Koszmar Holendrów zaczął się w 1976 roku. W półfinale mistrzostw Europy mierzyli się wówczas z Czechosłowacją. Późniejszym triumfatorom ulegli po dogrywce 1:3. A przed czasem z boiska wyrzuceni zostali Johan Neeskens i Wim van Hanegem. Upiory zasnęły na niemal trzy dekady, ale wróciły. W finałach Euro 2004 "Pomarańczowi" zmierzyli się z Czechami w fazie grupowej (oba zespoły dotarły potem do półfinału). Mimo prowadzenia dwiema bramkami przegrali mecz 2-3. I znów kończyli rywalizację w osłabieniu. Tym razem czerwoną kartkę obejrzał Johnny Heitinga. I wreszcie rok 2021. W tegorocznym czempionacie los skojarzył obie drużyny w 1/8 finału. Ponownie górą okazali się nasi południowi sąsiedzi, niespodziewanie zwyciężając 2-0, a Holendrzy po raz kolejny kończyli mecz w dziesiątkę. W 55. minucie - a więc jeszcze przy bezbramkowym remisie - po analizie VAR plac gry musiał opuścić Mathijs de Ligt. Historia niebywała. Wszystkie cztery czerwone kartki, jakie "Oranje" otrzymali w ME, przypadły na ich potyczki z Czechami. Czerwona klątwa trwa już 45 lat. Euro 2020 - zobacz wyniki, zestaw par i terminarz 1/8 finału