Prowadzona przez Andrija Szewczenkę reprezentacja Ukrainy jak burza przeszła eliminacje do Euro. W silnej grupie, razem m.in. z Portugalią czy Serbią, nie przegrała meczu, a straciła ledwie cztery bramki. Właśnie dziś mieliśmy się mierzyć z Ukraińcami na Stadionie Śląskim, ale wszystko pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Za wschodnią granicą żałują, że Euro nie odbędzie się teraz. Mówi o tym były piłkarz Dynama Kijów i Górnika Zabrze Ołeksandr Szeweluchin, 104 gry w Ekstraklasie, który od kilku miesięcy z powodzeniem szkoli piłkarzy czwartoligowych Karkonoszy Jelenia Góra. - W ostatnim czasie nasza reprezentacja była na fali i wielu chciałoby zobaczyć, jak zaprezentowałaby się na tegorocznym Euro. Drużyna narodowa prowadzona przez Andrija Szewczenkę wypracowała pod jego okiem i ręką swój własny styl. Dla samego selekcjonera to Euro miało też być takim podsumowaniem pracy z ukraińską kadrą. Uważam, to moje zdanie, że po Euro chciałby zrobić kolejny krok w swojej trenerskiej karierze i podpisać kontrakt z Milanem, z klubem, w którym wcześniej z powodzeniem występował. Teraz wszystko jest odroczone o rok, jest w zawieszeniu. Na pewno kadry nie zostawi i będzie ją chciał poprowadzić w przyszłorocznym turnieju. To wszystko, to nietypowa sytuacja dla nas, dla wszystkich szkoleniowców - podkreśla Szeweluchin, który od lat z rodziną mieszka w Polsce. Na Ukrainie wielu wierzy w Szewczenkę, wielką gwiazdę światowej piłki w drugiej połowie lat 90. i w poprzedniej dekadzie, która teraz z powodzeniem realizuje się w funkcji szkoleniowca. Selekcjonerem reprezentacji Ukrainy jest od 2016 roku. - Pracę zaczął od zera. Poszukał i postawił na młodych zawodników i wszystko poukładał po swojemu. Cieszy się mega zaufaniem piłkarzy, których potrafił zjednoczyć wokół jednego celu. Na pewno na jego duży plus przemawia to, że udało mu się to wszystko poukładać. Wyszukał graczy, jak choćby w lidze belgijskiej, głodnych gry, ale już z dużymi umiejętnościami. To się sprawdziło - mówi Szeweluchin. Dodajmy, że Polska z Ukrainą grały już ze sobą na Stadionie Śląskim. Było to w ostatnim meczu grupowym eliminacji mistrzostw świata 2002 r. Po wcześniejszej wygranej w Kijowie 3-1 i wywalczeniu sobie - w świetnym stylu - awansu na azjatycki mundial, zremisowaliśmy w Chorzowie 1-1. Wyrównującą bramkę dla Ukraińców zdobył w końcówce niesamowity Szewczenko. Dla "Biało-Czerwonych" trafił Emmanuel Olisadebe. Dodajmy, że z Ukrainą mierzyliśmy się dotąd ośmiokrotnie. Bilans jest równy: każda z reprezentacji odniosła po trzy zwycięstwa, a dwa spotkania zakończyły się remisami. Bilans bramek to 9-9. Michał Zichlarz