Dlaczego na spotkaniu z dziennikarzami, poprzez aplikację Teams, pojawił się nie żaden lider, tylko debiutant na dużej imprezie - Tymoteusz Puchacz? - To nie tak, że na pożarcie mediom rzucili mnie starci koledzy. Po prostu poprosił mnie o to rzecznik, żebym przyszedł na konferencję - powiedział zawodnik Lecha, który przenosi się do Unionu. Puchacz uznał, że pierwsze minuty były dobre w wykonaniu Polaków. - Słowacja była zepchnięta do defensywy. Po jednej kontrze, rykoszet, dużo szczęścia rywala, straciliśmy bramkę. Taki właśnie był ich plan - szybko zdobyć bramkę i ustawić się w defensywie, by bronić. Udało nam się jednak wyrównać. Wszyscy byli przekonani, że zakończymy remisem, czy nawet powalczymy o drugą bramkę, ale straciliśmy niestety Grzesia i ciężko w dziesięciu było odrobić stratę - ocenił Puchacz. - Teraz musimy się skoncentrować na następnych meczach, bo to nie jest koniec. Jakie były rady trenera Sousy w przerwie meczu? - Błędem, który skorygowaliśmy były zbyt duże przestrzenie między liniami. Trójka z tyłu wyszła wyżej na połowę Słowacji, dzięki czemu ataki rywala były szybciej kasowane, jeszcze na ich połowie - opowiadał Tymoteusz. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! Nie zgodził się z naszą tezą, że mogło zawieźć przygotowanie fizyczne, a większy dystans pokonany przez rywala, wynikał - zdaniem Puchacza - z tego, że Polska przeważała w posiadaniu piłki. - Przez ponad 60 procent byliśmy w posiadaniu piłki, więc to logiczne, że rywale będą biegać więcej. Na dodatek decydują liczby sprintów - powiedział. Na czym opiera wiarę, że ze zdecydowanym faworytem grupy - Hiszpanią uda się zapunktować, skoro przegraliśmy z teoretycznie najsłabszym zespołem? - Na czym opieramy wiarę? Mogę wam odpowiedzieć, podając swój przykład - jeszcze dwa lata temu biegałem po boiskach pierwszej ligi, a dziś wychodzę na mistrzostwa Europy i gram z najlepszymi piłkarzami na świecie. Mamy w szeregach najlepszego piłkarza na świecie, dobrego trenera i wielu dobrych piłkarzy. Nie będzie łatwo, ale dziś przegraliśmy dość pechowo, przy pierwszej bramce dla Słowacji było dużo przypadku, potem straciliśmy ze stałego fragmentu gry. Na Hiszpanię wyjdziemy z wiarę. Za wszystkich mogę powiedzieć, że wiara jest w nas ogromna. Mamy zespół i jedziemy do Hiszpanii wygrać - zakończył Puchacz. Słowa Puchacza o tym, że wszyscy w zespole mają wielką wiarę przed Hiszpanią zostały bardzo szybko zweryfikowane. Dosłownie na dwie minuty przed dziennikarzami stanął Maciej Rybus, który był załamany. - To przegrana na własne życzenie. Wystarczyło przypilnować Szkirniara. Zamiast tego tracimy kolejne bramki. Za dużo ich. Czujemy się zawiedzeni i źli, że zagraliśmy taki mecz, popełniliśmy takie głupie błędy. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, które były, a teraz poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej. Przecież Hiszpania jest znacznie lepsza od Słowacji. Cóż, wracamy do Sopotu i musimy być razem, zjednoczyć się jeszcze bardziej i pokazać, na co nas stać - powiedział "Rybka". Z Gazprom Areny Michał Białoński, Sport.Interia.pl