Włosi chcieli pokonać "La Roja" grą w piłkę, ale szybko pojęli, że rywal jest na to za dobry, ma wyższe umiejętności piłkarskie i to bodaj w każdej formacji. Roberto Mancini przechytrzył Luisa Enrique Dlatego Mancini użył innej broni - waleczności, witalności, a przede wszystkim strategii. W końcówce meczu dokonywał zmian pod kątem rzutów karnych. Trzech spośród pięciu ich wykonawców (Locatelli, Belotti, Bernardeschi) - było zmiennikami wprowadzonymi w 85. I 107. minucie. Spośród późno wprowadzonych tylko jeden Hiszpan - Thiago Alcantara wykonywał "jedenastkę". Swoją szansę zmarnował też Alvaro Morata, który został wprowadzony nie pod kątem konkursu karnych, tylko ratowania wyniku, gdy Hiszpanie przegrywali 0-1. Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji! Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Nieporozumieniem Luisa Enrique było dla mnie desygnowanie do karnych Daniego Olmo. Nazwałem go żywym srebrem półfinału, gdyż świetnie rozgrywał, tryskał energią. Miał tylko jedną wadę - precyzja strzałów. Piłkarza, który w meczu celuje panu Bogu w okno nie wystawiasz do karnych. Trudno się potem dziwić, że przestrzelił swą "jedenastkę". Włosi mieli lidera, którego brakowało Hiszpanom W piłce decydują szczegóły. Takie jak ten, czy masz w drużynie niezłomnego lidera, będącego w stanie poderwać zespół w kryzysie. Włosi go mieli, a Hiszpanie nie. Girgio Chiellini przez wielu był już wysyłany na emeryturę, ale to on trzyma zespół Italii w fazie pucharowej Euro 2020. Jego talent aktorski w walce z Jordim Albą o to, na którą bramkę będą wykonywane "jedenastki" predestynuje go do piłkarskiego Oskara poza konkurencją. Chiellini spodobał mi się jeszcze wcześniej. Gdy Hiszpanie zaczęli naciskać, a Squadra Azzurra odparła kolejny ich atak, zakręcił pięścią w kierunku siedzących za bramką Donnarummy Włochów. Drobnym gestem osiągnął efekt większy, niż podpięcie fanów do prądu - taki głośny wywołał doping. Kolejna - z pozoru drobnostka, a jakże bardzo napędzająca drużynę, dodająca jej ekstra energii, której nie wytrenujesz na żadnym zgrupowaniu. Siły mentalne. Skoro już przy włoskich kibicach jesteśmy, to dla mnie najzabawniejszym momentem całego Euro 2020 jest ten z 60. minuty wtorkowego półfinału na Wembley, gdy londyńska pani steward chciała odesłać na trybuny Leonarda Bonucciego, uznając go za jednego z fanów, który przeskoczył barierkę. Mina zdziwionego piłkarze była bezcenna. Sytuacja ta pokazała też, że emocje, solidarność z rodakami są silniejsze od pandemii koronawirusa. W Anglii wirus szaleje, dopada po 30 tys. osób dziennie. Gdy Frederico Chiesa strzelił bramkę nikomu spośród piłkarzy nie przyszło nawet na myśl, że kontakt fizyczny z kibicami może nieść ryzyko transmisji wirusa. Po prostu chcieli i musieli wyściskać się z rodakami. Z Londynu Michał Białoński, Interia