Wiem, że idę pod prąd. Sam chciałbym się mylić - wyśmiewać po meczu własny pesymizm. Po remisie w Sewilli nadzieję odzyskali piłkarze Paulo Sousy, ale też miliony kibiców. Hiszpania brzmi im zdecydowanie groźniej niż Szwecja, a przecież La Roja Polacy się postawili. Nie zabrakło determinacji, serca do walki, ale i umiejętności. Dlaczego dziś ma się nie udać? Posłuchajcie sceptyka. Szwecja - Polska na Euro 2020. Ale to już było Podobną sytuację już przeżyliśmy. Na Euro 2012 drużyna Franciszka Smudy zremisowała pojedynek z Rosją 1-1. Także uwierzyliśmy, że to zwycięski remis. W ostatnim meczu trzeba było pokonać Czechów i świętowalibyśmy awans do fazy pucharowej. Przeżyłem tamten mecz z trybun stadionu we Wrocławiu. Nadzieja gasła z każdą minutą. Eksportowe trio z Dortmundu Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek nie zagroziło Czechom. Rozczarowanie było proporcjonalne do oczekiwań. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji! Szwedzi są dla Polski rywalem jeszcze bardziej niewygodnym niż Czesi. Wygrali pięć ostatnich meczów z naszą kadrą tracąc w nich zaledwie jedną bramkę. Na ich dekoncentrację nie można liczyć, bo mentalność jest ich najmocniejszą stroną. Nie odpuszczą, bo nigdy nie odpuszczają. Nie odpuścili w kwalifikacjach do Euro 2000 podejmując Polaków. Awans mieli pewny. Piłkarze Janusza Wójcika rywalizowali z Anglią o prawo gry w barażach. W Sztokholmie starczał im remis. Przegrali jednak 0-2. Jedyny raz, gdy Szwedzi odpuścili cokolwiek obrócił się przeciw Polsce. W ostatniej kolejce kwalifikacji do Euro 2004 drużyna Pawła Janasa musiała pokonać Węgrów na wyjeździe i liczyć na wygraną Szwecji z Łotwą. Polacy wygrali, Szwedzi nie. Skończyło się więc na marzeniach. Szwecja - Polska na Euro 2020. Zjem tę kartkę Mamy dość powodów, by się obawiać drużyny Janne Anderssona. W siedmiu ostatnich meczach straciła jedną bramkę. Sześć razy wygrała: z Gruzją, Kosowem, Estonią, Finlandią, Armenią i Słowacją. Nie byli to rywale z górnej półki, ale konsekwencję Szwedów widać z daleka. Tymczasem drużyna Sousy z siedmiu meczów wygrała tylko z Andorą. I tylko raz nie straciła bramki. Polska defensywa była dziurawa, zdezorganizowana. Portugalski trener eksperymentował z taką intensywnością, że skołował kibiców, ale także swoich piłkarzy. Mówi do nich kwieciście, ale w obcym języku i bez tłumacza. W siedmiu spotkaniach po kierunkiem Sousy polscy bramkarze zostali pokonani 11 razy! Jaka jest gwarancja, że dziś się to nie zdarzy? Zwłaszcza, że stałe fragmenty gry są siłą Szwedów i słabością Polaków. Nie twierdzę, że po reprezentacji Polski nie widać ręki Sousy. Nasi piłkarze grają odważniej, chętniej biegają do wysokiego pressingu. Nasza kadra to jednak wciąż plac budowy. Sousa ma za sobą siedem meczów, Andersson 62. Która drużyna ma szansę być bardziej przewidywalna? To chyba oczywiste. "Wiara nie jest wystarczająca" - mówi sam Sousa. Trzeba być lepszym od Szwedów. Remis też będzie porażką. Czy Polaków stać na zwycięstwo? Jeśli mimo wszystkich wątpliwości polscy piłkarze pokonają dziś Szwedów i awansują do 1/8 finału, chętnie zgniotę tę kartkę i zjem na kolację. Jak Robert Lewandowski hiszpańskich stoperów. Dariusz Wołowski, Sankt Petersburg