"Lewy" już wyrównał rekord Gerda Muellera, a w kolejnym meczu może go pobić, zdobywając jedną bramkę. - Nigdy nie wierzyłem tak do końca, że ktoś zbliży się do tego rekordu, nie biorąc nawet siebie pod uwagę. Jeśli pobije ten rekord, to wtedy zacznę się zastanawiać, co osiągnąłem - stwierdził. - Nigdy nie miałem myśli, czy też chęci, by nie pójść na trening. Są momenty, gdy człowiek jest zmęczony i obolały, ale to nie jest moment na zastanowienie, czy mi się chce. To jest raczej zastanowienie się, czy powinienem - wyjaśnił. Lewandowski został zapytany o to, czy czuje, że przesuwa granicę wieku u piłkarzy, a także o to czy chciałby grać zawodowo w piłkę w wieku 40 lat. - Mógłbym sobie wyobrazić, że biegam po boisku w koszulce Bayernu w wieku 40 lat. Jest to tak odległy temat, że ciężko mi sobie to wyobrazić, ale takie możliwości są - oznajmił. Robert Lewandowski o pewności siebie - Nigdy nie byłem pewny siebie w młodości, nie szukałem bycia centrum uwagi, czasami byłem za skromny. Sytuacje życiowe trochę pomogły zyskać pewność. W wieku 22-23 lat to się zaczęło, ale prawdziwą pewność zyskałem w wieku lat 26. Moja droga nie była usłana różami, do 21 roku życia wielokrotnie musiałem walczyć. Dało mi to mentalne rozwinięcie na tym poziomie, że w wieku 33 lat nie jestem zmęczony, nie jestem nasycony, tylko chcę dalej iść - opowiedział "RL9" o swojej młodości. Padło pytanie o trudne momenty w życiu - Najtrudniejszy moment w moim życiu to kontuzja w wieku 17 lat i nie przedłużenie kontraktu z Legią Warszawa. Utrata ojca rok wcześniej też się do tego dołożyła. To wszystko sprawiało, że się zamykałem. Spotykałem osoby, które niekoniecznie chciały mi pomóc - wyznał Lewandowski. - Większym wyzwaniem dla mnie będą moje dzieci, ich przyszłość i wszystko z tym związane. Nie jestem osobą idealną, nie robię wszystkiego tak jak trzeba, nie znam się na wszystkim. Nie jestem maszyną, która idzie i wszystko robi dobrze. Popełniam błędy - podkreślał Robert Lewandowski o rodzinie, kontuzji w meczu z Andorą i zwolnieniu Brzęczka Sporo ze swoich wypowiedzi o życiu prywatnym Lewandowski poświęcił rodzinie - Często były takie momenty, że brakowało mi tego kontaktu z rodziną. Ta tęsknota była duża. To czy marzę o posiadaniu wolnego czasu i spędzania go z nimi to jedno, a to czy mogę to zrobić to drugie. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie mógł obserwować jak rosną - powiedział. O kontuzji z Andorą, która zabrała mu kilka meczów w tym sezonie, Lewandowski mówił z pokorą. - Nie żałuje tego, co stało się z Andorą, to był pech. Taka kontuzja może się zdarzyć wszędzie, w domu wchodząc po schodach. Niefortunne i przypadkowe zdarzenie, wcześniej zdobyłem dwie bramki. Ten timing oczywiście był zły, boli do dzisiaj, ale nie mam co rozpaczać - zaznaczył. - Byłem zszokowany zwolnieniem Jerzego Brzęczka i od razu dzwoniłem do Zbigniewa Bońka, żeby dowiedzieć się, co się stało. Wyjaśnił mi, że podjął taką decyzję. Musiałem to zaakceptować. Nie podpowiadałem prezesowi, by zwolnił selekcjonera - oznajmił Lewandowski, uchylając też szczegóły tego, o czym myślał podczas słynnego wywiadu z ciszą z jego strony. - Dziewięć sekund milczenia, miałem pustkę w głowie. Dziura w głowie, próbowałem się skupić i odpowiedzieć, ale coś mnie odtrącało od tego, żeby coś mądrego powiedzieć. To nie było zaplanowane, nie myślałem o tym, zbieg okoliczności - zakończył. MR