Zbigniew Czyż, Interia.pl: Kilkanaście dni temu wziął pan ślub, ale niemal od razu po nim wrócił na zgrupowanie kadry przed mistrzostwami Europy. Wcześniej mieliście krótkie wakacje. Wypoczęty wrócił pan do pracy? Mateusz Bieniek, środkowy reprezentacji Polski: Tak, udało się mi wypocząć. Dzień samego ślubu to już duże emocje. W następny dzień poprawin zadbałem o to, aby się wyspać i na zgrupowanie przyjechać w pełni energii. Chyba udało się mi to zrobić. Na moim ślubie było kilku kolegów z reprezentacji, mam nadzieję, że dobrze się bawili. Wszystko przebiegło bez żadnych komplikacji i z tego się cieszymy. Dal mnie i żony był to jeden z najważniejszych dni w życiu. Był stres i emocje, ale wszystko wyszło super. Selekcjoner reprezentacji Vital Heynen miał apel do mediów, aby nie rozmawiać z wami o igrzyskach w Tokio. Zatem chciałem tylko zapytać, czy udało się panu od nich odciąć? - Sporo myślałem o tym po turnieju. Były we mnie duże emocje. Myślę, że zostawiłem to już za sobą. To, że przed nami mistrzostwa Europy jest paradoksalnie dobrą sytuacją, żeby szybko pokazać się kibicom, którzy nas zawsze wspierają. Chcemy grać dla nich dobrą siatkówkę. W grupie mamy rywali, z którymi poza Serbią powinniśmy wygrać. Są jeszcze Portugalia, Ukraina, Belgia i Grecja. Zgadza się pan z takim stwierdzeniem? - Tak, Serbowie wydają się być najgroźniejsi. Dla nich mistrzostwa Europy są imprezą docelową. Na pewno będą dobrze przygotowani, ale żadnego przeciwnika w naszej grupie nie można zlekceważyć. Na każdego rywala musimy wyjść w pełni zaangażowani, bo na stojąco to się z nikim nie wygra. Chociażby Ukraina, to coraz lepszy zespół, ma naprawdę dobrych siatkarzy. Kiedy i gdzie oglądać Polaków na ME? - sprawdź już teraz! Być może w dalszej fazie turnieju zmierzycie się z Francją. Będzie dodatkowa chęć pokonania Francuzów za porażkę na igrzyskach? - Na pewno, jeśli chcemy zakończyć turniej z uśmiechem, to musimy wygrać medal. Tylko w taki sposób możemy być po nim zadowoleni. Jeśli trafimy na Francję, to zrobimy wszystko, żeby wygrać. Dwa lata temu zdobyliście brąz na mistrzostwach Europy. Teraz celem jest złoto? Jak poradzicie sobie z presją? - No tak. Zdarzają się w sporcie także porażki, a my w 2019 roku przegraliśmy półfinał ze Słowenią. Też mocno nas to wtedy zdołowało. Uważam, że najpierw powinniśmy zapewnić sobie medal, a potem pomyśleć o złocie. My zawsze celujemy w najwyższe cele. Jeżeli dojdziemy do fazy medalowej, to tam wszystko może się zdarzyć. Zrobimy wszystko, żeby medal zdobyć. W jakiej jesteście obecnie formie? - W dobrej formie. Nikt po igrzyskach sobie nie folgował. Każdy do Spały przyjechał przygotowany, więc brawa za to dla wszystkich zawodników, bo w te dwanaście dni wolnego, które mieliśmy, to zawsze można też przytyć kilka kilogramów. Z Mateuszem Bieńkiem rozmawiał w Spale Zbigniew Czyż Skandal zniszczył Kusznierewicza! Dziś to inny człowiek! (pomponik.pl)