Mistrzostwa Europy odbędą się w dniach 12 czerwca - 12 lipca w 12 krajach Europy. Prowadzona przez Jerzego Brzęczka reprezentacja trafiła do grupy E, w której zagra z Hiszpanią, Szwecją oraz jednym ze zwycięzców marcowych barażów: Słowacją, Irlandią, Bośnią i Hercegowiną lub Irlandią Północną. - Wszyscy podniecamy się już i żyjemy występem naszej reprezentacji w mistrzostwach Europy. Zapowiada się nieprawdopodobny bój. Grupa jest naprawdę bardzo trudna, bo nawet ktokolwiek wyjdzie z baraży, będzie przeciwnikiem, którego należy traktować z dużą powagą. Już nie mówię o byłych mistrzach świata i Europy Hiszpanach, a także o Szwedach, którzy nigdy nie byli łatwym przeciwnikiem - przypomniał Piechniczek, trener reprezentacji w latach 1981-86 i 1996-97. Selekcjoner, który doprowadził "Biało-Czerwonych" do trzeciego miejsca w mundialu w 1982 roku, widzi jednak powody do optymizmu. - Odrobina optymizmu zawsze jest mile widziana, dlatego trzeba podkreślić, że dla wielu piłkarzy naszej reprezentacji to ostatnia impreza tej rangi, na której mogą jeszcze zaistnieć i coś dla piłki zrobić. Wydaje mi się, że muszą sobie odpowiedzieć na pytanie - jeżeli nie teraz, to kiedy? Czas najwyższy, żeby to zaowocowało i dobrze wyszło. Jest takie błyskotliwe określenie "przygotuj się ponad miarę, a potem daj się ponieść". To oznacza przygotowanie ponad miarę w każdym aspekcie, przede wszystkim ogromne znaczenie ma przygotowanie motoryczne - zaznaczył. Jak dodał, czasu będzie niewiele, dlatego tym bardziej nie wolno niczego zaniedbać. - Między pierwszym dniem zgrupowania i pierwszym meczem turnieju będzie około trzech tygodni, w tym dwa mecze towarzyskie. Dlatego bardzo ważne, aby każdy z piłkarzy, znając swój organizm, przygotował się jak najlepiej w klubie i przyjechał w jak najlepszej formie. Druga sprawa - zawsze podkreślam olbrzymie znaczenie organizacji gry. Czasami mówię z przekąsem, że nasza odbywa się według kodu "dwa, trzy". Na "dwa" zdobywamy piłkę, a na "trzy" tracimy. Tymczasem trzeba udowodnić przeciwnikowi, że organizacja gry w reprezentacji Polski jest na bardzo wysokim poziomie. Bo to stanowi klucz do stwarzania sytuacji bramkowych i strzelania goli - podkreślił jeden z najsłynniejszych polskich trenerów. Brzęczek zaczął pracę z kadrą jesienią 2018 od sześciu meczów bez zwycięstwa i ostatniego miejsca w grupie Ligi Narodów. Był coraz głośniej krytykowany, ale w 2019 roku jego drużyna wygrała w dobrym stylu grupę eliminacji mistrzostw Europy. Piechniczek przyznał, że selekcjoner zawsze potrzebuje czasu, aby zacząć osiągać sukcesy. - Nigdy nie jest tak, że praca trenera reprezentacji to czas zmarnowany. Nawet jeśli początkowo nie ma wyników, to jednak ta współpraca, spotykanie się z piłkarzami, życie pewnymi zagadnieniami powoduje, że jest coraz lepiej. Bo jednym z podstawowym warunków jest stabilizacja składu i częsty kontakt z drużyną - wskazał Piechniczek. Za przykład podał reprezentację Kazimierza Górskiego. - Pierwszy mecz "Biało-Czerwonych" w MŚ 1974 - wygrany z Argentyną 3-2 - był 37. oficjalnym spotkaniem pana Kazimierza w roli selekcjonera. Czyli trzydzieści kilka razy przygotowywał drużynę i ten najważniejszy mecz wygrał. Liczę, że dla Brzęczka pierwsze spotkanie na Euro 2020, z zespołem z baraży, też będzie zwycięskie. A to jest klucz to kolejnych sukcesów - podsumował były selekcjoner reprezentacji. Rozmawiał Maciej Białek