Polacy są faworytami dzisiejszego starcia ze Słowacją, choć z tym przeciwnikiem mamy niekorzystny bilans spotkań - cztery spotkania wygrali Słowacy, trzy "Biało-czerwoni", a raz padł remis. Polacy zapisali się też w dziejach słowackiej piłki, choć akurat tę kartę chętnie wyrwaliby z historii futbolu. Jest 14 października 2009 roku. Cała Polska wspomina jeszcze kilkuminutowy wywód Dariusza Szpakowskiego w końcówce meczu ze Słowenią, w którym dokonuje druzgocącej oceny stanu polskiej piłki. W kraju nie ma już Leo Beenhakkera, który o zwolnieniu dowiedział się z telewizyjnego wywiadu prezesa PZPN Grzegorza Laty. Miejsce Holendra zajął Stefan Majewski, który miał dograć eliminacje do mistrzostw świata w RPA i w razie dobrych wyników pozostać na stanowisku. Rezultaty były jednak fatalne, gra jeszcze gorsza. Najpierw Majewski przegrał z Czechami (0-2), a później nadszedł właśnie mecz ze Słowacją na Stadionie Śląskim. Polska grała o zachowanie twarzy, Słowacy o pierwszy w historii tego kraju awans na mistrzostwa świata. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Stary Stadion Śląski, mróz, padający śnieg i niewiele ponad 4 tys. ludzi na trybunach. Warunki jakby stworzone do tego, by właśnie tu i teraz ogłosić katastrofę polskiej piłki. A ta dokonała się już w trzeciej minucie w okolicznościach, które trudno byłoby nawet wyreżyserować. 22-letni wówczas Marek Hamsik (ma szansę zagrać także dziś przeciwko Polsce w Petersburgu) dośrodkował piłkę w pole karne, a tam Seweryn Gancarczyk z całych sił wpakował ją w okienko swojej bramki, w której stał Jerzy Dudek. - W zupełnie bezsensownej sytuacji Gancarczyk uszczęśliwia Słowaków - skomentował Dariusz Szpakowski. - Nieszczęśliwe zagranie. Starał się na siłę wybijać piłkę... Trafił idealnie, ale nie w tą stronę - dodał Andrzej Juskowiak. W taki sposób Polacy pożegnali się z eliminacjami do mistrzostw świata, na lata także z legendarnym Stadionem Śląskim i - jak się okazało - również ze Stefanem Majewskim, którego zastąpił Franciszek Smuda. Gancarczyk do kadry jeszcze wrócił, ale tylko na jeden mecz - towarzyski z Kanadą. Euro 2020. Słowacy potrafią grać z Polakami? Porażką na Stadionie Śląskim Polacy zyskali miejsce w historii słowackiej piłki, bo dzięki zwycięstwu nasi sąsiedzi po raz pierwszy i ostatni wystąpili na mistrzostwach świata. Od tamtego dnia u Słowaków panuje jednak przekonanie, że mimo mniejszego potencjału, ich drużyna narodowa potrafi radzić sobie z "Biało-czerwonymi". - Macie mocną ekipę, by może najmocniejszą od lat. Polscy piłkarze na pewno mają większą jakość od naszych, ale to nie zawsze decyduje. Tak się składa, że z Polakami zawsze notowaliśmy dobre wyniki - mówił w rozmowie z Interią słowacki obrońca Patrik Mraz. Mecz Polska - Słowacja dziś o godz. 18, relacja w Interii. Piotr Jawor