Zobacz zapis relacji tekstowej z meczu Hiszpanii z Polską Alvaro Morata i Lewandowski przeżywali ostatnio sądne dni. Na napastnika Juventusu wylała się fala hejtu po tym, jak zmarnował kilka okazji na gole w sparingu z Portugalią, a potem już na Euro 2020 w starciu ze Szwecją. Wygwizdany, kwestionowany, ale wspierany przez trenera kadry Luisa Enrique. "Moja drużyna to Morata i dziesięciu innych" - mówił selekcjoner La Roja. Euro 2020. Cierpienia napastników Nie wszystkich przekonał. Przed meczem w jednej z knajpek w centrum Sewilli hiszpańscy kibice śpiewali tak ordynarną piosenkę o Moracie, że trudno ją nawet zacytować. Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Morata miał się przełamać w starciu z Polakami. Choć zdobył bramkę i tak, gdy schodził, usłyszał gwizdy. Lewandowski też nie miał lekko. Po porażce ze Słowacją na głowę kapitana spadły gromy. Frustracja była ogromna. 41 goli w sezonie Bundesligi i ani jednego celnego strzału na starcie Euro 2020. Ale i dla niego miało zaświecić słońce Sewilli. Zdobył bramkę na 1-1, która dała remis z Hiszpanami i utrzymała Polaków w turnieju. Gdyby drużyna Paulo Sousy przegrała, wracałaby już do domu. Paulina Czarnota-Bojarska zaprasza na codzienny program o Euro - Oglądaj teraz! Morata najpierw powinien jednak zostać antybohaterem, ale włoski sędzia Daniele Orsato nie reagował, gdy podciął w polu karnym Piotra Zielińskiego już w 2. minucie gry. W 26. minucie Gerard Moreno wstrzelił piłkę w polskie pole karne, a Morata wyskoczył zza Bartosza Bereszyńskiego i zdobył bramkę. Sędzia boczny podniósł chorągiewkę, ale analiza VAR wykazała, że nie było spalonego. W ten sposób Morata przełamał złą passę. Z pięciu ostatnich goli zdobytych przez Hiszpanię w mistrzostwach Europy cztery strzelił napastnik Juventusu. Polacy na początku dzielnie ruszyli do ataku, ale Hiszpanie szybko zapanowali nad sytuacją. Dominowali, mieli piłkę przez 78 proc. czasu, ale po pierwszej połowie nie powinni byli prowadzić. W 44. minucie Kamil Jóźwiak zabrał piłkę rywalowi, podał do Karola Świderskiego, który oddał potężny strzał. Piłka trafiła w słupek bramki Unaia Simona, odbiła się do Roberta Lewandowskiego, który był sam przed bramkarzem. Uderzył na siłę, prosto w niego. Tak Polacy zaprzepaścili największą szansę na wyrównanie. 10 minut wcześniej okazję na gola miał Świderski po podaniu Lewandowskiego, ale będąc sam przed bramkarzem La Roja uderzył niecelnie. Euro 2020. Przełamanie Lewandowskiego Paulo Sousa i Luis Enrique zaskoczyli składami. Portugalczyk postawił na Świderskiego, który w kadrze grał dopiero szósty raz. Napastnik PAOK Saloniki asystował Lewandowskiemu. Do drużyny wszedł także w roli wahadłowego Tymoteusz Puchacz występujący w reprezentacji po raz czwarty. Selekcjoner Hiszpanów wykonał minimalną liczbę roszad. W porównanie z pojedynkiem ze Szwecją zmienił tylko Ferrana Torresa z Manchesteru City na Gerarda Moreno z Villarreal - drugiego strzelca La Liga minionego sezonu. Zdobył 23 bramki tyle co Karim Benzema z Realu, więcej miał tylko Leo Messi. Moreno asystował przy golu Moraty. W 53. minucie Kamil Jóźwiak dostał podanie od Jakuba Modera i wrzucił piłkę w pole karne, gdzie Lewandowski wygrał pojedynek z naturalizowanym Aymericem Laportem. Napastnik Bayernu posłał piłkę głową do siatki. Gol dla Polski! Radość trwała kilkadziesiąt sekund, bo Moder nadepnął w polu karnym Gerarda Moreno. Po analizie VAR Orsato przyznał karnego dla gospodarzy. Moreno trafił piłką w słupek, a dobitka Moraty była niecelna. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Polacy dzielnie walczyli do końca. Wojciech Szczęsny ratował ich właściwie tylko raz. Poza tym bramkarz popełnił kilka błędów - wszystkie kończyły się szczęśliwie. Hiszpanie atakowali, ale Polacy walczyli z wielkim sercem. Po meczu radość była wielka. Ocalały szanse na 1/8 finału, ale drużyna Sousy pokazała charakter i zrehabilitowała się za porażkę ze Słowacją. To ważne dla niej i jej kibiców. Mecz w Sankt Petersburgu ze Szwedami będzie piekielnie trudny, ale nie będzie grą o honor. Tego obawialiśmy się najbardziej. Czy ten remis w Sewilli będzie czymś w rodzaju współczesnego Wembley? Remis z 1973 roku był początkiem wielkiej drużyny Kazimierza Górskiego. Zespół Sousy wielki nie jest, ale przełamał się w chwili, gdy wszystko wskazywało na to, że odpadnie z Euro 2020. Dariusz Wołowski, Sewilla