Z czym kojarzy się współczesny Petersburg, ten z ostatniej dekady? Bo dawny - niezmiennie z Ermitażem i Newskim Prospektem. Dziś jednym z nowych symboli miasta stała się wieża Łachta Centr, zwana przez miejscowych "Kukuruzą", "Kukurydzą". Potężna, majestatyczna budowla, najwyższa w Europie (zbudowana przez Gazprom), świetnie widoczna jest z innego symbolicznego miejsca - Gazprom Areny, zbudowanej w 2017 roku jako Stadion Kriestowskij. Przypominający spodek UFO piłkarski obiekt od pierwszego wejrzenia robi niesamowite wrażenie. Przed meczem Rosji z Belgią włączono na fasadzie mieniące się kolory (biały, niebieski i czerwony), co dawało wrażenie startującego statku kosmicznego. Rosjanie jednak w kosmos nie polecieli, bo na ziemię sprowadzili ich Belgowie, którzy wygrali 3:0. Przy okazji meczu sprawdziliśmy jednak, gdzie reprezentacja Polski zainauguruje swój występ na trwających mistrzostwach Europy. Petersburg jak Dortmund i Moskwa? 26 264 - dokładnie tylu kibiców zasiadło w sobotę na liczących dwa razy tyle błękitnych trybunach Gazprom Areny. Większość - co oczywiste - kibicowało Rosji. Podobne proporcje mogą być w poniedziałek, bo na kilka dni przed meczem ze Słowacją nasi kibice licznie wybrali się na wschód. - To nasz piłkarski długi weekend - żartowali, gdy rejsowy samolot wypełniony biało-czerwonymi koszulkami wzbił się w powietrze i poszybował z Warszawy w kierunku Petersburga.Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!Jeżeli Słowacy nie zorganizują nagle narodowej wyprawy śladami Fiodora Dostojewskiego, atmosfera na stadionie powinna przypominać mundialowi starcia z Ekwadorem w Dortmundzie czy z Senegalem w Moskwie. Co prawda oba reprezentacja Polski boleśnie przegrała, ale wsparcie naszych kibiców może być na trwającym turnieju na wagę awansu. Do przyjazdu do Rosji zachęcają zresztą Polaków gościnni miejscowi, którzy na każdym kroku podkreślają, że za podopiecznych Paulo Sousy będą trzymać kciuki. - Postawię na was trzy tysiące rubli! - zadeklarował z poważną miną młody sprzedawca w małym sklepiku przy Kammennoostrowskim Prospekcie. Stadion-studnia za miliard Stadion w Petersburgu był już Kriestowskim, Sankt Petersburg Areną, Zenit Areną i teraz - Gazprom Areną. Niezależnie od nazwy, jakiej byśmy użyli, pewne fakty i tak będą niezmienne. Podczas trwającej siedem lat budowy trzykrotnie zmieniano wykonawcę. Najpierw była to firma Avant, później Inżtransstroj, a na końcu Metrostroj. Inżynierowie każdej z nich znajdowali niedoróbki poprzedników, które było trzeba naprawiać. A to nie działała platforma do wysuwania murawy, sufit przeciekał, kormorany znad Zatoki Fińskiej dziurawiły dach, a w szatniach brakowało wody. I być może żadna z tych usterek nie robiłaby wielkiego wrażenia, gdyby nie fakt, ile budowa Gazprom Areny kosztowała. A kosztowała około miliarda dolarów. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Równie duże wrażenie robią inne liczby. 14 miliardów rubli - tyle stadion miał kosztować na początku. 24 mld - tyle miał kosztować według wyliczeń państwowej komisji w 2008 roku. Trzy lata później znów policzono faktury i wyszło, że trzeba będzie wydać jednak 40 mld. Zdaniem rosyjskiego oddziału Transparency International, pozarządowej organizacji badającej czyny korupcyjne, na budowę poszło około 50 mld rubli. Bez względu na to, która z tych kwot jest prawdziwa, Gazprom Arena na zawsze zyskała miano największej korupcyjnej studni w historii przygotowań Rosji do mistrzostw świata. Chociaż dziś nikt nie chce już o tym pamiętać. Petersburg szczęśliwy dla Polaków? - Byłem tu na mundialu i obiekt na pewno robi spore wrażenie. I z zewnątrz, i z wewnątrz - powiedział Interii Dariusz Szpakowski, który w sobotę na antenie Telewizji Polskiej komentował mecz Rosjan z Belgami. To właśnie on - wraz z Andrzejem Juskowiakiem - 23 czerwca skomentuje mecz ze Szwecją. Dla biało-czerwonych może to być pożegnanie z turniejem. A może - i tu swoją symbolikę niech ma kolor koszulek - mecz dający wyjście z grupy, tak jak w 2016 roku, gdy na koniec fazy grupowej rywalizowaliśmy z Ukrainą. Zanim jednak wrócimy do Petersburga, trzeba go opuścić po meczu ze Słowacją. Oby - zwycięskim. Z Petersburga Sebastian Staszewski, Interia