Euro 2020 zaczynamy od meczu z teoretycznie najsłabszą drużyną w grupie, od meczu Polska - Słowacja. Kiedy Polska grała swoje poprzednie turnieje w XXI wieku, nigdy nie była mocarzem, a jednak nasi piłkarze - co przyznawali po latach - niektórych rywali lekceważyli. Jak to w ogóle możliwe? Polska - Słowacja na Euro 2020. Na Euro 2012 i z Austrią mieliśmy spokojnie wygrać Euro 2020 to siódmy wielki turniej z udziałem Polski w XXI wieku (mundiale 2002, 2006 i 2018, Euro 2008, 2012 i 2016). Swój pierwszy mecz Polska wygrała jedynie na Euro 2016 z Irlandią Północną, tylko na tym turnieju zwyciężaliśmy w meczach o stawkę, a nie o honor i tylko na tym turnieju wyszliśmy z grupy. Na każdym z tych sześciu turniejów Polska grała z rywalem o porównywalnym potencjale, przynajmniej w mniemaniu części kibiców zwyczajnie słabszym (zapewne też w głowach samych piłkarzy naszej reprezentacji). Najczęściej - kończyło się to źle lub bardzo źle. Tego, co siedziało w głowach piłkarzy przed porażką z Senegalem w Rosji, nikt z reprezentantów jeszcze szerzej nie zdradzał, może to wciąż za świeża rana. Przed polskim Euro 2012 czuliśmy się mocni bardziej z racji bycia gospodarzem turnieju i wylosowania teoretycznie najsłabszych rywali z poszczególnych koszyków (Grecja, Rosja, Czechy) niż z powodu zaufania do kadry Franciszka Smudy. Braku choć jednego zwycięstwa i braku awansu z tej grupy nikt sobie nie wyobrażał i do dzisiaj możemy to uznać za zmarnowanie niewyobrażalnej szansy. Największy optymizm panował przed ostatnim, decydującym meczem z Czechami. Zbigniew Boniek w rozmowie z Gazetą Wyborczą mówił wtedy: "Jesteśmy lepsi od Czechów, bardziej zmotywowani. Oni też chcą wejść do ćwierćfinału, ale jak nie wejdą, to nie przeżyją tragedii. My gramy u siebie, o coś wielkiego". Wielka była więc rozpacz po porażce 0-1 we Wrocławiu, sam ją przeżyłem, bo spotkanie to oglądałem jako kibic na stadionie. CZYTAJ TEŻ: Polska - Słowacja. Potrzebujemy zespołu, a nie Lewandowskiego i asystentów Na Euro 2008 wygraną w drugim meczu z Austrią w ostatniej chwili wydarł nam staruszek Ivica Vastić, choć w zbiorowej świadomości z 1-0 (uzyskanego przecież po spalonym Rogera Guerreiro!) okradł nas angielski sędzia Howard Webb. Pamiętam atmosferę przed spotkaniem z Austrią, nasza opinia publiczna miała przekonanie graniczące z pewnością, że Polacy nieudolnych gospodarzy spokojnie ograją, a martwić to trzeba się tylko Chorwatami i Niemcami. Tymczasem na stadionie w Wiedniu to Austriacy robili z Polaków wiatraki, co i rusz idąc ławą na naszą bramkę i tylko kunsztowi Artura Boruca zawdzięczaliśmy brak blamażu w tym starciu. Mam wrażenie, że polscy piłkarze wtedy Austriaków nie docenili, bo trzon tamtej kadry Leo Beenhakkera (Boruc, Bąk, Żewłakow, Krzynówek, Smolarek) doświadczył krótko wcześniej dwukrotnego ogrania Austriaków za kadencji Pawła Janasa. Polska - Słowacja na Euro 2020. Uniknąć podejścia do meczów z Koreą i Ekwadorem Już nie wrażenie, a pewność co do tego, że rywale zostali zlekceważeni, mamy w przypadku porażek w pierwszych turniejowych meczach Polski z Ekwadorem (2006) i z Koreą Południową (2002), przy czym podłoże niedocenienia rywali przez piłkarzy było różne. Tak Piotr Świerczewski w książce "Mistrzowskie rozmowy" Nikodema Chinowskiego (wydawnictwo Magnus) opisywał przyczynę blamażu na mundialu 2002: - Nie rozpracowaliśmy Koreańczyków. Zakładaliśmy, że będą słabsi. Tak nam sztab powiedział: "Oni są słabsi od was". Nie znaliśmy Koreańczyków, nie znaliśmy Amerykanów, jakieś tam pojęcie mieliśmy tylko o Portugalii. Koreańczycy mieli być słabsi fizycznie, niscy, nieograni i pod gigantyczną presją jako gospodarze. Szybko okazało się, że były to informacje, delikatnie mówiąc, nieco odbiegające od rzeczywistości. Wydaje mi się, że pod tym względem Engel i jego sztab nie zrobili wszystkiego. Uważam, że w sztabie brakowało wtedy Engelowi ludzi. Był jeden człowiek od wszystkiego, bo Engel prawie wszystkim zajmował się sam. (...) Nie ostudziliśmy emocji związanych z łatwym i szybkim awansem. To nas zgubiło. Nie byliśmy świadomi skali przeskoku między eliminacjami a turniejem finałowym. Mistrzostwa świata to turniej dla najlepszych. Wszyscy finaliści jakoś tam awansowali. Nie tylko Polska. A my mieliśmy swoje zgubne przekonanie, że skoro awansowaliśmy na mundial jako pierwsi, to i jako najlepsi. CZYTAJ TEŻ: Mecz Polska - Słowacja. Sprawdzamy SousęChoć część piłkarzy reprezentacji i władz PZPN miała za sobą to doświadczenie z turnieju w Azji, to przed mundialem 2006 nie zostały wyciągnięte żadne wnioski. Błąd lekceważenia przeciwnika został powtórzony, a przyczyniła się do tego towarzyska wygrana z Ekwadorem 3-0 na pół roku przed turniejem w Niemczech. Znów cytat z książki "Mistrzowskie rozmowy", tym razem z Bartosza Bosackiego, strzelca obu goli dla Polski z Kostaryką: - Dziś wiem, że mówienie o tym, że jesteśmy znacznie lepsi od Ekwadoru i Kostaryki, było przesadzone i niepoparte faktami. Jeszcze przed Ekwadorem myśleliśmy już tylko o Niemczech. Ekwador? Spokojnie do ogrania, spacerek. Problem zacznie się dopiero z Niemcami. Wszyscy zastanawiali się tylko nad tym, jak będzie z Niemcami, kto zagra, w jakim ustawieniu, ilu obrońców i w jakim składzie wyjdą Niemcy. O Ekwadorze ani słowa. Czy to nie lekceważenie? Słowacja nie wygrywa, to Polska przegrywa? Czy mecz Polska - Słowacja na Euro 2020 będzie powtórką tamtego lekceważącego podejścia, czy jednak reprezentacja Paulo Sousy zachowa czujność jak kadra Adama Nawałki na Euro 2016 we Francji? W tym przypadku reprezentanci Polski muszą szczególnie mocno bronić się przed tym, by przekonanie o słabości rywala nie wbiło się do ich świadomości i podświadomości. Hasło "Starzy Słowacy" w polskiej Ekstraklasie od paru lat funkcjonuje jako synonim ligowców słabych i o przeszacowanej wartości. Z drugiej strony polskie kluby sięgają po najlepszych słowackich trenerów - kiedyś był to Dušan Radolský, jakiś czas temu Martin Ševela, a ostatnio Wisła Kraków zakontraktowała Adriana Gulę - co może wzmacniać przekonanie, że nasz futbol z definicji stoi na wyższym poziomie, że za południową granicę wpadamy jak na zakupy do marketu, gdzie jest taniej. Historia meczów Polska - Słowacja, mimo kilku spektakularnych porażek, też moim zdaniem wpisuje się w narrację o naszej rzekomej oczywistej wyższości. W 1995 roku za kadencji Henryka Apostela wygraliśmy 5-0 w Zabrzu (wtedy, gdy komentujący red. Andrzej Zydorowicz proponował, by właśnie narodzona córka Tomasza Wałdocha miała na imię Słowacja), by parę miesięcy później w Bratysławie przegrać aż 1-4 (mimo prowadzenia). Nawet po latach, Roman Kosecki w napisanej niedawno z Dariuszem Faronem i Dariuszem Dobkiem książce "Kosa. Niczego nie żałuję", nie pisze nic o klasie Słowaków. Ówczesny kapitan reprezentacji Polski przyczynę tamtej porażki widzi tylko w tym, że przed wyjściem na drugą połowę Polacy dowiedzieli się o niekorzystnej zmianie wyniku w rozgrywanym równolegle meczu Francji i Rumunii. Słowem: gdyby nie to, na pewno byśmy Słowaków ograli, "przecież u siebie dopiero co wrzuciliśmy im piątkę". CZYTAJ TEŻ: Polska - Słowacja a inne pierwsze mecze Polaków na turniejachDwie porażki w eliminacjach mundialu 2010? Jakże inaczej, tych meczów nie wygrała Słowacja, te mecze przegrała Polska, czy wręcz konkretni zawodnicy - Artur Boruc w Bratysławie i Seweryn Gancarczyk w Chorzowie. Przypadek obrońcy, autora samobójczego gola, jest zresztą jaskrawy: polski przekaz po przegranej w śniegu był jasny "podarowaliśmy Słowakom awans na mundial, hehe". Tacy z nas łaskawcy. Polska - Słowacja. Kadra Brzęczka i Sousy nie miała kiedy odlecieć Przed meczem Polska - Słowacja na Euro 2020 nie chcę nikogo przekonywać, że polska piłka czy reprezentacja Polski jest od słowackiej słabsza. Mam tylko nadzieję - nadwątloną doświadczeniami z poprzednich turniejów - że polski piłkarz nie uzna, że ten mecz wygra się sam. Na szczęście mentalność naszych dzisiejszych reprezentantów zdaje się być na innym poziomie niż tych 10-20 lat temu. Czujność każą też zachować ostatnie miesiące reprezentacji Polski, zarówno pod względem wyników, jak i stylu gry. Pod tym względem, by nikt z polskich zawodników zbyt nie odleciał w obłoki, remis z Islandią możemy traktować jako dar. Polska - Słowacja - gdzie oglądać transmisję, gdzie słuchać relacji? Mecz Polska - Słowacja na Euro 2020 o godz. 18, transmisja tv w TVP, relacja audio (słuchaj na żywo!) i relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl. Bartosz Nosal