"Węgierski parlament wprowadził ustawę przeciw LGBT, na dodatek UEFA zabroniła Niemcom podświetlenia na kolor tęczy stadionu w Monachium, przed meczem z Węgrami. Co pan na to?" - gdyby takie pytanie dziennikarz wystosował do selekcjonera reprezentacji Polski Paula Sousy, rzecznik kadry zareagowałby następująco: "Konferencja dotyczy meczu Szwecja - Polska i prosimy trzymać tej tematyki" i oddałby mikrofon następnemu żurnaliście. Janne Andersson i Sebastian Larsson w obronie LGBT Janne Andersson musiał jednak odpowiedzieć: - Przykre, że w 2021 roku musimy o tym rozmawiać. Przecież jako człowiek możesz być kim chcesz, kochać kogo chcesz. Sam chodzę na parady równości. To prawo każdego: kochać kogo chce. Nie wiem, jaka jest logika Węgrów. To bardzo złe, że o tak podstawowych wartościach musimy rozmawiać przed ważnym meczem - tłumaczył selekcjoner "Trzech Koron". To był dopiero początek. Pałeczkę przejęła dziennikarka: "Czy reprezentacja Szwecji w meczu z Polską będzie reprezentować "nasze wartości"? - Nie rozmawialiśmy o tym, ale nie mam wątpliwości, że można zamanifestować to, co się wyznaje. Każdy może wygłosić swoją opinię. To pewnik: każdy powinien mieć równie prawa - powtarzał Andersson. Larsson miał nadzieję, że mu się upiecze, ale i on został wywołany do tablicy w sprawie LGBT. - Nie rozmawialiśmy w szatni z chłopakami o tym, w jaki sposób pokazać solidarność z tym środowiskiem. Ale zgadzam się z tym, co mówi trener - powiedział Larsson. Na szczęście były też wątki piłkarskie, Janne Andersson uważa Polaków za groźny zespół w ofensywie. - Polska to solidny zespół. Lewandowski dodaje drużynie coś ekstra, ale inni też są groźni. Lewandowskiemu nie można pozwolić na przyjęcie piłki - podkreślał trener "Trzech Koron". Andersson: Utrzymanie się przy piłce do poprawy Co trener chciałby poprawić w grze swojego zespołu? - Powinniśmy się dłużej utrzymywać przy piłce (w meczu z Hiszpanią tylko 14 procent czasu meczu). Od czasu do czasu powinniśmy wyżej atakować rywala i szybciej przechodzić do kontry. Gdy jesteśmy przyciśnięci przez rywala, częściej moglibyśmy kontrować. No i być skuteczniejsi w ofensywie, ale z drugiej strony, gramy przeciw fantastycznym rywalom, którzy analizują nas, starają się nas unieszkodliwić, dlatego blokują naszą ofensywę. Ale muszą powiedzieć, że w meczach z Hiszpanią i ze Słowacją długimi momentami atakowaliśmy bardzo dobrze - opowiadał Andersson. Selekcjoner Szwecji dokonuje najmniej roszad w składzie spośród wszystkich ekip, jakie grają na ME. Nie obawia się, że drużyna nie poradzi sobie z upałem. W Petersburgu 35-stopniowego ukropu nie było od 105 lat. Z Petersburga Michał Białoński, Interia