Sebastian Staszewski, Interia: - W piątek obejrzałeś trening reprezentacji. Nie brakowało w nim gier integracyjnych, śmiechów, żartów... Zaskoczył cię tak dobry humor kadrowiczów? Rafał Gikiewicz: - Ten dobry nastrój to odpowiedź na pytanie, czy mamy dobry mental, czy jesteśmy przygotowani. Bo jak nie ma siły się uśmiechnąć, to nie ma siły biegać. Widzieliśmy zaledwie 15 minut treningu, ale od razu można było zauważyć, że atmosfera jest pozytywna. Dziś natomiast nie będzie już miejsca na żarty. Drużyna musi wyjść na boisko i musi być ogień. Na jaką taktykę powinien zdecydować się selekcjoner Paulo Sousa? - Większość meczów za trenera Sousy zagraliśmy dwójką z przodu. Więc może na taką? Pewnie zobaczymy kilka zmian. Jedno jest natomiast pewne: musimy biegać dużo i dobrze. W meczu ze Szwecją Hiszpanie mieli olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki, wymienili aż 917 podań, czym ustanowili rekord. Musimy więc biegać, odzyskiwać piłkę i nie tracić jej od razu. Nie będziemy faworytem, ale będziemy mieli kontry albo stałe fragmenty gry. Szwedzi udowodnili, że się da. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! Gdzie widzisz powody do optymizmu? Właśnie w szwedzkim remisie? - Przed meczem jeszcze nikt nie wygrał. Każdy zespół takie spotkanie powinien potraktować jak nagrodę, szansę. Trzeba wyjść na boisko i czerpać radość z gry. Nawet jeżeli przegramy, ale będziemy jednością - tak jak inne ekipy na Euro - to nikt nie będzie miał do kadry pretensji... Czy niekorzystny dla nas wynik spotkania Szwecji ze Słowacją dodatkowo mobilizuje? - Nic się nie zmienia. Żeby grać na Euro, trzeba dziś zdobyć punkt, a następnie ograć Szwedów. Postawienie na Wojciecha Szczęsnego w bramce kadry jest twoim zdaniem dobrą decyzją? - Nie ja jestem selekcjonerem, nie ja podejmuję te decyzje. Trener Sousa tak zdecydował i musimy to zaakceptować. Czytałem jednak prasę przed i po meczu ze Słowacją, była ona dość krytyczna. Wiemy, że Wojtkowi pierwsze mecze na turniejach nie leżą. Natomiast dziś ma znakomitą okazję, by udowodnić, że zasłużył na bluzę z numer 1 i że jest niezmiennie bramkarzem światowej klasy. Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! Z jednej strony może zostać bohaterem, z drugiej - Hiszpanie mogą urządzić strzelaninę. - Dla bramkarza i dla całej naszej drużyny będzie pod mecz pod tytułem: nie mamy nic do stracenia. W Sewilli możemy tylko wygrać. Nikt na nas nie stawia, bukmacherzy faworytów upatrują w Hiszpanach, w całym mieście trudno spotkać kogokolwiek kto wierzy w Polaków. Według hiszpańskiej prasy sam Morata strzeli nam ze dwie bramki. Musimy więc wyjść na murawę i pokazać, że nasza kadra jest jednością. A jak się ten mecz skończy, tego nie wie nikt. Na problemy zdrowotne narzeka Łukasz Fabiański. W razie co, zabrałeś do Sewilli sprzęt? - Do biegania tak, do grania nie. W Sewilli rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia