Robert Kopeć, Interia: Czy był pan pod wrażeniem, jak Polacy zagrali z Rosją? Chyba śmiało można stwierdzić, że to był najlepszy mecz w tym sezonie "Biało-Czerwonych". Marcin Prus, były reprezentant Polski: Ujmę to w ten sposób. Ja nie byłem pod wrażeniem polskiej reprezentacji tylko polska reprezentacja wreszcie zaczęła przypominać siebie. Rzeczywiście gra "Biało-Czerwonych" napawa optymizmem przed zbliżającym się meczem półfinałowym i być może finałowym. Czego serdecznie chłopakom życzę. Natomiast w końcu zobaczyłem błysk w oczach naszych siatkarzy, który zawsze chciałbym widzieć, a czego nie było podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Z przykrością to stwierdzam. Podejrzewam, że przy takim nastawieniu, jakie miałem okazję obserwować w pojedynku z Rosjanami, żaden z zespołów na świecie nie wygrałby z Polakami. Stało się inaczej. Mamy mistrzostwa Europy jako turniej, w którym będziemy się starali pokazać, że jednak polska siatkówka jest na topie. Gorąco wierzę, że wydarzenia zarówno w sobotę, jak i niedzielę będą tego dowodem. Polska - Słowenia. Podopieczni Heynena odzyskali wiarę Czyli forma przyszła za późno o miesiąc? - Szczerze mówiąc, nie wiem, choć może to złe sformułowanie, bo w rzeczywistości mam świadomość, że "wstrzelenie" się z formą jest trudne. Natomiast bardziej skoncentrowałbym się na tym, co widać w oczach chłopaków. Oni chcą znowu wygrywać. To jest rzecz, która dla mnie była brakującym ogniwem na igrzyskach. Być może w polskiej reprezentacji pojawił się syndrom zwycięzców, przyzwyczajenia się do takiego poziomu, który już mi gwarantuje tytuł mistrza świata i to dwukrotnego. Odniosłem wrażenie, że niektórzy z chłopaków mieli takie przeświadczenie, że wiele rzeczy zrobi się samo, że zagrywką wcale nie trzeba mocno grać, bo postawimy świetny blok. Okazuje się, że na takim poziomie, który jest m.in. na igrzyskach wiele kwestii się wyrównuje i rzeczywiście decydują niuanse. Niestety, po polskiej stronie tych niuansów nie było aż tak dużo, żeby mogły przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. W Krakowie i Gdańsku reprezentacja Polski pokazała, że odzyskała wiarę w to, że o pewne rzeczy trzeba się bić i to na tyle poważnie, bo każdy z zespołów jest w stanie wydrzeć zwycięstwo. Podejrzewam, że bardziej poszło to w kierunku nauki, czyli wyciągnięcia wniosków z porażki i pokazania swoich umiejętności, ku czemu mecze w katowickim Spodku będą świetną okazją. Najnowsze informacje z ME w siatkówce mężczyzn - Sprawdź! Słowenia to dla naszego zespołu wyjątkowo niewygodny rywal w mistrzostwach Europy. Trzy razy z rzędu z nami wygrywał. Ich siłą jest wyrównany skład. Z każdej strefy może Polakom grozić niebezpieczeństwo. - Słowenia to drużyna po części nieobliczalna w swoich umiejętnościach. Natomiast ich poziom jest bardzo duży i nie można się przyczepić do żadnego elementu siatkarskiego rzemiosła. Wyjątkowo nie leży Polakom, ale myślę, że magia katowickiego Spodka to będzie coś, co będzie działało deprymująco na dowolną reprezentację. Tam właśnie odbywały się największe wydarzenia dla polskiej siatkówki, włącznie z pamiętnym finałem mistrzostw świata w 2014 roku. Wiemy, że biletów na sobotni mecz już nie ma, wiemy, że presja kibiców, to jest coś, do czego nie przywykło wielu zawodników, trenujących w czasach pandemicznych. Biorąc pod uwagę, że Spodek będzie pełen kibiców, którzy uważani są za najlepszych na świecie, to podejrzewam, że może niejednemu siatkarzowi zatrząść się ręka i może popełniać błędy. Liczę, że ta presja nie będzie oddziaływała na naszych graczy. Choć wiadomo, że to co dzieje się przy tak wielkich wydarzeniach działa także w drugą stronę. Stres, niewyspanie przedmeczowe, chęć zaprezentowania się szerokiemu gronu kibiców z jak najlepszej strony, może też być za ciężka do udźwignięcia przez niektórych naszych siatkarzy. Wierzę w to, że tak się nie stanie, że fani będą siódmym zawodnikiem i poniosą Polaków na kibicowskich skrzydłach do finału. Polska - Słowenia. Jak pokonać rywali? Mocna zagrywka i odrzucenie Słoweńców od siatki, to będzie klucz, żeby ich pokonać? - Musimy wrócić do najzwyklejszego siatkarskiego abc. Skoncentrować się na mocnej zagrywce, odrzucić przeciwników, a potem wykorzystać świetny blok i dobrą organizację gry w obronie. W tym nie ma nic odkrywczego, ale w rzeczywistości to przypomina jednak podstawy. Jest to półfinał mistrzostw Europy i kombinowanie nie ma większego sensu. Po prostu trzeba zaprezentować swoją mistrzowską formę, jak na mistrzów świata przystało. Nic więcej. Widać było po meczu z Rosjanami, że Polska potrafi to zrobić. Warto przypomnieć Wilfredo Leona, Bartka Kurka w świetnej formie, nasz zespół inaczej wygląda. Podejrzewam, że te kilka rzeczy normalne dla polskiej siatkówki powinny zostać zaprezentowane w solidnej formie i według moich przypuszczeń, to powinno wystarczyć. Na pewno na mecz półfinałowy. Jeśli okaże się, że będzie brakowało zagrywki, to niestety będziemy mieli problemy, które można już było zauważyć również podczas igrzysk. Gra nie będzie układała się po naszej myśli. Natomiast mam świadomość też tego, że ten zespół, który jest aktualnie w Katowicach, to zespół, który ma coś do udowodnienia polskiemu kibicowi. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz! Jak wynik pan obstawia? - 3:1 dla Polski. I mówię to z pełną świadomością tego, że możemy się potknąć, doświadczając presji, która będzie w Spodku. Ale z drugiej strony wierzę też w to, że to nie jest pierwszy mecz naszej kadry grany pod dużym ciśnieniem, które zostanie w naturalny sposób wypompowane przez normalną rzetelną grę Polaków. W drugiej parze półfinałowej zmierzą się Włosi z obrońcami tytułu Serbami. To chyba zaskoczenie, że odmłodzona drużyna Italii jest w strefie medalowej. - Zwróćmy jednak uwagę, że Włosi w trakcie całego sezonu nie zawsze prezentowali się na miarę swoich możliwości i sądzę, że jedna i druga drużyna mają fajną okazję, żeby utwierdzić w przekonaniu wszystkich kibiców, że są klasowymi zespołami. Ciężko wskazać faworyta. Podejrzewam, że Włochom będzie bardziej zależało, ale przypuszczam, że mecz zakończy się tie-breakiem. Jeśli miałbym typować, to stawiałbym na Włochów. Rozmawiał Robert Kopeć Sobotni półfinał w katowickim Spodku rozpocznie się o godzinie 17.30. Transmisja meczu półfinałowego ME siatkarzy Polska - Słowenia w sobotę 18 września od godziny 17.20 w Polsacie Sport i Polsat Box Go. Przedmeczowe studio od godziny 15.30. Mecze ME siatkarzy i piłkarskiej Ligi Mistrzów można oglądać w Polsat Box Go.