderski zwrócił jednak uwagę, że w tej fazie czempionatu najważniejsza będzie koncentracja. - Presja będzie na wszystkich. Oczywiście my gramy przed własną publicznością i to powinno być naszym atutem. Na pomyłki, eksperymenty czasu nie ma i wszyscy muszą być skupieni, żeby osiągać poszczególne etapy mistrzostw. Teraz najważniejsze mecze turnieju i nie ukrywam, że liczymy na to, że z Gdańska pojedziemy do Katowic - podkreślił Świderski, który kandyduje w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Starcie Polska - Finlandia rozpocznie się w sobotę o godz. 20.30. Transmisja w Polsacie Sport. Relacja tekstowa w Interii. Trzy godziny wcześniej na boisko wyjdą siatkarze Rosji i Ukrainy. Z punktu widzenia Polaków ten mecz jest niezwykle ważny, bo wyłoni ewentualnego rywala Orłów w ćwierćfinale. Jeśli oczywiście "Biało-Czerwoni" uporają się z Finami. Robert Kopeć