Roberto Mancini nikogo nie zaskoczył. Wystawił dokładnie taki sam skład, jakiego się wszyscy spodziewali: kontuzjowanego Spinazzollę zastąpił Emerson. Luiz Enrique długo bronił Alvaro Moratę, ale w końcu zarówno jego, jak i Gerarda Moreno zostawił w rezerwie, by dać szansę Mikelowi Oyarzabalowi. Bitwa o środek dla Hiszpanii Italia chciała przejść do ofensywy, ale straciła panowanie na środku, gdzie lepiej i szybciej piłką operowali Hiszpanie. I to oni stwarzali groźniejsze sytuacje. Enrique znalazł sposób na rywala mocnymi podaniami ze skrzydeł na środek, między linie Włochów. Barella, Jorginho i Veratti nie byli w stanie temu przeciwdziałać. Posiadanie piłki było po stronie "La Roja", więc bieganie musiało być po stronie Squadra Azzurra (145.6 do 142 km). Bezbramkowy wynik do przerwy ekipa Roberto Manciniego zawdzięczała głównie słabej skuteczności "La Roja". Przesunięty z lewej strony na środek ataku Dani Olmo wyglądał jak żywe srebro, ale uderzał o metr za wysoko, bądź - w najlepszej sytuacji - za słabo i bronił Donnarumma, naprawiając swój błąd podczas wprowadzenia piłki do gry. Włosi mieli jeden moment, gdy Unai Simon zbyt pochopnie wyszedł za pole karne przy kontrze Włochów, ale do pustej bramki nie zdołali strzelić ani Immobile, ani Barella. Obaj zostali zablokowani. Ten drugi przez Busquetsa. Tuż przed przerwą Emerson przestrzelił po podaniu Insigne. Ogólnie jedni i drudzy trzymali się za gardło, na środku boiska nikt nie zostawiał rywalowi odrobiny przestrzeni, w polu karnym tym bardziej. Brych nie był aptekarzem Sędzia Felix Brych nie był aptekarzem. Pierwsza kartka Busquetsa, jaką zobaczył w II połowie, mogła być jego trzecią. W pierwszej zanotował faul taktyczny i identyczny "stempel" na nogę rywala, za jaki Krychowiak wypadł z gry w meczu ze Słowacją. Później Niemiec okazał się równie miłosierny dla Chielliniego, gdy ten powalił uciekającego Olmo. Po godzinie Włosi przeprowadzili koncertowy szybki atak, który zainicjował Donnaruumma podaniem rękoma do Verattiego. W akcji prowadzonej lewą flanką w zabójczym tempie, bez marnowania ułamków sekund na przyjmowanie piłki była piłkarska poezja spod pióra, a raczej nogi Insigne. Na koniec musiało się uśmiechnąć do Włochów szczęście, bo po rozpaczliwym wślizgu Laporta piłka nie musiała trafić pod nogi Frederica Chiesy, który idealnie zapakował ją w dalszym rogu. Uderzył tak precyzyjnie, że Simon mógł tylko bezsilnie odprowadzić piłkę wzrokiem. Żywiołowo dopingujący Włosi oszaleli z radości i wyczekiwali końca spotkania. Wydawało się, że Hiszpanów zniszczy impotencja strzelecka. Oyarzabal, po podaniu Koke, zamiast skierować głową piłkę do siatki, z żalu po zmarnowanej "setce" nakrył się koszulką. Olmo w świetnej sytuacji kopnął metr obok bramki. Wyszydzany Morata dał wyrównanie "La Roję" zbawił ten, którego część rodaków najbardziej wyszydza, a pogróżki śle nawet do żony i dzieci - Alvaro Morata. Wszedł na boisko, gdy drużyna przegrywała i sam napędził atak środkiem. Wymienił dopieszczone podanie z Danim Olmo, wszedł jak w masło w pole karne i po ziemi kopnął w bliższy róg. Z sobie tylko wiadomych przyczyn Donnarumma jeszcze przed strzałem powędrował w przeciwną stronę, odsłaniając rywalowi bramkę. W ten sposób Morata zdobył swą szóstą bramkę na ME i pod tym względem jest najlepszym Hiszpanem w historii i wyprzedził samego Fernanda Torresa. W geście radości napastnik Juventusu niewidzialnym łukiem chciał wystrzelić w kierunku hejterów, ale szybko się powstrzymał. W nagrodę dostał w dogrywce pierwsze na turnieju skandowanie swego nazwiska. W dogrywce w o tyle lepszej sytuacji był Enrique, że miał na boisko ze świeżymi siłami najgroźniejsze armaty - oprócz Moraty Moreny, podczas gdy Mancini musiał zluzować swych asów Verrattiego, Insigne, czy przeżywającego kryzys Immobile. Sprytne uderzenie z rzutu wolnego Olmo mogło dać Hiszpanom prowadzenie w 98. min, ale Donnarumma nie dał się zaskoczyć, a dobitka została zablokowana. Dla Squadra Azzurra półfinał w dogrywce zamienił się w modlitwę o przetrwanie do konkursu rzutów karnych. Tylko jeden niegroźny strzał Bernardeschiego, który wszedł za wyczerpanego Chiesę - na więcej ekipy Manciniego nie było stać, choć rodacy napędzali ich głośnym: "Forza Ragazzi!". Kolega Damiana Kądziora ze wspólnych występów w Dinamie Zagrzeb Dani Olmo wyróżniał się nie tylko blond włosami, ale też świetnym rozgrywaniem i wytrzymałością szybkościową. Mając w nogach ponad 100 minut biegania dryblował, brał na siebie grę, zdobywał teren i zmuszał rywali do fauli. Ale nawet on nie zdołał wypracować bramki na wagę rozstrzygnięcia przed rzutami karnymi. Rzuty karne dla Italii Przed konkursem "jedenastek losowanie wygrał Chiellini i zdecydował wykonywać je na bramkę, za którą siedzieli tysiącami Włosi. Locatellego uderzenie w lewy róg obronił Unai Simon. W rewanżu Olmo przestrzelił. Belotti huknął w lewy róg i było 1-0. Moreno popisał się uderzeniem w górny róg i było 1-1. Bonucci nie zmarnował szansy kopnięciem w prawy róg, a Thiago Alcantara całkiem zmylił Donnarummę strzałem w lewo na 2-2. Bernardeschi huknął pod poprzeczkę, a Morata został zatrzymany przez Donnarummę, który rzucił się w swą lewą stronę i odbił piłkę! Technicznym strzałem w lewy róg rywalizację rozstrzygnął Jorginho i Italia wpadła w szał radości. Hiszpanie musieli pocieszać nie tylko Moratę. W niedzielę o godz. 21 Włosi zmierzą się na Wembley z lepszym z pary Anglia - Dania.