Plac Hiszpański w stolicy Andaluzji to jeden z architektonicznych cudów XX wielu. Wzniesiony w latach 1914-1929 w parku Marii Luizy rozciąga się na 50 tys metrów kwadratowych. Powstał na Wystawę Iberoamerykańską, która miała przypomnieć lata świetności hiszpańskiego imperium. Symbolizuje związki królestwa z ziemiami podbitymi w obu Amerykach. Kształt półeliptyczny okazałych budowli spogląda ku rzece Gwadalkiwir - drodze do Nowego Świata. Dziś Hiszpania jest raczej imperium futbolowym. Może nieco przebrzmiałym, bo okres świetności La Roja przypadł na lata 2008-2012. Reprezentacja Hiszpanii wygrała wtedy jako jedyna trzy wielkie turnieje jeden po drugim. Dziś łącznikiem ze złotą generacją został pomocnik Barcelony Sergio Busquets, który wrócił do drużyny po 12 dniach kwarantanny. Na zgrupowaniu przed startem Euro 2020 miał pozytywny wynik testu na Covid-19. Selekcjoner Luis Enrique zapewnia jednak, że nie stracił formy i być może skorzysta ze swojego kapitana w meczu z Polską, lub dalszej części turnieju. Hiszpania - Polska. Faworyt jest znany Nikt w Hiszpanii nie ma wątpliwości, że La Roja zagra w 1/8 finału, choć bezbramkowy remis ze Szwecją na starcie wywołał falę frustracji. Hiszpanie spędzili przy piłce 85 proc czasu gry, oddali 17 strzałów i nie zdobyli bramki. Środkowy napastnik Alvaro Morata, który zmarnował kilka szans na gole, został w kraju persona non grata. Na konferencji przed meczem z Polską Luis Enrique poświęcił mu połowę czasu. "Morata i dziesięciu innych" - tak określił obecną drużynę narodową, po to, by odbudować poczucie własnej wartości napastnika Juventusu. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Głębokie wątpliwości gospodarzy budzi też stan murawy stadionu La Cartuja przypominający rżysko w starciu ze Szwedami, co utrudniało szybką wymianę krótkich podań piłkarzy Enrique. Od pięciu dni intensywne prace renowacyjne miały sprawić, by w meczu przeciw Polsce Hiszpanie mogli bez przeszkód błysnąć tiki-taką. Blaski i cienie Sewilli najlepiej poznał Grzegorz Krychowiak, który dziś wieczorem nie zagra za czerwoną kartkę w przegranym 1-2 meczu ze Słowacją. To nasz pierwszy piłkarz od czasów Jana Urbana, który zrobił karierę w lidze hiszpańskiej. Wyjątkowo nieprzyjaznej dla Polaków, stawiającej wysokie wymagania techniczne. Defensywny pomocnik dał sobie radę, wygrał z FC Sevilla Ligę Europy. Był gwiazdą andaluzyjskiego klubu, a po sukcesie z kadrą na Euro 2016 przeprowadził się do PSG i został najdroższym graczem w historii polskiej piłki. To był szczyt jego kariery. Ostatnio odbudowywał ją w Lokomotiwie Moskwa. Coraz mocniej kwestionowany w kadrze, zawalił przeciw Słowacji. To na niego po porażce 1-2 wylała się fala frustracji polskich kibiców. Grzegorz Krychowiak złym symbolem Dziś niedawny idol zaczyna być postrzegany jak symbol pokolenia rozkapryszonych milionerów. Piłkarzy, którzy zarobili w klubach krocie, ale drużynie narodowej dali niewiele. Jest to tak samo stereotypowe i uproszczone jak hiszpańska nagonka na Moratę. Tyle, że napastnik Juve ma dziś okazję do rehabilitacji, Krychowiak będzie bezradnie patrzył na to, co się wydarzy. Zakochany w modzie, wciąż uśmiechnięty - wraca do Sewilli, by cierpieć. Sytuacja w tabeli grupy E jest taka, że przegrywając z faworyzowaną Hiszpanią Polska pożegna Euro 2020. Mecz ze Szwecją w Sankt Petersburgu będzie o honor. Dwa nazwiska polskich piłkarzy wymienił Luis Enrique podczas konferencji przed spotkaniem z Polską. Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego - zaznaczając, że kluczem będzie odcięcie ich od piłki. - Wiemy jak trudno zatrzymać Lewandowskiego, gdy się rozpędzi - mówił selekcjoner La Roja. - Jeden piłkarz tego nie zrobi, to musi być praca zespołowa. Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji! Selekcjoner Hiszpanów dogłębnie przeanalizował wszystkie mecze Polaków od chwili, gdy pracę z nimi podjął Paulo Sousa. Ciekawe co wydedukował skoro Portugalczyk wciąż szokuje nas wszystkich. Jego eksperymenty nie mają końca, co powoduje całkowitą dezorientację. Sousa miał poprawić jakość polskiego ataku przez zwiększenie czasu spędzonego przy piłce. Wie jednak, że z Hiszpanami bój o piłkę polscy piłkarze przegrają z kretesem. - Im krócej będziemy ją mieli, tym większe znaczenie będzie miało co z nią zrobimy - mówi. W wywiadzie z Interią Jerzy Dudek mówił o wariancie "obrona Częstochowy". - Trzeba przetrwać pięć minut bez straty gola, potem kolejne pięć, cierpliwie i z pokorą biegając za piłką - przekonywał. Reprezentacja Polski bez szans? Polakom nie daje się tak naprawdę żadnych szans w starciu z La Roja. Z dziesięciu meczów nasza kadra wygrała jeden - towarzyski w 1980 roku. Osiem porażek i remis dopełniają ponurej statystyki. 8 czerwca 2010 roku Polska przegrała z Hiszpanią 0-6 tuż przed mundialem w RPA, gdzie La Roja sięgnęła po złoto. Grali wtedy Lewandowski, Kamil Glik i Maciej Rybus. Wchodzili do drużyny narodowej, dziś mają okazję do rewanżu u schyłku kariery. W przypadku Lewandowskiego trudno mówić o schyłku: w minionym sezonie Bundesligi zdobył 41 goli, więcej niż Morata (11 w Juve), Gerard Moreno (23 w Villarreal) i Dani Olmo (5 w RB Lipsk) razem wzięci. Coraz częściej polskich kibiców prześladuje jednak poczucie, że na wielkich turniejach Lewandowski jest w kadrze tylko cieniem najlepszego piłkarza świata 2020 roku. Hiszpanie darzą Polaka ogromnym szacunkiem. Dla nich Polska to Lewandowski. Pamiętają jego popisy w Lidze Mistrzów i cztery gole wbite Realowi Madryt w półfinale 2013 roku. - Gdybyśmy mieli takiego napastnika, wygralibyśmy Euro 2020 - przekonywał mnie jeden z kibiców w czerwonej koszulce spotkany w Sewilli. Jan Bednarek: Będziemy jak husaria Hiszpanie uważają się za jednego z faworytów mistrzostw. Porażki w grupie nie biorą pod uwagę. Wiedzą, że Polacy sprawią im dziś kłopoty, ale są pewni swego. - Wiemy, że wszyscy stawiają na Hiszpanów, ale my pokażemy jak broniła się husaria - powiedział Jan Bednarek. Nie chodzi o to, był łapać obrońcę Southampton za słowa, ale ciężka jazda z zaciągu wojsk Rzeczpospolitej Obojga Narodów słynęła ze swoich szarż, a nie obrony. Trudno uniknąć patetycznych porównań w taki dzień jak dziś. Upalna zazwyczaj stolica Andaluzji wstała pochmurna i dopiero teraz niebo nad nią się przejaśnia. Dobry wynik w Sewilli ocaliłby szanse Polaków na Euro 2020 i zapisał datę 19 czerwca 2021 roku w historii polskiego sportu. To może być wielki dzień dla pokolenia piłkarzy, w których zaczynają wątpić nawet ich najwierniejsi kibice. Hiszpania to piłkarskie imperium i choć ich drużyna narodowa jest w momencie głębokiej przebudowy - faworyt jest oczywisty. Polacy stoją pod ścianą, nikt w nich nie wierzy, niewiele mają do stracenia. Może to jest ten dzień, gdy na La Cartuja zdarzy się coś szokującego? Obawy Hiszpanów? Że ich młoda drużyna przypomina grupę grzecznych chłopców przystępujących do egzaminu dojrzałości. Nie ma w niej wojowników, piłkarzy charyzmatycznych jak w złotym pokoleniu. W walce wręcz Polacy mogliby mieć przewagę. Jeśli jednak ze strachu przystaną na grzeczny styl Hiszpanów, będą straceni. Pod względem wyszkolenia technicznego tylko Lewandowski i Zieliński mogą się równać z rywalami. Zwycięstwo nad Słowacją miało dać drużynie Sousy jakiś komfort w starciu z faworytem grupy. Niespodziewana porażka pokrzyżowała plany. - Co mieliśmy sknocić na Euro 2020 już sknociliśmy. Pora zrobić coś pozytywnego - mówi Dudek. Czy dziś w Sewilli przeżyjemy wieczór z gatunku tych, w których potwierdza się stwierdzenie, że nadzieja jest jedynie matką głupich? A może jednak zdarzy się cud porównywalny do Wembley z 1973 roku? Kto może być dziś Jerzym Gorgoniem, Kazimierzem Deyną, Robertem Gadochą, Grzegorzem Lato, czy Janem Domarskim? W rolę Jana Tomaszewskiego musiałby się wcielić Wojciech Szczęsny, który także mocno ostatnio podpadł kibicom. Czy to wszystko nie są jedynie mrzonki? Zaklinanie rzeczywistości? Kilka godzi i będziemy wiedzieli. Dariusz Wołowski, Sewilla