Gdy w 2007 roku Polska walczyła o swój pierwszy start na Euro, kadra nie miała jeszcze swojego domu w postaci Stadionu Narodowego. Grała o punkty w wielu polskich miastach, głównie w Warszawie i Chorzowie, ale w tamtym czasie gościły też ją obiekty m.in. w Bydgoszczy czy Kielcach. Obiekt przy Bułgarskiej, choć jeden z największych w kraju, meczu o stawkę z udziałem biało-czerwonych nie gościł od 28 lat. - Bo środowisko piłkarskie jest zabobonne, a wyniki reprezentacji w Poznaniu zawsze były słabe - mówił w 2007 roku ówczesny prezes PZPN Michał Listkiewicz. Wtedy stolica Wielkopolski chciała organizować mecz z Kazachami, który i tak odbył się w stolicy. Był słynny choćby z tego powodu, że Kazachowie prowadzili do 48. minuty 1-0, wtedy doszło do awarii oświetlenia, a gdy po półgodzinnej przerwie wznowiono grę, Ebi Smolarek hat-trickiem w 11 minut zapewnił nam wygraną. A jak to było z tym "pechowym Poznaniem"? Stadion się sypał, ale z Jugosławią zagrali Poznań gościł reprezentację Polski jako piąte miasto w kraju - już w 1926 roku. Starcie to było wyjątkowe - na początku sierpnia, na starym obiekcie Warty przy ul. Rolnej, który już nie istnieje. Wyjątkowe, bo Polska rozbiła Finlandię aż 7-1 i był to jej pierwszy (i jedyny do 1959 roku) mecz z takim dorobkiem strzeleckim oraz taką różnicą w zwycięskim starciu. Na dodatek Wawrzyniec Staliński z miejscowej Warty jako pierwszy w kadrze ustrzelił hat-tricka, a tuż przed końcem meczu jego osiągnięcie poprawił jeszcze lwowianin Mieczysław Batsch, autor czterech trafień. Co ciekawe, PZPN na ten sam dzień wyznaczył mecz Warcie Poznań w półfinale pierwszej edycji Pucharu Polski - na wyjeździe, ze... Spartą Lwów. "Zieloni" dowiedzieli się o tym trzy dni wcześniej, a przecież w swoim składzie mieli kilku reprezentantów, m. in. Stalińskiego. Tamto towarzyskie spotkanie z Finami było jedynym oficjalnym na obiekcie przy ul. Rolnej (zagrano tu jeszcze w 1929 r. z amatorską drużyną Węgier), ale nie jedynym przedwojennym w Poznaniu. Pod koniec lat 20. wybudowano bowiem Stadion Miejski, później nazwany im. Edmunda Szyca. Powstał na bagiennym podłożu, miał sporo wad konstrukcyjnych, ale sportowcy... przez kilka lat z niego korzystali. To właśnie tu w październiku 1931 roku Polska zagrała towarzysko z Jugosławią - wygrała aż 6-3, a Przegląd Sportowy pisał: "Zwycięstwo nad gośćmi z południa należeć będzie do najświetniejszych sukcesów polskiej piłki nożnej". Po raz pierwszy w meczu reprezentacji padło aż dziewięć bramek. To właśnie na ten stadion, noszący już wówczas nazwę 22 Lipca, biało-czerwoni wrócili w 1962 roku. Zagrali wtedy towarzysko z Węgrami, w obecności blisko 60 tys. widzów przegrywając 0-2. Do 1980 roku Polska zagra jeszcze osiem spotkań, ale stawką tylko jednego z nich będą punkty w eliminacjach do wielkiego turnieju. 9 października 1974 roku podopieczni trenera Kazimierza Górskiego ograli w Poznaniu Finów 3-0, po trafieniach Henryka Kasperczaka, Roberta Gadochy i Grzegorza Laty. Oprócz tego reprezentacja grała na Wildzie tylko towarzysko, ale jej bilans w Poznaniu był do tego momentu bardzo pozytywny. Przed meczem Polska - Islandia. To nie Amsterdam, to Poznań Sytuacja zmieniła się w latach 80., gdy do użytku oddano już stadion przy Bułgarskiej, który posiadał sztuczne oświetlenie. Zaczęło się nawet dobrze, bo w 1986 roku Polacy ograli Grecję 2-1 w meczu eliminacji EURO 1988. Przyszły jednak lata 90. i czar prysł. Najpierw w towarzyskim meczu z Francuzami, w którym Polacy prowadzili 1-0 aż do 40. minuty, by później stracić pięć bramek. Nie udało się pokonać Irlandii (pogoń z 1-3 do 3-3) czy Anglii (gol Linekera w 77. minucie na 1-1 pozbawił nas szans na awans). Jeszcze gorzej było w eliminacjach do mundialu w USA - po zwycięstwie z Turcją 1-0 przyszły bowiem porażki z Norwegią (0-3) i Holandią (1-3). To drugie spotkanie już niemal wyłącznie oglądali Holendrzy - stadion w Poznaniu stał się pomarańczowy. Wśród ok. 17 tys. kibiców na trybunach, gości było ok. 15 tys. Dla Polaków przeznaczono... jeden sektor. - To nie jest Amsterdam, to nie jest Rotterdam. Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, witam państwa z Poznania - tak zaczął transmisję telewizyjną w TVP red. Dariusz Szpakowski. Przed meczem Polska - Islandia. Robert Lewandowski ściąga tłumy Było to też ostatnie spotkanie o punkty z udziałem Polaków, bo bez naszych kadrowiczów, takie mecze się odbyły. Konkretnie trzy - w fazie grupowej Euro 2012 z udziałem Chorwacji, Włoch oraz Irlandii. Polska przy Bułgarskiej grała już tylko towarzysko. Z tych dziewięciu spotkań przegrała tylko jedno, za to znów kompromitująco: aż 1-5 z Danią w sierpniu 2004 roku. To po nim zapanowała dłuższa przerwa, bo jak mówił prezes Listkiewicz, Poznań szczęścia nie przynosił. Wraz z przebudową Stadionu Miejskiego kadra jednak wróciła, a mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej w listopadzie 2010 roku oglądał komplet 42 tys. widzów. To był czas boomu na futbol w Poznaniu, bo powrót Roberta Lewandowskiego, pół roku wcześniej sprzedanego do Dortmundu, zbiegł się z meczami w fazie grupowej Ligi Europy z Manchesterem City, Juventusem czy Salzburgiem. Lewy strzelił zresztą wówczas dwa gole, a kolejnego dołożył podczas ostatniej wizyty przy Bułgarskiej, gdy tuż przed mundialem w Rosji Polska zremisowała 2-2 z Chile. Też w obecności ponad 40 tys. kibiców. Wtedy biało-czerwoni grali przedostatnie spotkanie przed wielkim turniejem, a generalną próbą dla Adama Nawałki był mecz z Litwą w Warszawie. Tym razem to przy Bułgarskiej Paulo Sousa będzie ostatecznie sprawdzał swoje koncepcje na mistrzowski turniej. Mecz Polska - Islandia: gdzie transmisja? Mecz Polska - Islandia w Poznaniu we wtorek o godz. 18 - na trybunach może pojawić się ok. 20 tys. kibiców. Transmisja - w Polsacie Sport oraz TVP. Euro 2020 - kiedy mecze Polski? Zobacz terminarz fazy grupowejAndrzej Grupa