"Nessun dorma!". "Niechaj nie śpi nikt" śpiewał podczas ceremonii otwarcia Euro 2020 światowej sławy włoski tenor Andrea Bocelli. I chyba żadnego piłkarskiego kibica nie trzeba było do tego dziś przekonywać. Po pięciu latach oczekiwania znów bowiem możemy emocjonować się piłkarskim świętem na Starym Kontynencie. W tamtym roku, kiedy normalnie powinien zostać rozegrany ten turniej, sport przegrał z koronawirusem. Teraz, choć pandemia wciąż jeszcze nie odpuszcza, w końcu mamy okazję cieszyć się futbolem w wykonaniu najlepszych piłkarzy Europy. Euro 2020: Włochy - Turcja na otwarcie Euro 2020 to przedsięwzięcie pod wieloma względami rewolucyjne. Nie tylko dlatego, że organizatorzy muszą walczyć z pandemicznymi obostrzeniami, ale również dlatego, że decyzją UEFA turniej ma aż jedenastu gospodarzy. To sytuacja bez precedensu i wielki eksperyment na żywym organizmie. Wielu obserwatorów obawia się, że będzie miał to negatywny wpływ na atmosferę, jednak dziś w Rzymie liczyła się przede wszystkim radość z futbolu i z chociaż częściowego powrotu do normalności. I choć opera "Turandot" Giacoma Pucciniego, będąca jednym z motywów ceremonii otwarcia, nie została ukończona, wszyscy wierzą, że akurat mistrzostwa Europy nie podzielą jej losu. W meczu otwarcia mierzyły się reprezentacje Turcji oraz gospodarze, czyli Włosi prowadzeni przez Roberto Manciniego. Kiedy przed trzema laty Italii nie udało się zakwalifikować do mundialu w Rosji, w kraju zapanowała prawdziwa żałoba. Obawiano się wieloletniego kryzysu, tymczasem Mancini bardzo szybko poukładał klocki i "Azzurri" z zespołu, który miał kłopoty nawet w starciach ze średniakami, teraz wymieniany jest w gronie kandydatów do tytułu. Z genialnym Nicolo Barellą w środku pola, błyskotliwym Federico Chiesą i skutecznym Ciro Immobile Włosi do turnieju przystępowali z dużą wiarą w swoje możliwości. Turcy z kolei byli dla obserwatorów sporą niewiadomą. W ostatnich miesiącach potrafili zgubić punkty z dużo niżej notowanymi rywalami, ale też pokonać mistrzów świata Francję 2-0. Będący w świetnej dyspozycji kapitan Turków Burak Yilmaz oraz niezwykle utalentowany Hakan Calhanoglu z całą pewnością mogą dać swojej drużynie awans z grupy, choć w starciu z Włochami to gospodarze byli wskazywani jako faworyci. Kontrowersje w pierwszej połowie, VAR w użyciu Już w 3. minucie gospodarze przeprowadzili pierwszą groźną akcję. Po płaskim dograniu z prawego skrzydła Ciro Immobile uderzył jednak w boczną siatkę. Później gra przeniosła się do środka pola, choć Włosi cały czas częściej utrzymywali się przy piłce. Nie przynosiło to jednak na zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Ugurcana Cakira. W 18. minucie turecki bramkarz miał jednak sporo szczęścia, bo po składnej akcji i zgraniu na jeden kontakt z narożnika pola karnego uderzał Lorenzo Insigne, ale futbolówka przeleciała obok bramki. Po chwili znów na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Immobile, ale trafił w jednego z obrońców. Włosi co prawda domagali się odgwizdania rzutu karnego za zagranie ręką, ale sędzia tego spotkania Danny Makkelie zignorował ich protesty. W 22. minucie mogło być 1:0, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i uderzeniu głową Giorgio Chielliniego Cakir zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką i fani na Stadio Olimpico mogli tylko głośno westchnąć.Napór Włochów rósł, ale Turcy cierpliwie się bronili, wyczekując na kontrę albo błysk geniuszu Yilmaza bądź Calhanoglu. W 29. minucie Barella zdecydował się na strzał z dystansu, ale przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Trzy minuty później kolejny raz uderzał Immobile, tym razem głową, ale znów trochę zabrakło, bo zdobyć pierwszego gola na tych mistrzostwach. Turcy starali się odgryźć w 35. minucie, kiedy osamotniony na połowie Włochów Yilmaz dostał piłkę na skrzydle, ruszył z nią w stronę bramki i ostro dograł w pole karne, ale tam Gianluigi Donnarumma uprzedził nadbiegającego rywala. Był to jednak sygnał dla gospodarzy, że nie mogą zupełnie zlekceważyć tureckiej drużyny. I po tej sytuacji gospodarze wyraźnie nie zamierzali dopuszczać do kolejnej, bo zamknęli rywala w polu karnym. W 43. minucie znów piłka trafiła do Immobile, który jednak ponownie przegrał pojedynek z dobrze dysponowanym Cakirem.Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź!Minutę później mieliśmy pierwszą na tych mistrzostwach kontrowersje. Leonardo Spinazzola przeprowadził akcje po skrzydle, starał się dośrodkować w pole karne, ale piłka trafiła w rękę jednego z obrońców i zmieniła tor lotu. Sędzia skorzystał z analizy VAR, ale nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego i do przerwy na Stadio Olimpico nie oglądaliśmy bramek. Taki wynik z pewnością bardziej cieszył Turków, dla których remis byłby niezłym początkiem turnieju. Z kolei Włosi, którzy wyraźnie dominowali, mogli odczuwać niedosyt. "Samobój" pierwszym golem turnieju Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, ale znów Turcy wysłali gospodarzom sygnał ostrzegawczy. Po głupiej stracie Insigne niemal pół boiska przebiegł z piłką wprowadzony z ławki Cengiz Under, ale jego uderzenie spokojnie obronił włoski bramkarz. W 53. minucie Włosi prowadzili już jednak 1-0. Po akcji prawym skrzydłem Domenico Berrardi zagrał mocno na piąty metr, gdzie pechowo interweniował Merih Demiral, który skierował futbolówkę do własnej bramki. To tylko uskrzydliło Włochów, którzy ruszyli do ataku i chwilę później Cakir znów musiał ratować swój zespół, tym razem po uderzeniu Spinazzoli. Po chwili w świetnej sytuacji znalazł się Insigne, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. Drugi gol dla gospodarzy wisiał jednak w powietrzu i nic dziwnego, że Senol Gunes, trener Turków, nerwowo gestykulował przy linii bocznej. W 65. minucie Włosi podwyższyli prowadzenie. Po składnej akcji na prawym skrzydle błyskawicznie przenieśli grę na drugą stronę, gdzie sporo miejsca miał Spinazzola, który zwiódł obrońcę i uderzył mocno na bramkę, ale dobrą interwencją popisał się Cakir. Jednak turecki bramkarz wobec dobitki Immobile był bezradny i snajper "Azzurich" mógł cieszyć się z premierowego gola na tym turnieju.W 75. minucie Turcy stworzyli sobie kolejną sytuację po zagraniu za plecy obrońców, ale Kenan Karaman zdołał tylko musnąć piłkę głową i Donnarumma nie miał problemu z jej złapaniem. Cztery minuty później było już jednak 3-0. Kolejną znakomitą akcję Włochów wykończył technicznym uderzeniem Insigne, który dostał dokładne podanie od Immobile i z dużym spokojem pokonał Cakira, który sprokurował całą akcję niedokładnym wybiciem wprost do przeciwnika.W ostatnich minutach Włosi nie forsowali już tempa, zdając sobie sprawę, że turniej dopiero się zaczyna. Turcy z kolegi grali bardzo ostro i kilka razy wyładowali swoją frustracją na nogach rywali. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną Italii 3-0, a kibice w Rzymie z pewnością po końcowym gwizdku mieli powody, by rozpocząć świętowanie i otworzyć szampany.Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!Włosi, zgodnie z przewidywaniami ekspertów, zapisali na swoim koncie trzy punkty i potwierdzili, że są zespołem zdolnym do walki o najwyższe cele na tym turnieju. Polot w grze do przodu, a przy tym dyscyplina w środku pola sprawiają, że podopieczni Roberto Manciniego będą groźni dla wszystkich. Turcy z kolei zaczęli źle i jeśli w kolejnych spotkaniach w grupie A, gdzie rywalizują jeszcze Szwajcaria i Walia, nie zmienią swojego stylu, Euro 2020 zakończy się dla nich bardzo szybko. Pojawiały się obawy, że mecz otwarcia może być taktycznymi szachami, ale okazały się one nieuzasadnione. Choć Mancini, jak taktyczny arcymistrz, rozpracował rywali turniejowym otwarciu.