Olgierd Kwiatkowski, Interia: W jaki sposób przeżywa pan czas pandemii? Jerzy Engel, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski: Stosuję się do zaleceń głównego selekcjonera kraju, którym jest minister zdrowia Łukasz Szumowski. Dzisiaj to on wydaje wszelkie polecenia mówiąc, w jaki sposób mamy się zachowywać, żeby zwyciężyć w meczu z koronawirusem. Słucham go uważnie i robię dokładnie to, co zaleca. Staram się więc nie wychodzić z domu. Kiedy wychodzę, noszę maseczkę i rękawiczki. Wychodzę tylko wtedy, kiedy muszę. Mam córkę i syna, którzy zaopatrują mnie i żonę. To jest szczególny moment dla piłkarzy, trenerów, nie ma treningów, meczów. - Dla wszystkich są to ciężkie czasy. Piłka nożna zapewnia nam psychiczny relaks i sądzę, że wkrótce wróci, choć pewnie bez kibiców na stadionach. Większość z nas ogląda pewnie powtórki meczów z minionych lat. Miło się je ogląda, ale jednak znamy wyniki tych spotkań i przez to jesteśmy z góry pozbawieni emocji. Kiedy wrócą emocje, oglądanie transmisji w domu będzie dużo bardziej atrakcyjne dla nas wszystkich. Słyszymy, że to może być już niedługo. W maju piłkarze mogą wybiec już na boisko. Ale czy piłka nożna bez kibiców ma sens? - To jest konieczność. Ekstraklasa, wszystkie ligi zagraniczne, które przerwały sezon, muszą wypełnić zobowiązania wobec telewizji i sponsorów, by uniknąć ogromnych strat finansowych. Trzeba więc grać. Mecze bez kibiców są ciężkie dla wszystkich - piłkarzy, kibiców, trenerów. Zespoły, które grają na własnym stadionie tracą 12 zawodnika, którym są kibice. Doping zawsze dobrze wpływa na piłkarzy i jest im potrzebny. Po drugie, piłkarze wychodzą na boisko po to, żeby pokazać dobry futbol dla kibiców, a nie tylko dla siebie. Chcą się z nimi wspólnie cieszyć dobrą grą. Dla mnie mecze bez kibiców kojarzą się z okresem przygotowawczym. Na zgrupowaniach na Cyprze, czy w Turcji gra się spotkania z poważnymi przeciwnikami, ale bez kibiców. Nigdy nie wygląda to tak, jak powinno, jest to smutne, ale mamy obostrzenia, które musimy respektować. Czy w takiej chwili trenerzy muszą wydobyć z siebie specjalne umiejętności, by motywować zawodników? - W klubach trzeba będzie mobilizować tych, którzy są związani kontraktem z klubem do czerwca. Tu trzeba specjalnych działań, ale to mała grupa zawodników. Wychowankowie, piłkarze, którzy chcą zostać w klubie, którzy się identyfikują z klubem i czują codzienną więź z kibicami - takich zawodników nie trzeba mobilizować. Trenerzy i kontrakty to okazuje się też osobnym problemem. Ze względu na przełożone mistrzostwa Europy pojawił się pomysł, by trener reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek miał umowę do końca roku i jeśli się sprawdzi w Lidze Narodów, to zostanie do przyszłorocznego Euro. Co pan o tym sądzi? - Patrzę na tę sprawę jako były selekcjoner. Dwa lata temu Jerzy Brzęczek otrzymał zadanie - awansować na Euro. Wykonał to zadanie. Co więcej, awansował naprawdę w dobrym stylu, na dwie kolejki przed końcem eliminacji. Powinien więc prowadzić drużynę narodową podczas finałów mistrzów Europy w 2021 roku. Z powodu pandemii mistrzostwa zostały przeniesione o rok i moim zdaniem automatycznie kontrakt powinien zostać przedłużony do zakończenia mistrzostw Europy w 2021 roku. Liga Narodów nie powinna być dla Jerzego Brzęczka kolejnym egzaminem. Ten turniej powinien być przygotowaniem do Euro dla selekcjonera i jego zawodników. To bardzo dobry poligon doświadczalny. Temat przedłużania kontraktu dla obecnego selekcjonera w tym momencie w ogóle nie powinien się pojawić. Bardzo się zmieni reprezentacja Polski w przyszłorocznych mistrzostwach Europy? - Dużych zmian nie będzie. Pokazali się młodzi zawodnicy, którzy mieli się pokazać. Przebojem do drużyny wdarł się Sebastian Szymański. Mamy świeżą krew w tym reprezentacyjnym krwioobiegu. Bardziej doświadczeni będą ci zawodnicy, którzy stanowią od dawna stanowią o jakości tej drużyny - Robert Lewandowski, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak. To jest ciekawa reprezentacja. Oprócz grupy doświadczonych zawodników, którzy brali udział w wielkich imprezach - co jest bezcenną wartością - mamy grupę głodnych sukcesów młodych piłkarzy. Myślę, że wspólnie mogą stworzyć dobry zespół. Może potrzeba jeszcze więcej młodych zawodników. Dużo się mówi w ostatnim czasie o obrońcy Legii Warszawa Michale Karbowniku. - Dużo się mówi o jego transferze, ale nie o natychmiastowym powołaniu do reprezentacji. Jeżeli kogoś bym obserwował w Legii pod kątem występów w reprezentacji to Pawła Wszołka. Przypomnę mecz z Anglią na Stadionie Narodowym za czasów trenera Waldemara Fornalika. Na skrzydłach grał Wszołek z jednej strony i Kamil Grosicki z drugiej strony. Po meczu wszyscy się pytali, co to za młody skrzydłowy. Widząc jak szybko Wszołek doszedł do formy w Legii w rundzie jesiennej uważam, że to o nim trzeba pomyśleć, gdyby reprezentacja potrzebowała piłkarza na tę pozycję. A inni ligowcy, widzi pan jeszcze kandydatów do kadry na przyszłoroczne Euro? - Nie chcę wchodzić w buty selekcjonera. Jak ktoś podpowiada, to wtedy trener od razu skreśla zawodnika, bo nie chce brać kogoś, kogo mu ktoś w mediach podpowiada. W większości drużyn ligowych Ekstraklasy można znaleźć piłkarza, których z przyjemnością się ogląda. Są tacy.