Paweł Czado, Interia: Co się panu podoba a co nie w grze reprezentacji Polski? Ryszard Komornicki: - Podoba mi się, że próbujemy grać z większą swobodą, nie z przesadną ostrożnością. Jeszcze nie funkcjonuje to idealnie, choć akurat trudno o jakieś wnioski w tym względzie po meczu z Hiszpanią, z nimi za piłką biegałaby zdecydowana większość drużyn. Podoba mi się co Paulo Sousa próbuje do reprezentacji wprowadzać i śmieszy mnie narzekanie na niego. Właśnie to mi się nie podoba: niektórzy podstawiają mu nogę tylko dlatego, że to obcokrajowiec. Co mi się jeszcze nie podoba? Choćby to, że zbyt mało strzelamy z dystansu. Brakuje też większej liczby zawodników z przodu kiedy atakujemy, tak żeby nasi zawodnicy mogli zbierać odbite piłki i od razu podawać je do Lewandowskiego. Chciałbym też, żeby w środku pola był piłkarz, który potrafiłby to "werbalnie" poustawiać, chciałbym, żeby piłkarze bez przerwy się komunikowali.Nie podobała mi się totalna krytyka po meczu ze Słowacją. Oglądałem ten mecz jeszcze raz i nasza gra wcale nie wyglądała tak źle, zwłaszcza do momentu czerwonej kartki. Wiadomo jednak, że o wszystkim decyduje wynik a ten był niekorzystny.Mamy czołowego napastnika świata - Roberta Lewandowskiego - i czołowego pomocnika świata - Piotra Zielińskiego. A jednak ich wspólny pobyt na boisku nie daje takich statystyk jakich mogliśmy się spodziewać. - Zgodzę się, że za mało jest gry kombinacyjnej między graczami ofensywnymi. A problem z Lewandowskim jest taki, że wszyscy oczekujemy od niego... wszystkiego. To wybitny napastnik, specjalista od strzelania goli, ale przecież nie może jednocześnie strzelać, bronić, regulować tempa gry... Nie może być tam i tam, i tu jednocześnie.Moim zdaniem dobrze byłoby gdyby Lewandowski skupił się na strzelaniu. Wydaje mi się przy tym, że gra dwoma dziewiątkami, z nim na boisku, to nie jest trafiony pomysł. Dobrze byłoby, żeby był na szpicy, a za nim grał piłkarz, który mógłby z nim współpracować. Choćby Piotr Zieliński, choć nie wiem jak spisywałby się, grając tyłem do bramki. W jego przypadku wydaje mi się, że swoboda jest tym czego ten piłkarz potrzebuje. Reprezentacja Polski mogłaby na tym bardzo zyskać. Zgodzi się pan z opinią, że w Polsce od śmieszności do wielkości jest jeden krok, że zawodników, których wyzywamy zaraz potem wznosimy na piedestał?- Zgodzę się, że jest to irytujące. Wydaje mi się, że ciągle mamy problem z mentalnością. Weźmy mecz ze Słowacją: nasi piłkarze zostali poddani miażdżącej krytyce, a nikt nie zauważył, że Słowacja rozegrała dobry mecz. Mamy czasem problem z przyznaniem, że przegraliśmy nie dlatego, że źle graliśmy, ale dlatego, że przeciwnik grał dobrze. U nas wszyscy krytykują i analizują. Mnie się wydaje, że niedługo w Polsce nie będzie potrzeba alkoholu, bo od tych analiz może człowiekowi zakręcić się w głowie (uśmiech). A przecież to Johann Cruyff powiedział: "granie w piłkę jest bardzo proste, ale grać prostą piłkę to najtrudniejsza rzecz na świecie". Dziwi mnie też, kiedy sprawy piłki nożnej wchodzą na sprawy narodu, taniego patriotyzmu, państwa... Trochę rozśmieszył mnie Bednarek, kiedy zaczął coś mówić o husarii. Piłkarze grają przede wszystkim dla siebie. Chcą wygrywać i my chcemy, żeby wygrywali. Nie ma co dorabiać do tego jakiejś dziwacznej ideologii.Wiem, że nie jest pan wróżką, ale jak pan sądzi - jak Polsce pójdzie ze Szwecją?- Życzę jej jak najlepiej. Także ze względu na selekcjonera. Chciałbym, żeby Paulo Sousa odniósł z tą drużyną sukces. Stać go na to. Ta drużyna ma w sobie potencjał. rozmawiał: Paweł Czado