Na razie 23-latek zagrał tylko w jednym z czterech spotkań Euro w wyjściowej jedenastce. Tym niemniej jego postawa jest naprawdę imponująca. Chiesa potrafi wnieść do gry Włochów nieprzewidywalność, szybkość, drybling, dośrodkowania, strzały, wykończenie akcji - niemal wszystko, czego oczekiwać od ofensywnego skrzydłowego. Trudna przeprawa Trzeba przyznać, że brakowało tego w spotkaniu z Austrią. W 1/8 finału Italia zagrała najsłabsze spotkanie i wydarła awans bardziej zmiennikami właśnie, sercem i walką do ostatniej minuty, niż jakością piłkarską. Rywale też nie grzeszyli fantazją, ale zagrali do maksimum skutecznie i postawili się "Niebieskim" zaangażowaniem i fizycznością. Zaskoczyli Włochów. Z Belgią w ćwierćfinale może być paradoksalnie... nieco łatwiej. To rywale mogą dla wielu uchodzić za faworytów, to przeciwnicy mają piłkarzy uznawanych za jednych z największych na pozycjach - choćby właśnie Romelu Lukaku, czy Eden Hazard i Kevin De Bruyne. "Squadra Azzurra" musi więc wrócić do tego, co jest jej atutem - płynnej gry, dominacji w środku pola, zmienności pozycji, kolektywnej gry, która jest tyleż nieprzewidywalna, co powtarzalna. Do tego być może potrzebni są nowi wykonawcy - wracający Cheillini, wspomniany Chiesa, ale także Manuel Locatelli, czy Andrea Belotti. Twardziel i walczak Pomocnik Sassuolo zagrał od pierwszego gwizdka z Turcją oraz Szwajcarią i wypadł rewelacyjnie. Z Austrią był tylko zmiennikiem. Zaczął Marco Verratti i tyleż wypadł dobrze, co jednak z upływem czasu został nieco przyćmiony. Z kolei Belotti rozpoczął w "podstawie" tylko mecz z Walią, ale na twardych Austriaków i teraz Belgów być może bardziej pasuje. Ciro Immobile miał jednak problem z rywalami w 1/8 finału, bowiem przestrzenie na boisku były pozamykane, a napastnik Lazio lubi jednak włączać się w wolne rejony boiska, wbiegać na szybkości. Belotti to tymczasem walczak, twardziel. Tym niemniej zgodnie z wieloma przewidywaniami rozpoczyna się prawdziwe Euro. Teraz poznamy wartość wielu drużyn, siłę w bezpośrednich starciach między faworytami. Jeszcze przed mistrzostwami Europy pisałem, że Belgia jest wielce prawdopodobnym przeciwnikiem na tym etapie i nawet jej wyeliminowanie postawi Włochów naprzeciw kolejnego giganta - być może Francji. Ostateczny test jakości Taka ścieżka jawiła się jako niezwykle trudna, ale tylko wyeliminowanie takich przeciwników, może być dowodem, że Roberto Mancini i jego chłopcy zrobili gigantyczny postęp w ostatnich dwóch latach. A historia mundialu z 2006 roku pokazuje, że jeden parszywy mecz musi przyjść - wówczas było to starcie z Australią też w 1/8 finału, które Włosi przepchnęli 1:0 po golu z rzutu karnego Francesco Tottiego. Później jednak grali już jak z nut - rozbili Ukrainę, zaproponowali koncert z Niemcami i na koniec wydarli finał z Francją. Czy są w stanie to powtórzyć? Najpierw muszą zatrzymać Lukaku. Marcin Lepa, Polsat Sport