Serbowie w pierwszych dwóch meczach w krakowskiej Tauron Arenie przegrali tylko jednego seta. Z Belgią wygrali 3-1, dzień później w trzech partiach rozprawili się z Ukrainą. Paradoksalnie to ten drugi przeciwnik sprawił im jednak więcej problemów, wszystkie sety rozstrzygały się dopiero w końcówkach. - W naszej grupie jest naprawdę sporo mocnych zespołów. Nawet Polska, która według mnie jest najsilniejszą drużyną w tej stawce, miała problemy z Portugalią. Wiedzieliśmy, że Ukraina jest zespołem, który bardzo mocno serwuje. Ale zdawaliśmy też sobie sprawę, że jeśli chcemy zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie, musimy z nią wygrać. A przecież mieliśmy z nią trudną przeprawę przed dwoma laty, ostatnio przegraliśmy w sparingu. To drużyna młoda, ale mająca w składzie wielu utalentowanych zawodników. Mieliśmy kilka trudnych momentów, nasze doświadczenie pozwoliło nam jednak wykorzystać szansę i wygrać 3-0 - ocenia w rozmowie z Interią Atanasijević, który w meczu z Ukrainą zdobył 16 punktów. ME siatkarzy. Serbia faworytem do medalu? Serbowie są wymieniani jako jedni z faworytów turnieju. W tym roku mogli skupić wszystkie siły na przygotowaniach do mistrzostw Europy, nie udało im się bowiem zakwalifikować na igrzyska olimpijskie. Podobnie było zresztą cztery lata temu, gdy Serbów zabrakło w Rio de Janeiro. Wówczas dotarli do czołowej czwórki mistrzostw Starego Kontynentu, decydujące mecze również rozgrywając w Krakowie. Skończyło się wywalczeniem brązowego medalu. Dwa lata później Serbowie sięgnęli po złoto. - Nawet jeśli przygotowujesz się tylko do jednego turnieju, nie możesz być w nim pewny dobrego rezultatu. Francja, Polska czy Rosja są spokojniejsze, bo mają za sobą w tym sezonie więcej meczów niż my. Nie jest więc tak, że na pewno będziemy walczyć o medal. Zdajemy sobie sprawę, że w tym momencie nie jesteśmy wśród czterech najlepszych drużyn kontynentu, jeśli więc chcemy grać o podium, musimy walczyć o każdą piłkę i być gotowi na cierpienie - przekonuje atakujący serbskiej kadry. Do walki o medale droga jeszcze daleka, ale jednym z jej przystanków będzie dla Serbów sobotnie starcie z Polską. To mecz, który zapowiada się na jeden z największych hitów całej fazy grupowej tegorocznych mistrzostw Europy. Atanasijević Polaków zna bardzo dobrze. Do wielkiej kariery ruszał jako zawodnik PGE Skry Bełchatów - w najbliższym sezonie wraca do tej drużyny. W Perugii, gdzie występował w ostatnich latach, grał z kolei pod batutą Vitala Heynena, a jego klubowym kolegą był Wilfredo Leon. - Mecz z Polską będzie dla nas najważniejszym starciem w grupie. Zmierzymy się z nią przy pełnych trybunach, przy których będzie chciała pokazać, że po niepowodzeniu na igrzyskach olimpijskich może wygrać mistrzostwa Europy. Co prawda będzie to dla nas trzeci mecz w ciągu trzech dni, ale mamy wielu zawodników, którzy mogą pojawić się na boisku - dwóch atakujących, czterech środkowych bloku, dwóch rozgrywających. Nie wiemy, kto rozpocznie mecz przeciwko Polsce - opisuje Atanasijević. Początek spotkania Polska - Serbia o godz. 20.30. Relacja tekstowa w Interii, transmisja w Polsacie Sport. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz! Damian Gołąb