Decyzja portugalskiego opiekuna kadry narodowej od początku wzbudzała kontrowersje. Nie brakowało zarówno obrońców, jak i przeciwników Sousy. Ci pierwsi zwracali uwagę na katastrofalną sytuację Grosickiego w klubie. Drudzy odpowiadali, że Kamil niemal zawsze lepiej wyglądał w meczach reprezentacyjnych niż ligowych. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku. Selekcjoner uznał jednak, że nie chce powoływać nikogo za zasługi. Decyzję Portugalczyka komentuje w rozmowie z Interią pierwszy trener skrzydłowego, Kazimierz Biela. - Trzeba na to spojrzeć z dwóch stron. Pierwsza to duże zasługi Kamila Grosickiego dla reprezentacji. Druga to aktualna forma i przydatność zawodnika dla drużyny podczas finałów Euro. Wiadomo, że ostateczna decyzja należy do selekcjonera, który może ustalać swoje kryteria. Musimy sobie jednak zadać pytanie, czy stać nas na rezygnację z zawodnika, który jest tej kadrze bardzo potrzebny. Nie chodzi o dawanie czegokolwiek za zasługi, tylko o poważne potraktowanie gracza. Umieszczenie Kamila na liście rezerwowych nie jest chyba optymalnym rozwiązaniem - przekonuje Biela. Tym, co mogłoby przemawiać za powołaniem dla Grosickiego, jest jego dobra współpraca z liderem reprezentacji, Robertem Lewandowskim. Skrzydłowy West Bromwich Albion współpracował z gwiazdorem Bayernu przy 12 trafieniach. Dziewięć razy to "Grosik" podawał do Lewego, a trzy razy - odwrotnie. - Mam nadzieję, że Robert i pozostali zrobią wszystko, aby Kamil jednak pojechał na turniej. W interesie Roberta, ale i całej kadry jest to, aby "Grosik" był w drużynie - uważa trener Kazimierz Biela. Pozostaje jednak pytanie, czy 32-letni (a w momencie rozpoczęcia turnieju już 33-letni) Grosicki będzie w stanie fizycznie sprostać trudom mistrzostw. To gracz bazujący przede wszystkim na szybkości i zwinności, a te atrybuty słabną wraz z wiekiem - zwłaszcza jeśli zawodnikowi tak bardzo brakuje rytmu meczowego. Czy decyzja Sousy się zatem obroni? Nawet jeśli sportowo tak, to kwestią otwartą pozostaje jej wpływ na morale w szatni. Jakub Żelepień