W spotkaniach z Węgrami (3-3) i Islandią (2-2) kadra prowadzona przez Sousę straciła tyle samo bramek, co w dwumeczach z Włochami i Holandią w Lidze Narodów pod dowództwem Jerzego Brzęczka. Biorąc pod uwagę liczbę potyczek i klasę rywala, zjawisko to trzeba uznać za niepokojące. Zwłaszcza, że z Islandią zmierzyliśmy się w przededniu Euro 2020. Statystyki dla Sousy są bezlitosne. Pod względem liczby straconych bramek w przeliczeniu na mecz, wypada najgorzej z wszystkich selekcjonerów reprezentacji Polski w tym wieku. Lepsze wyniki wykręcali nawet Zbigniew Boniek oraz Stefan Majewski, którzy poprowadzili kadrę - podobnie jak na ten moment Sousa - w zaledwie kilku meczach. Średnia liczba bramek traconych na mecz pod wodzą poszczególnych selekcjonerów reprezentacji Polski: Paulo Sousa 1,6 Stefan Majewski 1,5 Waldemar Fornalik 1,22 Adam Nawałka 1,15 Jerzy Engel 1,1 Franciszek Smuda 1,08 Paweł Janas 1,05 Leo Beenkahher 1 Jerzy Brzęczek 0,83 Zbigniew Boniek 0,8 Oczywiście, Sousa ma za sobą dopiero pięć spotkań w roli selekcjonera i czas na to, by poprawić swoje statystyki. Czy jednak przed pierwszym meczem na Euro ze Słowacją nie powinniśmy się martwić o polską defensywę? - Każda strata bramki to na pewno powód do niepokoju. Paulo Sousa objął polską kadrę po to, aby poziom sportowy reprezentacji wzrósł. Oczekiwania i wymagania co do samego trenera i zespołu są więc duże. Patrząc z punktu widzenia psychologicznego, gdy wyniki nie są dobre, w szeregi zespołu wkrada się niepokój, choć śledząc wypowiedzi naszych reprezentantów wydaje się, że atmosfera przed pierwszym meczem na Euro 2020 jest bardzo dobra. Weryfikacją naszej defensywy będą jednak mecze w fazie grupowej i to, jak się zaprezentujemy - stwierdził w rozmowie z Interią były reprezentant Polski, a obecnie ekspert Polsatu Sport - Paweł Golański. Eksperymenty Sousy zdadzą egzamin na Euro? - Wszelką słabość postrzegam jako możliwość rozwoju - mówił Sousa przed sparingiem z Rosją. Czekamy więc na progres polskiej kadry, która pod wodzą Portugalczyka ma bronić w nowy dla siebie sposób. - Nie możemy być tak pasywni, dążę do większej aktywności, do większej pracy pomiędzy liniami, zwłaszcza z linią obrony. Chcemy mieć jak najwięcej posiadania piłki na połowie przeciwnika - mówił Sousa, który chce, by nasza defensywa wypychała rywala, zostawiając mu jak najmniej miejsca. Czy widać już rękę trenera w grze Orłów? - W ostatnim meczu rzeczywiście zauważyłem próby doskoku do rywali. Trzeba jednak zaznaczyć, że Islandczycy to nie zespół z górnej półki, a raczej drużyna nastawiona na to, by dobrze bronić, przesuwać i być blisko przeciwnika. Trener Sousa nie odkrył Ameryki, dążąc do tego, by zespół był agresywny. Piłka nożna poszła w takim kierunku, że ta agresja musi być na całej długości i szerokości boiska, by utrudniać życie rywalom i przeszkadzać im w spokojnym rozgrywaniu piłki. Wiemy doskonale, że gdy piłkarze na najwyższym poziomie mają dużo miejsca na boisku, potrafią bardzo szybko przedostać się pod przeciwną bramkę. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, by mieć ustabilizowany pierwszy skład, a co za tym idzie - jasność, jeśli chodzi o konstrukcję bloku obronnego. Aby dobrze to wyglądało, w każdej linii powinien być lider. W obronie jedynym do tego kandydatem jest Kamil Glik. To zawodnik, który od wielu lat gra na niezłym poziomie, a przede wszystkim ma charyzmę i charakter. Takiego piłkarza niewątpliwie nam potrzeba. Gdy Paulo Sousa został selekcjonerem, Kamil nie był jego pierwszym wyborem. Portugalczyk szukał innego rozwiązania, co było sporym błędem - przyznał Golański. Sam Glik przyznał, że zmiana systemu gry nieco zaburzyła naszą grę w obronie, która nie jest już tak skuteczna, jak choćby podczas eliminacji do Euro. - Byliśmy przyzwyczajeni do tego, że traciliśmy tych bramek bardzo mało, zwłaszcza w eliminacjach do mistrzostw Europy. Trener szuka jednak najlepszych dla drużyny rozwiązań, co łączy się z tym, że momentami nie wyglądaliśmy jak monolit. To jest coś, nad czym musimy pracować. Zdecydowanie musimy popracować nad stałymi fragmentami gry - mówił doświadczony defensor. Glik pozostanie filarem obrony reprezentacji Polski? Czy Glik wystąpi w pierwszym składzie podczas meczu ze Słowacją? To trudno przewidzieć. Niezbadane są wyroki Sousy, zwłaszcza, że w jedenastkach oddelegowanych przez niego do gry w ostatnich meczach trudno o jakąkolwiek powtarzalność. - W jakim zestawieniu wyjdziemy na Słowację? To dobre pytanie. W meczu z Islandią zagraliśmy czwórką obrońców. Założenie było takie, aby Tomasz Kędziora otwierał prawą stronę i tak wyglądało to w praktyce. Jeśli chodzi o partnerów dla Glika, wydaje się, że Jan Bednarek i Paweł Dawidowicz są na podobnym poziomie. W mojej ocenie ostatecznie będzie decydowało to, jak obaj będą prezentować się na treningach. Oczywiście jeśli Bednarek będzie zdrowy, ale w sobotę na szczęście trenował już z resztą drużyny. Chyba jednak to on wystąpi u boku Glika, choć nie wykluczam gry trójką obrońców - powiedział Golański. Bednarek rzeczywiście wyszedł w sobotę na trening wraz z resztą drużyny po pięciu dniach przerwy. Jak przyznał Golański, krótka absencja na treningach nie powinna mieć złego wpływu na formę naszego obrońcy. Ba, może mu nawet pomóc. - O formę Bednarka nie trzeba się bać. Czasami takie przerwy są pomocne dla samego piłkarza. Najważniejsze jest to, by czuł się komfortowo i nie odczuwał jakichkolwiek problemów na boisku. Jeżeli piłkarz nie jest przygotowany w stu procentach i odczuwa ból, nie jest w stanie zagrać na najwyższym poziomie. Nawet zastrzyki czy tabletki przeciwbólowe, których czasem sam używałem w trakcie swojej kariery, nie są rozwiązaniem, ponieważ z tyłu głowy wciąż pozostaje myśl o doskwierających dolegliwościach - stwierdził ekspert Polsatu Sport. Paulina Czarnota-Bojarska zaprasza na codzienny program o Euro - Oglądaj teraz!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!