Zbigniew Czyż, Sport.Interia.pl: Jaka była pana ocena "Biało-Czerwonych" zaraz po meczu ze Słowacją? Tomasz Iwan, były reprezentant Polski: - Po tym meczu czułem się oszukany, ponieważ obiecywano nam kibicom, jak to reprezentacja ma pięknie grać. Do tej pory niestety tego nie zauważyłem w żadnym ze spotkań, od kiedy trenerem jest Paulo Sousa. Oczywiście wszyscy z nadzieją czekaliśmy na rozpoczęcie Euro, ale zobaczyliśmy dokładnie to samo co w spotkaniach sparingowych. Zobaczyliśmy brak jakiegokolwiek pomysłu na grę, choć cały czas mówiono, że taki pomysł trener ma. Cieszyliśmy się, że zaczynamy mistrzostwa Europy z takim przeciwnikiem jak Słowacja, jak się okazało nie byliśmy nawet w stanie z nimi zremisować. Bardzo trudno będzie nam wyjść z grupy. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! No właśnie, Paulo Sousa zapowiadał, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale panu taka czerwona lampka, że niestety tak nie jest, nie zapaliła się już wcześniej? - Czerwona lampka zapaliła się mi już bardzo dawno temu, właściwie po pierwszych trzech meczach eliminacji do mistrzostw świata. Wtedy zrozumiałem, że to nie jest tak pięknie, jak pięknie trener Sousa mówi. Po ostatnich dwóch meczach sparingowych również miałem wiele wątpliwości. Byłem piłkarzem i wiem jak to jest, gdy drużyna za każdym razem gra w innym składzie. Tym razem Sousa również chciał zaskoczyć, tylko nie wiem kogo. Chyba zaskoczył sam siebie, ale przede wszystkim polskich kibiców, negatywnym wynikiem i to jest najsmutniejsze. Myślę, że selekcjonerowi tak trochę czas się już kończy. Jak zwykle były piękne słowa po meczu, że do zdobycia jest jeszcze sześć punktów, ale my wszyscy przecież liczyć umiemy. Obawia się pan, że po raz kolejny powtórzy się historia i że przed nami mecz o wszystko, a potem już tylko o honor? - Niestety tak, ale obym się mylił. W meczu ze Słowacją zagraliśmy bez jakiegokolwiek pomysłu, także bez pomysłu na Roberta Lewandowskiego. Takiego zawodnika też trzeba umieć wykorzystać, to jest sport zespołowy i sam Robert nic nie zrobi. Staję tutaj w jego obronie, bo inaczej gra się w Bayernie a inaczej w reprezentacji. Jego potencjał nie jest na pewno wykorzystywany. Czy jednak od jednego z najlepszych napastników świata, za którego Lewandowski przecież sam się uważa, nie należy oczekiwać więcej? W spotkaniu ze Słowacją miał przecież kilka podań od partnerów, na początku spotkania też mógł się lepiej zachować i być może nawet zdobyć bramkę, mając piłkę na szesnastym metrze. - Tych sytuacji i podań miał bardzo niewiele. Nie obwiniałbym Roberta za niepowodzenia, tylko selekcjonera, który źle ustawił drużynę. Na boisku słabo to wyglądało, byliśmy jacyś przemęczeni i zbyt powolni. Nie widziałem żadnych wypracowanych schematów, cierpliwości, konsekwencji, czegoś co było trenowane wcześniej i co zawodnicy staraliby się na boisku realizować. Te ataki na początku drugiej połowy przypominały bardziej husarię. Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo! Przeciwko Hiszpanii nie zagra Grzegorz Krychowiak. - W meczu ze Słowacją nie powinna się mu przydarzyć czerwona kartka. Jest doświadczonym piłkarzem, jednym z liderów drużyny. Po otrzymaniu pierwszej żółtej kartki zawodnik musi uważać na to, co robi na boisku, zwłaszcza na tej pozycji. Nie chcę jednak za bardzo krytykować nie tylko jego, bo nasza reprezentacja jest w bardzo trudnej sytuacji. Sam czasami w takiej byłem, a słów krytyki jest bardzo wiele. Hejt wylewa się z każdej strony. Mam nadzieję, że nasi piłkarze są w stanie sobie z tym poradzić. Są zawodowcami i wiedzą o tym, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa. Do presji są przyzwyczajeni, na co dzień grają w wielkich klubach. Reprezentacje oglądają miliony kibiców, wszyscy w nią wierzą. Tym bardziej po ostatnich zapewnieniach, że atmosfera w zespole jest świetna, że przygotowania do Euro przebiegały wzorowo. Tych słów optymistycznych było zbyt wiele, ale nie przekładało się to na poczynania na boisku. Dziś mecz z Hiszpanią, za kilka dni ze Szwecją. Jest coś czego byłby się pan w stanie uczepić i powiedzieć, że na tym można opierać swój optymizm przed tymi spotkaniami, żeby zdobyć w nich na przykład cztery punkty? - Na pewno byłby to cud, ale punktów trzeba szukać. Nadzieja jednak umiera ostatnia. Na pewno będzie sporo złości w naszych piłkarzach, zobaczymy, jak to zostanie wykorzystane przez selekcjonera, jakie zmiany nastąpią. Hiszpania to jest drużyna z którą też wygrać można. Szwedzi pokazali, grając konsekwentnie, że można z nimi uzyskać dobry wynik i wcale nie jest powiedziane, że to spotkanie musimy przegrać. Na naszą korzyść działa fakt, że to oni są faworytem. Prawdopodobnie nie będziemy prowadzić gry i naszej szansy upatruję w kontrach. Może Robert Lewandowski tym razem zostanie lepiej obsłużony podaniami i jedno z nich wykorzysta. Kończąc naszą rozmowę chcę jeszcze wrócić do Paulo Sousy. Za jego kadencji rozegraliśmy sześć spotkań w których wygraliśmy tylko z Andorą, zremisowaliśmy trzy mecze i dwa przegraliśmy. To nie była dobra decyzja odnośnie jego zatrudnienia? - Na pewno na ten moment nie można inaczej ocenić pracy selekcjonera Sousy niż negatywnie. Wygraliśmy tylko ze słabą Andorą, z którą również się męczyliśmy. Niemal w każdym meczu tracimy bardzo łatwo bramki. Od samego początku nie byłem zwolennikiem zmiany selekcjonera w tym momencie, czyli tuż przed Euro. Mówiłem to także po spotkaniach eliminacji na mundial i mówię to w dalszym ciągu. Jak się okazuje, chyba miałem trochę racji. Ta zmiana, według mojej oceny, nie chcę jeszcze zbyt wcześniej tego oceniać, choć mamy już pewne podstawy żeby o tym mówić, wniosła więcej złego. Jak to wygląda na ten moment, wszyscy widzimy i nie można selekcjonerowi wystawić pozytywnej oceny. Obawiam się, że może się to bardzo źle skończyć dla naszej reprezentacji. W konsekwencji bardzo szybkim odpadnięciem z Euro i brakiem awansu na mundial. Obym się mylił. Pozostały jeszcze dwa mecze i będę trzymał kciuki za naszą kadrę. Na tę ostateczną ocenę przyjdzie jeszcze czas. A jak pan obserwował przygotowania naszej reprezentacji do Euro, pełne rodziny na zgrupowaniu w Opalenicy, to co pan sobie myślał? - To oczywiście nie jest złe. To się praktykuje w takim momencie przed mistrzostwami, kiedy zawodnicy są po ciężkich sezonach, żeby spędzić trochę czasu z rodzinami. Jednak to wszystko weryfikuje boisko. Trener powinien być odpowiednim strategiem, psychologiem, wiedzieć, kiedy można dopuścić do rozluźnienia, a kiedy musi być dyscyplina. Ja na pewno nie widzę dyscypliny w grze. Podczas zgrupowania słyszeliśmy, że atmosfera była świetna, bardzo się z tego powodu cieszę. Tylko że za tą atmosferą powinny iść wyniki i to, co się dzieje na boisku. W mojej ocenie coś jest nie tak. Poczekajmy jednak jeszcze trochę. Nie chcę wylewać wiadra pomyj na trenera, ale po tym pierwszym meczu czuję się zawiedziony, tak jak chyba większość polskich kibiców. W Warszawie z Tomaszem Iwanem rozmawiał Zbigniew Czyż