Emocje wokół naszej piłkarskiej reprezentacji na trwających mistrzostwach Europy osiągnęły już chyba każdy stan. Po spotkaniu ze Słowacją, na papierze najsłabszym zespołem w naszej grupie, zasłużonej krytyki pod adresem Orłów były nieprzebrane ilości. Jak to często w takich sytuacjach bywa, gdy emocje zaczynają brać górę, merytoryczne uwagi momentami mieszały się bezceremonialną krytyką pod adresem piłkarzy i selekcjonera Orłów.Kilka dni diametralnie odmieniło nastroje. Największa w tym zasługa samej kadry, która na tle Hiszpanów, czyli czołowej drużyny na Starym Kontynencie, zagrała świetne spotkanie. Tym bardziej szkoda, że z taką determinacją i zaangażowaniem Orły nie walczyły przeciw naszym południowym sąsiadom. Paulo Sousa o swojej przyszłości w polskiej kadrze Teraz o wszystkim rozstrzygnie środowy mecz Polaków ze Szwecją, którego nasza reprezentacja musi wygrać chcąc awansować z grupy do fazy pucharowej. Duch w reprezentacji nie gaśnie, ale Sousa wciąż stąpa po kruchym lodzie. W tej sytuacji szkoleniowiec musi mierzyć się z trudnymi pytaniami, jak to, zadane mu przez reportera TVP Sport. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! W pewnej chwili, już na końcu rozmowy, Portugalczyk otrzymał pytanie, czy obojętnie od wyniku potyczki z reprezentacją Trzech Koron, pozostanie na stanowisku selekcjonera Orłów. Szkoleniowiec nie krył sporego zaskoczenia, o czym świadczyła jego reakcja, jak również mowa ciała. - Nie rozumiem - zaczął zaskoczony trener. Po chwili dodał: - Skupmy się na meczu, to on jest najważniejszy. A pan teraz zadaje mi takie pytanie. Teraz liczy się tylko środowe spotkanie, później będziemy szli dalej. Art