Po powołaniach Paulo Sousy w polskich mediach pojawiło się sporo komentarzy dotyczących braku w kadrze Kamila Grosickiego, który z całą pewnością jest największym nieobecnym w szeregach "Biało-Czerwonych". Hajto podziela ten pogląd i uważa, że nawet z pozycji rezerwowego "Grosik" mógłby pomóc kadrze. - Mam proste pytanie, jest 70. minuta, drużynie nie idzie, potrzebuje impulsu z ławki - który piłkarz może wtedy dać go bardziej niż taki Grosicki? - pytał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Hajto.Były piłkarz Schalke 04 krytykował również powołanie Kacpra Kozłowskiego, który jego zdaniem nie zasłużył na swoją szansę. Choć Hajto dostrzega jego talent i przyznaje, że życzy mu jak najlepiej, to jego zdaniem jest to zaszczyt zdecydowanie na wyrost. - Nie mam nic do Kozłowskiego, ale nie próbujmy na siłę przyspieszać mu kariery. Reprezentacja Polski to nie jest Caritas, ona nie działa po to, żeby komuś pomagać - grzmiał Tomasz Hajto. - Jak chce poczuć emocje, to koło mojego domu jest lunapark, niech przyjdzie i pojeździ na karuzeli - dodawał w swoim stylu. Oberwało się też samemu Sousie, który zdaniem Hajty nie przygotował się odpowiednio do prowadzenia polskiej kadry, a na dodatek nie poznał odpowiednio naszej ligi, stąd kilka powołań na wyrost, jak chociażby to dla Kozłowskiego, który w minionym sezonie zagrał tylko kilkanaście spotkań w pierwszym składzie Pogoni Szczecin, zdobył jedną bramkę i miał trzy asysty.W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Hajto przyznał, że oczywiście trzyma kciuki za Sousę i reprezentację Polski, ale przestrzegał przed zbytnią wiarą w nieomylność selekcjonera. - Dla mnie to jest najemnik, który został zatrudniony za duże pieniądze, żeby wykonać zadanie i z tego będzie rozliczony - zakończył. KK