Oba zespoły znalazły się wtedy w grupie 1 eliminacji Euro 1996, którego finały odbyły się na angielskich boiskach. Słowacy nie zaczęli dobrze tamtych eliminacji, choć w ich zespole nie brakowało dobrych graczy, jak pamiętającego jeszcze MŚ w 1990 roku Lubomira Moravczika czy grającego wtedy w samym Realu Madryt Petera Dubovskiego. Całością dowodził jeden z najlepszych trenerów w historii czechosłowackiej piłki, doświadczony Jozef Venglosz. Trafił ze składem Nasza drużyna przygotowywała się do meczu rozegranego 7 czerwca 1995 roku na starym stadionie Górnika w Rudach Raciborskich. To tam zabrał swoich zawodników selekcjoner Henryk Apostel. Walczyliśmy o awans z grupy z Rumunami, Francuzami i goniącymi nas Słowakami. Wygrana - jak dziś - była bardzo potrzebna. Tak też było, ale najpierw ze składem trafił trener Apostel. Na newralgicznej pozycji środkowego obrońcy postawił nie na doświadczonego Marka Świerczewskiego, a powołanego w ostatniej chwili Jacka Zielińskiego, dla którego mecz ze Słowakami był debiutem w narodowych barwach. W wyjściowym składzie niespodzianką była też osoba Krzysztofa Bukalskiego. Zaczęło się świetnie, bo już w 10. minucie Alexandra Vencele pokonał Andrzej Juskowiak. Do przerwy Słowacy jakoś się trzymali, próbowali odrobić straty, ale po przerwie worek z bramkami dla "Biało-Czerwonych" rozsypał się na dobre! Do siatki trafiali kolejno: rezerwowy Tomasz Wieszczycki, nasz kapitan Roman Kosecki, Piotr Nowak, a dzieło zniszczenia rywala domknął w Juskowiak. Te cztery gole padły w kwadrans! Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! "Owacje za Słowację" - pisał następnego dnia katowicki "Sport" na pierwszej stronie. Ta klęska Słowaków sprawiła, że w grupie 1 eliminacji angielskiego Euro, nasz rywal stracił praktycznie szanse na awans. "Mamy świetnych piłkarzy, a nie mamy drużyny. Venglosz powinien odejść" - mówili po tamtej upokarzającej klęsce na stadionie w Zabrzu żurnaliści zza południowej granicy. Bezradny na ławce słynny trener Venglosz - zmarł w styczniu tego roku w wieku 84 latach - tylko łapał się za głowę. Zresztą zaraz potem stracił pracę selekcjonera słowackiej kadry. My pokonując Słowaków mieliśmy wtedy na koncie w 6 grach 10 punktów, tyle co Francuzi. Poza konkurencją była wtedy Rumunia ze swoimi gwiazdami. Niestety, były to miłego złego początki, bo na koniec zmagań Słowacy i tak nas w grupie wyprzedzili... Dla nas cieniem na tamtych eliminacjach położyło się starcie rozegrane kilka miesięcy później na stadionie w Bratysławie, które przegraliśmy 1-4. To było z kolei pożegnanie z selekcjonerską ławką trenera Apostela, no ale to już inna historia. Oby swoją, równie pozytywną jak tą w Zabrzu w czerwcu 1995 roku, napisała dzisiaj w Petersburgu obecna reprezentacja. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! 7 czerwca 1995, Zabrze, eliminacje ME Polska - Słowacja 5-0 (1-0) Bramki: 1-0 Juskowiak (10.) 2-0 Wieszczycki (58.), 3-0 Kosecki (63.), 4-0 Nowak (69.), 5-0 Juskowiak (72.). Polska: M. Szczęsny - Jaskulski (73. Czereszewski), Zieliński, Wałdoch - P. Świerczewski, Bukalski, Kosecki, Nowak, Koźmiński - Juskowiak, Kowalczyk (46. Wieszczycki). Słowacja: Vencel - Kozak (59. Penksa), Glonek, Zeman, Prażenica - Tomaschek, Krisztofik (70. Weiss), Moravczik, Solar - Dubovsky, Timko. Sędziował: Robert Sedlacek (Austria). Żółte kartki: Jaskulski, Koźmiński, Szczęsny, Wieszczycki - Glonek, Timko, Tomaschek. Widzów: 16 000.