- W każdym secie nasza przewaga punktowa była spora (Polacy wygrali 25:16, 25:16, 25:14 - przyp. red.). Taki był plan, żeby pewnie wygrać. Teraz powoli szykujemy się na ćwierćfinał - zaznaczył Semeniuk. Ponad 8,5 tysiąca kibiców w Ergo Arenie z całych sił wspierało "Biało-Czerwonych". Ci odpłacili się znakomitą grą. W każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła mistrzowie świata mieli miażdżącą przewagę nad rywalami. Finowie tylko nielicznymi fragmentami nawiązywali w miarę wyrównaną walkę.- Każde spotkanie reprezentacji Polski jest świętem. Fantastycznie, że kibice dopisali. Myślę, że gdziekolwiek byśmy grali, to byłaby pełna hala. Atmosfera stworzona przez kibiców nas poniosła. Czekamy na kolejne spotkanie i myślę, że też będzie wspaniale - podkreślił Semeniuk, który rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, ale dostał szansę, żeby zademonstrować umiejętności na boisku. W ćwierćfinale, który zostanie rozegrany we wtorek, poprzeczka zostanie zawieszona znacznie wyżej. Po drugiej stronie siatki staną bowiem wicemistrzowie olimpijscy z Tokio Rosjanie. W 1/8 finału "Sborna", nie bez problemów, pokonała Ukrainę 3:1.- Kibice są naszym siódmym zawodnikiem, więc mamy przewagę. Będziemy z Rosją walczyć do ostatniej piłki. Jestem optymistycznie nastawiony do tego spotkania i mam nadzieję, że zwyciężymy - stwierdził Semeniuk. Najnowsze informacje z ME w siatkówce mężczyzn - Sprawdź!- Każdy z nas obserwował spotkanie Rosja - Ukraina. Wiemy mniej więcej, jak "Sborna" gra. Mają nowego atakującego, więc ta gra jest trochę inna. Mamy dwa dni przerwy, więc będziemy stopniowo coraz bardziej zagłębiać się w taktykę i w to, jak zagrać z Rosjanami, żeby wygrać - dodał.W mistrzostwach Europy Rosjanie mają nieco inny skład w porównaniu z tym z Tokio. Brakuje m.in. znakomitego atakującego Maksima Michajłowa. Jego rolę przejął Jarosław Podlesnych, który jest nominalnym przyjmującym. Prym w rosyjskim zespole wiedzie duet Dmitrij Wołkow i Jegor Kliuka. To oni zdobywają najwięcej punktów. Z Ukrainą Kliuka zapisał na swoim koncie 21 "oczek", a Wołkow 14. - Ciężko powiedzieć, czy to słabsza Rosja niż na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Nie mają nominalnego atakującego. W tej roli występuje u nich przyjmujący. To na pewno coś innego dla rywali i dla nich pewnie też. W fazie grupowej było widać, że ich gra może nie jest najwyższych lotów, ale myślę, że w tych najważniejszych meczach będą prezentować swoją siatkówkę - zaznaczył przyjmujący Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle.Od pojedynku z Grecją, w którym Polacy się męczyli, kolejne trzy wygrali bez straty seta. - Po Grecji nie padły jakieś mocne słowa. Faza grupowa jest za nami. Kilka spotkań było na pewno nerwowych, ale wygraliśmy naszą grupę. Teraz jest faza pucharowa. Pierwszy schodek już przeszliśmy. Przed nami kolejne - zakończył Semeniuk. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz!