Przypomnijmy, że każdy, kto chce wjechać do Wielkiej Brytanii, musi poddać się dziesięciodniowej kwarantannie. Może ona zostać skrócona do pięciu dni w wypadku negatywnego wyniku testu PCR. Tylko, że dla piłkarskich fanów nie ma to żadnego znaczenia, bo ćwierćfinały odbywały się w piątek i w sobotę, a półfinały są we wtorek i w środę. Podobnie zresztą po półfinałach nie zdążą dotrzeć na finał. Ta zasada nie dotyczy tylko wskazanych przez UEFA Vipów, którym piłkarska centrala wywalczyła złagodzenie obostrzeń, co zresztą wywołało wściekłość zwyczajnych fanów.Fakt, że na trybunach będą mogli właściwie zasiąść tylko angielscy fani, selekcjoner reprezentacji Włoch Roberto Mancini nazwał niesprawiedliwym. - Oczywiście dużo lepiej jest grać przy wypełnionych, nawet częściowo, trybunach niż przed kilkoma osobami, ale to niesprawiedliwe, że na Wembley nie będzie fanów z Włoch czy Hiszpanii - powiedział Włoch. Co prawda jest możliwość, że obywatele tych państw, którzy na co dzień zamieszkują w Wielkiej Brytanii, będą mogli kupić bilety na Wembley, ale w praktyce nawet jeśli im się to uda, będą w zdecydowanej, wręcz niezauważalnej mniejszości. Reprezentacja Anglii będzie miała atut własnego boiska i całą armię kibiców za sobą. To spory atut, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że w półfinałach znalazły się cztery mocne i niezwykle wyrównane drużyny.A pamiętajmy, że Anglicy niemal cały turniej rozegrali właśnie na londyńskim Wembley, bo tylko raz, w ćwierćfinale, musieli lecieć do Rzymu. I to też jest ich atutem, choć akurat tutaj komplet półfinalistów całą fazę grupową spędził u siebie.KK