Takie pogłoski od dłuższego już czasu pojawiały się wokół UEFA. Zaplanowała ona turniej piłkarskich Mistrzostw Europy w wyjątkowej i niespotykanej dotąd formule. Ma się on odbyć nie w jednym czy dwóch krajach, jak to miało miejsce w 2008 roku w Austrii i Szwajcarii oraz w 2012 roku w Polsce i na Ukrainie, ale w całej Europie. Do organizacji turnieju wytypowano 12 różnych stadionów w 12 różnych krajach. Od Irlandii aż po Azerbejdżan. W dobie epidemii, która już spowodowała przesunięcie mistrzostw z zeszłego roku na obecny, niemal wszyscy są zgodni, że to najgorszy pomysł z możliwych. Jeżeli turniej ma się odbyć z kibicami, to taka jego formuła podnosi ryzyko roznoszenia patogenu z kraju do kraju i jest niezwykle trudna do realizacji z uwagi na miejscowe przepisy, kwarantanny i obostrzenia. Nawet jeśli miałby się odbyć bez kibiców - czego UEFA za wszelką cenę chce uniknąć, gdyż przecież rok temu rozpoczęła nawet sprzedaż biletów - to i tak przemieszczanie się drużyn i ekip medialnych byłoby niezwykle skomplikowane w dotychczasowej wersji mistrzostw. UEFA broni starej formuły Euro Wygląda więc na to, że ta formuła może zostać jednak zmieniona. Informacje na ten temat podał Dominique Blanc ze Szwajcarskiej Federacji Piłkarskiej, obeznany w kwestii planów UEFA. - Przestańmy w końcu marzyć. W najlepszym przypadku dopiero w drugiej połowie tego roku będziemy mogli powoli wracać do normalnego życia - powiedział. Jak stwierdził, nie wyobraża sobie podróży chociażby jego reprezentacji po całym kontynencie - Szwajcaria wylosowała mecze w Baku w Azerbejdżanie, który znajduje się poza Unią Europejską. Inne przepisy, inne restrykcje, inne bezpieczeństwo biologiczne. Nieoficjalnie wiadomo, że Szwajcaria nie jest jedynym krajem, który ma wątpliwości w kwestii starej formuły turnieju. UEFA obawia się, że wiele ekip będzie wysuwało żądania zmiany struktury mistrzostw, a w skrajnym wypadku ktoś może się nawet wycofać. A takich nieobecności nie mieliśmy od lat, od czasu gdy UEFA karnie usunęła Jugosławię z Euro'92.Przypomnijmy, że jeszcze kilka dni temu prezydent UEFA zapewniał jednak o utrzymaniu dotychczasowej formuły z 12 różnymi stadionami i krajami, co więcej - także z kibicami. - Jestem tu optymistą - twierdził, a optymizm opierał na tym, że od grudnia ludzie są już szczepieni. Dodał też, że UEFA zdecydowała się na takie rozwiązanie z mistrzostwami rozsianymi po całym kontynencie po raz pierwszy i ostatni. Jasne jest, że UEFA zamierza bronić starej formuły do końca, bo jej zmiana to gigantyczne koszty. Utrzymanie jej może się jednak okazać niemożliwe. Mistrzostwa Europy w Anglii? W Rosji? - UEFA ma kilka wariantów do dyspozycji. Mówi się, że wiosną zatrzymamy trzecią falę. Sądzę, że Euro odbędzie się w starej formule, ale UEFA ma przygotowane plany awaryjne. Nie wyciągamy ich jednak na zewnątrz, żeby szanować kraje, które się do organizacji turnieju już przygotowują - mówił niedawno szef PZPN Zbigniew Boniek. Jednym z planów jest organizacja mistrzostw np. na Wyspach Brytyjskich. Wielka Brytania przedstawiła taki plan, obejmujący grę na stadionach Anglii, Szkocji, Walii i ewentualnie Irlandii. Trzy z tych reprezentacji (poza Irlandczykami) zakwalifikowały się na turniej. To znacznie ułatwiłoby logistykę. Chęć zorganizowania mistrzostw tylko u siebie wyraziła Rosja, ale ona przecież raptem dwa i pół roku temu gościła mistrzostwa świata. Nie było w dziejach futbolu przypadku, by jeden kraj w tak krótkich odstępach czasu przeprowadził i mundial, i Euro. Kandydatura Rosji nie jest więc optymalnym rozwiązaniem.Teraz rozważana i prawdopodobna jest koncepcja przeprowadzenia turnieju w jednym kraju, a być może nawet na jednym stadionie. Mógłby być nim np. Wembley w Londynie. Taka opcja wchodziłaby w grę, gdyby jednak wpuszczenie kibiców na turniej okazało się niemożliwe. Mijają tygodnie i szanse na to, że uda się zaprosić dziesiątki tysięcy osób na stadiony podczas mistrzostw są coraz mniejsze. Coraz bardziej przybliża się awaryjna koncepcja rozegrania turnieju w stylu finałowych rozgrywek Ligi Mistrzów i Ligi Europy w poprzednim roku - skondensowanych gier na jednym czy kilku blisko położonych obiektach.Decyzja musi zostać podjęta niebawem, bowiem 26 stycznia mija termin zwrotu biletów zakupionych rok temu przez kibiców. Później kibice będą mogli otrzymać pieniądze tylko wtedy, gdy tegoroczne Euro 2020 odbędzie się bez udziału publiczności. Większość z nich otrzymała już z UIEFA korespondencję, że i tak będzie zapewne wymagany wynik testu wymazowego na obecność wirusa w organizmie. Rezygnują więc, gdyż jest zbyt wiele znaków zapytania.Polska teoretycznie miała grać począwszy od 14 czerwca ze Słowacją w Dublinie oraz z Hiszpanią i Szwecją w Bilbao. Hiszpania jest jednym z tych krajów, które nie palą się do przeprowadzenia turnieju w obecnej sytuacji.