Na początek zagadka. Na osiem zespołów, które odpadły z turnieju już po pierwszej fazie grupowej, ile grało trójką z tyłu? Chwila zastanowienia i dochodzimy do wniosku, że aż pięć! Pięć! Szkocja, Rosja, Węgry, Finlandia oraz Polska. Nie chcę tu wygłaszać tezy, że ich fiasko nastąpiło głównie z tego powodu, bo byłoby to zbyt duże uproszczenie, ale coś w tym jest. Jeżeli zajrzymy do spotkań 1/8 finału to dojdziemy do wniosku, że również z tym ustawieniem z EURO pożegnali się Holendrzy, a i Walia w jednym ze spotkań próbowała tego wariantu, choć nie w walce o ćwierćfinał, a ostatnim spotkaniu w grupie przeciwko "rezerwom" Italii. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź!Wracając do wątku polskiego: po raz pierwszy w XXI wieku nie ma aż tak wielkiego rozczarowania tym, że odpadliśmy z turnieju już po pierwszej fazie. Czym spowodowana jest taka "delikatność" wobec tej reprezentacji i jej selekcjonera? Kibic z mniej fachowym okiem dostrzega, że sposób gry kadry uległ zmianie. Zapominając jednak, że nasz pozornie bardziej ofensywny i odważny styl wynikał głównie z tego, że w każdym ze spotkań pierwsi traciliśmy gola. Trudno, żeby w takich okolicznościach nasz zespół grał inaczej niż w stronę bramki przeciwnika. Nasz zachwyt meczem z Hiszpanią też był pozbawiony logicznych przesłanek. Proponuję jeszcze raz zobaczyć to spotkanie i przeanalizować je dokładnie. W zasadzie już po Sevilli powinniśmy zacząć się pakować. W obecnym stuleciu tylko dwóch trenerów zachowało swoją posadę mimo rozczarowania na dużej imprezie. Przypadek, że obaj pochodzi z zagranicy i to tej lepszej w naszym postrzeganiu części Starego Kontynentu? Holender Leo Beenhakker, głównie dlatego, że zachwycony nim ówczesny prezes Michał Listkiewicz przedłużył jego umowę jeszcze przed EURO 2008. I Paulo Sousa, który od Zbigniewa Bonka dostał zapewnienie, że zostanie mimo, że miał przecież konkretne zadanie do wykonania. Miał czy nie miał? Wydawało mi się, że celem było wyjście z grupy. Misja nie została wykonana. Ale słyszę zewsząd, że to nie wina selekcjonera. Bożydar Iwanow: Prezes Boniek odpowiada za zatrudnienie selekcjonera Gdyby wybory na prezesa PZPN odbyły tuż po meczu ze Szwecją i nastąpiłaby wielce prawdopodobna zmiana warty na tym stanowisku spodziewalibyście się jednak innego rozwiązania? Prezes Boniek mówi, że on nie odpowiada za formę piłkarzy, Okay, pełna zgoda, ale odpowiada za zatrudnienie selekcjonera, a to on w moim przekonaniu był odpowiedzialny za ich dyspozycję. Nie wtedy, gdy przyjeżdżają oni z klubów na spotkania eliminacji, ale właśnie wówczas, gdy szykuje ich do dużej imprezy. Co gorsza, nawet on sam do niej przecież nie awansował. Dlaczego część włoskich piłkarzy wygląda zdecydowanie lepiej w kadrze Roberta Manciniego niż w swoich włoskich klubach? Dlaczego u nas jest odwrotnie? Ktoś był w stanie rozpoznać Mateusza Klicha z Leeds czy Grzegorza Krychowiaka z Lokomotivu Moskwa, gdy ci wybiegli na murawy stadionów w Sevilli i St.Petersburgu. Jeżeli Sousa to dobry fachowiec, nie powinien wznieść ich na wyższy poziom? Albo przynajmniej go nie obniżyć po tym, co zaprezentowali na angielskich bądź rosyjskich boiskach? Oglądałem "Krychę" na żywo w Lidze Mistrzów m.in. przeciw Atletico w Madrycie, co prawda jesienią, ale był to wtedy najlepszy piłkarz zremisowanego 0-0 na Wanda Metropolitano spotkania. Daleki jestem od sugestii, żeby Sousę "spakować". Przykład Beenhakkera działa jednak na wyobraźnię. Z taką różnicą, że Leo jednak w bardzo dobrym stylu dał nam pierwszy w historii awans na mistrzostwa Europy, słuchał uwag polskich trenerów i współpracował z Bogusławem Kaczmarkiem, Adamem Nawałką, Dariuszem Dziekanowskim, Andrzejem Dawidziukiem czy Janem Urbanem. Czytaj do końca na stronie Polsatu Sport