Przed nami drugi półfinał na Euro i gdy najlepsze reprezentacje wkraczają w decydującą fazę turnieju, reprezentanci Polski już dawno są na wakacjach. Część z nich, z Robertem Lewandowskim na czele, zdążyła się już nawet pochwalić efektownymi zdjęciami z wakacji. Tyle że polskiego kibica niespecjalnie to interesuje, a tym bardziej cieszy. Na Euro byliśmy jedną z najgorszych drużyn. Niestety, po nim zabrakło też podsumowania występów naszej kadry i ustosunkowania się do szeregu pytań przez selekcjonera Paulo Sousę. A jeszcze kilka miesięcy temu dziękował za każde zadane pytanie. - Bardzo nie podobały się mi wypowiedzi Paulo Sousy po meczach, że wcale nie byliśmy gorsi od rywali, że zabrakło szczęścia, że mieliśmy najwięcej dośrodkowań w pole karne, że mieliśmy spore posiadanie piłki. Przecież to nikogo nie interesuje, bo liczy się wynik końcowy. To jest jakieś takie ględzenie. Kibic nie jest głupi i swój rozum ma. Tak zwanego bajeru już nie złapie - mówi nam Michał Listkiewicz. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Niestety, w przeciwieństwie chociażby do Węgrów, opuściliśmy euro z podkulonym ogonem. Zabrakło mi, żeby po Euro Sousa wyszedł na dodatkową konferencję prasową i podsumował mistrzostwa. Zachował się bardzo dziwnie. Myślę, że powinien się mniej boczyć na dziennikarzy, bo były już takie pouczania, że dziennikarz zadał złe pytanie. Myślę, że wyciągnął już wnioski, jak komunikować się z mediami i światem zewnętrznym, po sytuacji jaka miała miejsce na Węgrzech, gdy pracował w Videotonie i fizycznie zaatakował dziennikarza. Przecież potrafi się wysławiać, a jednak nie było tego podsumowania - dodaje. "Skoro było tak dobrze, to dlaczego było tak źle? Michał Listkiewicz w rozmowie z nami, odnosząc się do występów Polaków na Euro, przytacza też znane powiedzenie legendarnego trenera Kazimierza Górskiego, który zwykł mawiać: skoro było tak dobrze, to dlaczego było tak źle? - Czasami nie zaszkodzi posypać głowy popiołem, przyznać się do błędu odnośnie przygotowań, czy decyzji personalnych. Pociąg odjechał, trudno, stało się, ale można było się przyznać do błędu. Prawdziwą odpowiedź, jakim trenerem jest Paulo Sousa, otrzymamy dopiero jesienią podczas meczów eliminacji do mistrzostw świata. Uważam, że on musi zostać na stanowisku selekcjonera. Musi wykonać robotę do której się zobowiązał i za którą bierze bardzo duże pieniądze. Chyba też nawet honor, by mu nie pozwolił teraz wyjechać z Polski. To jest młody trener z przyszłością i opuszczenie teraz kadry, nawet dla niego nie byłoby dobre. Bardziej troszczę się jednak teraz o reprezentację niż o Sousę, bo przed nami dokończenie eliminacji na mundial i niezakwalifikowanie się do niego spowoduje bardzo złe konsekwencje. Uważam też, że żaden szanujący się trener nie wziąłby w tym momencie naszej kadry - mówi były międzynarodowy arbiter, który sędziował finał mistrzostw świata w 1990 roku. Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo! Od zakończenia Euro nie brak głosów, że winnym niepowodzenia Polski na Euro jest prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek. Decyzja o zastąpieniu Jerzego Brzęczka Paulo Sousę była kompletnie nietrafiona, słychać zewsząd argumentacje. Michał Listkiewicz ma w tym względzie nieco inną opinię. - Pośrednio na pewno jest jakaś wina prezesa PZPN Zbigniewa Bońka w tym, że wypadliśmy na Euro tak jak wypadliśmy. Ale z drugiej strony trudno go winić za to, że piłkarze grali jak grali. Jestem pewien, że gdyby na murawę wyszedł on sam, mając ileś lat mniej, to pewnie wygralibyśmy ze Słowacją i nie przegrali ze Szwecją. Zbigniew Boniek, zatrudniając Sousę, zaryzykował, jak to ma często w zwyczaju, i zagrał va banque. Raz to wychodzi, innym razem nie, tutaj nie wyszło. Zmiana selekcjonera, jeśli już, to była spóźniona. Poza tym, ja bym tę odpowiedzialność za zatrudnienie trenera rozłożył na większy kolektyw, skonsultował z zarządem PZPN-u, w którym zasiadają nieprzeciętne osoby, m.in. byli wybitni piłkarze, jak chociażby Marek Koźmiński czy Radosław Michalski, ludzie, którzy tworzyli kluby, jak Cezary Kulesza. Zbigniew Boniek podjął jednak tę decyzję samodzielnie i teraz to odium na niego spadło - zakończył były prezes PZPN. Z Michałem Listkiewiczem w Warszawie rozmawiał Zbigniew Czyż